Miałam ten zaszczyt uczestniczyć dzisiaj w swoim mieście w bardzo ważnym dla Polaków wydarzeniu - uczcić kolejną rocznicę Odzyskania Niepodległości przez POLSKĘ. Dzień 11 listopada to ŚWIĘTO. Najważniejsze ze Świąt. Żadnej Polce i Polakowi nie trzeba tłumaczyć co ten dzień historycznie dla nas znaczy. Ważne, by wszyscy bez wyjątku mieli świadomość, że dzięki Bohaterom Tamtych Dni możemy dzisiaj spokojnie żyć, pracować, zakładać rodziny, kochać, zwiedzać świat. To wszystko nie spadło nam z nieba. Zostało wywalczone i okupione krwią i życiem naszych ojców i dziadków. Oni poświęcili wszystko, mieli odwagę walczyć i ginąć za Polskę, dla nas, byśmy my dzisiaj żyli w wolnej szczęśliwej Ojczyźnie.
Powinniśmy pamiętać, że to co dla nas wywalczyli, wolność, nie jest dana na zawsze. Dzisiaj sami musimy dbać i zadbać o to, by ich dziedzictwo nie zostało zmarnowane.
Dzisiaj, tj. Dzień 11 listopada 2025 roku uczciłam uczestnicząc w Szczecińskim Niepodległościowym Rajdzie Rowerowym 2025, który biało-czerwoną kawalkadą przejechał ulicami Szczecina pod opieką Organizatorów i szczecińskiej Policji. Było bezpiecznie, a przede wszystkim patriotycznie. Atmosfera nie zawiodła. Wszyscy uczestnicy, seniorzy i całe rodziny z dziećmi, ubiorem i biało-czerwonymi gadżetami stworzyli wspaniałe wydarzenie. Głównymi ulicami miasta wolno przejeżdżał biało-czerwony w ą ż, za którym oglądali się przechodnie machając do nas i uśmiechając się. Również i oni, spacerując po mieście, ubrani w barwy narodowe świętowali ten dzień niosąc nieduże flagi. Mimo deszczu, który padał kilka godzin. Mają mój szacunek.
Przejechaliśmy spokojnie centrum, a potem peleton skierował się ku Miodowej Polanie, gdzie czekało na nas przygotowane ognisko i poczęstunek. Oprócz kawy, herbaty i kiełbasek, czekały na nas pięknie ułożone rogale Marcińskie, pyszne. Mimo tak poważnego ŚWIĘTA, wszyscy dobrze się bawili i widać było, że mimo pogody humory dopisują. W tle z głośników dyskretnie płynęły pieśni nadające wydarzeniu odpowiednią oprawę. Przyznam, że kolejny raz Organizator GRYFUS spisał się na piątkę. Przy ognisku, mimo dominującej wilgoci, było ciepło i przyjemnie, nie chciało się kończyć imprezy. Jednak deszcz wygrał. W domu byłam już ok. 15:30 i dobrze, bo zaczynało zmierzchać, a nie lubię o zmroku kręcić się po ulicach.
To był dobry dzień. Mam satysfakcję, że z powodu pogody nie zostałam w domu i mogłam być częścią tego wydarzenia.
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM.
PS - By każdy z nas zapamiętał ten wtorek, Organizator GRYFUS swoim zwyczajem przygotował dla wszystkich uczestników również mały suvenir w postaci okolicznościowych koszulek i medali.
Bardzo mi się podoba. To już trzeci w mojej rowerowej mini kolekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz