Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jestem grubaską. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jestem grubaską. Pokaż wszystkie posty

JESTEM GRUBASKĄ

Ten list dedykuję takim osobom jak ja, osobom z dużą nadwagą i ze stwierdzoną otyłością. Wzięłam więc swoją odwagę za rogi, bo już nie wytrzymałam i... dedykuję. Wolno mi. Nawet dedykuję takie pytania, jak te - Czy gruba kobieta może się podobać? Może uchodzić za piękną? O kim myślę na dźwięk słowa - grubaska? O sobie!!! I zapewniam, nie myślę pozytywnie, szczególnie gdy patrzę na siebie w lustro. No i jeszcze takie pytania - dlaczego wciąż kobiety muszą być tylko wzorcowo piękne, mieć piękne włosy i ciało? Dlaczego wszystko mają mieć piękne? 

A gdzie tu na przykład zdrowie? Przecież jest priorytetem. Bezdyskusyjnym priorytetem. Prawda? Zastanówmy się nad tym. Zdrowie jest niewidoczne dla oka, piękno już tak. Cieszy oko i każdego, kto na piękno patrzy. Wszystko, co jest poza pięknem, jest jego brzydkim tłem. Nieatrakcyjnym dla nikogo, a szczególnie dla świata, który to świat żyje z lansowania produktów, które tworzą piękno. Piękną twarz, włosy, szczupłą zgrabną sylwetkę. Słowem, stworzono swoistą machinę kultu piękna, za którą daleko w tyle jest zdroworozsądkowe usiłowanie postawienia na pierwszym miejscu ZDROWIA.

Piękno jest dzisiaj ważniejsze od zdrowia.  

Owszem, od lat obserwuję trend, łagodzący jakby całą sytuację, lansujący kobiece rozmiary np. XXL. Czasami oglądam jakąś akcję w mediach aktywującą temat "nieco grubszych" osób, albo widuję kalendarze z ich zdjęciami (na potrzeby firm kosmetycznych) a czasami niemal aktami (na potrzeby jakichś innych fundacji). Po co te całe akcje? Co mają udowodnić? Że grube to nie koniec świata? Że nawet jest ładne? Długo myślałam, że to nie o mnie chodzi. Łudziłam się. Sama siebie oszukiwałam, patrząc na zdjęcia puszystych kobiet, ze zrobionymi fotoszopowo ciałami i piękną opaloną skórą.

Tylko się wściekałam. Te na zdjęciach były nawet piękne, tak mi się wydawało, a ja patrząc w lustro... szkoda gadać. Wiecie, czytałam kiedyś o pewnej odważnej dziewczynie, która została "modelką" pewnej kosmetycznej firmy. Zrobili ją super. Naprawdę. Wyglądała jak nie ona, raczej jak ktoś inny. Tylko po powrocie do domu czar pryska. Firmie chodzi o pieniądze, bo chce sprzedać swój towar, a nam grubaskom zostaje... no właśnie, co zostaje? Szara rzeczywistość. Tak kochana grubasko, nigdy nie chodzi o Ciebie, ale zawsze, tylko i wyłącznie chodzi o kasę. 

Ponieważ nie mam już siły walczyć,  i nie chcę już katować się jakimiś cud dietami, godzę się z faktem, że jestem grubaską. Jestem grubaską, jestem tzw. plus size, no i co z tego? Czy grube jest piękne? W moich oczach niekoniecznie. Zawsze patrzę na siebie krytycznie, ale dla zwolenników takiej "urody", może i tak. Wiem, że takie osoby jak ja stanowią liczny procent wśród społeczeństwa i zdaję sobie sprawę z tego, że różni producenci kosmetyków i żywności, nie popuszczą nam. Są potężni, więc mogą robić to, co robią. Zawalają nas różnistymi mazidłami i śmieciowym żarciem.

I dziwi mnie, bardzo mnie dziwi to, że tak wiele szczupłych kobiet bierze czynny udział w tych ich kampaniach. Nie mają jak ja, czy inna grubaska, trzech brzuszków i różnych zwisów tu i tam. Szczerzą się na reklamach oszukując, że te ich płaskie brzuchy i jędrne pośladki, to cudowny efekt kosmetycznych specyfików albo najlepszej diety. Jest tak, jak na licznych reklamach lansujących np. kremy przeciwzmarszczkowe, które to kremy prezentują nastoletnie modelki. Mam dość! Nie chcę już oglądać  w TV tych niby grubasek. Nie chcę już pocieszać się, że akurat ze mną jest OK. Nie jest OK! 

Prawda jest oczywista, którą ja nie chciałam do tej pory zauważyć. Jestem gruba, bo nie jem, tylko żrę. Jestem łakoma, więc żrę więcej niż powinnam. A ponieważ więcej siedzę niż chodzę, mój metabolizm szwankuje. Nie spala jak powinien nadmiaru żarcia jakie przez lata pochłaniam każdego dnia. Jak widzicie kochane grubaski, wywalam kawę na ławę, wreszcie. Może jako dziecko nie miałam wpływu na to, co jadłam. Ale dorosłam i mogę wreszcie walnąć pięścią w stół, mogę wreszcie zadbać o siebie tak, by móc patrzeć na siebie w lustrze. I przyznam się, że chciałabym chociaż raz w życiu być choć trochę szczuplejszą.

Tylko jak to zrobić, skoro wszystko kręci się wokół konsumpcji. I to na wielką skalę. Można by rzec, że świat na konsumpcji i żarciu stoi, które kuszą zza każdego rogu ulicy. A to kawusia ze śmietanką i tłustym ciasteczkiem, albo coś innego, co można cały czas rzuć, podgryzać, czy mielić między zębami. Rozejrzyjcie się wokół, prawie wszyscy coś żują i mielą. Dorośli i dzieci. Wciąż coś jedzą. Wciąż ich buzie ruszają się. Też tak miałam. Moja buzia ruszała się, a ja tyłam. I tak stałam się grubaską. Nie współczujcie mi. Sama sobie jestem winna. Bo zawsze było u mnie kiepsko z silną wolą.

Dzisiaj mam 35 lat i 30 kilogramów nadwagi. Wcale się z tym dobrze nie czuję. Długo nie widziałam problemu. Aż w codziennym życiu zaczęły mi na serio przeszkadzać moje "kochane" fałdy. Aż zaczęłam sapać na drugim piętrze. Aż boleśnie zaczęło jedno udo trzeć o drugie. Aż zaczął mnie zalewać pot. A teraz, gdy trzydziestka leje się z nieba, odpadam. Wkurzyłam się nie na żarty. Nie chcę być chora z powodu nadwagi. Chcę być zdrowa! Nie muszę być zaraz jak te szczypiory z reklam. Chcę być zdrowa i sprawna. Chcę poczuć, że gdzieś pod skórą są mięśnie. Chcę swobodnie oddychać! Chcę być też modna!

Nie muszę mieć rozmiaru 36, mogę mieć 40. W talii wprawdzie będzie więcej i w udzie będzie więcej, niż norma przewiduje, ale będę zdrowa i sprawna. Nie będę patrzeć na skórę i kości z reklam. To nieciekawy widok. Nawet szkoda mi tych modelek. Biedne są. Chyba nie wiedzą jak smakuje dobre jedzenie. Nie obżarstwo, a jedzenie. Zatem kochane grubaski, wprawdzie grube nie jest piękne wg współczesnych kanonów, ale chude też nie. 

Przede mną długa droga. Naprawienie siebie nie będzie łatwe. Muszę się wyleczyć z obżarstwa. Muszę po prostu nauczyć się jeść. Muszę nauczyć się kupować to, co ma być dla mojego organizmu odżywcze i niezbędne. Muszę stać się względem samej siebie, bardziej asertywna. Nie dam już sobie wmówić, nigdy, że grube jest piękne. Bycie grubaską jest zwyczajnie niezdrowe. Odezwę się za jakiś czas i zdam relację co u mnie. Pa...


Wasza grubaska.