Z racji swojego charakteru, mając dopiero kilka lat, już wiodła prym wśród podwórkowych dzieci. W szkole podstawowej wyróżniała się na tle systemowej pstrokacizny. Wyróżniała się, bo przyszedł czas na kolor Pomarańczowy. Czego to ona nie wyczyniała z tą barwą. Nie tylko szafa pełna była pomarańczu, ale i jej pokój. Od ścian po najmniejszy drobiazg. Wykorzystała cały swój nastoletni kunszt, by było tak jak chciała. Pod koniec podstawówki zaczęło się jej nudzić. Szkoła już dawno oswoiła się z jej odmiennością. Wśród przyjaciółek nie była już tak popularna jak kiedyś.
Wraz z przejściem do Liceum, postanowiła wprowadzić kolor Żółty. Zanim wakacje dobiegły końca, jej pokój był już nowym pokojem. Nie zapomniała o drobiazgach. Nie zapomniała też o szafie. Z chwilą przestąpienia progu nowej szkoły, weszła do niej nowa Krystyna. Nowa, bo w blasku żółci. Nawet piórnik był żółty. Cztery lata mignęły jak z bicza. Przez ten czas zdążyła zadziwić wszystkich, z dyrektorem szkoły na czele, który na jej widok dostawał oczopląsu. Matura wypadła oczywiście... na żółto. W końcu musiała się czymś wyróżniać do końca. Ale nie próżnowała. Miała już nowy plan.
A nowy plan miał ścisły związek z Zielenią. I znowu pokój, w którym jeszcze mieszkała przy rodzicach, stał się nową jaskinią nowej Krystyny. Miała przy tym szczęście, bo modowe trendy krążyły tym razem wokół zieleni. Była więc na czasie. Jednak z chwilą przejścia na zieleń, również podjęła pewne życiowe decyzje. Nie pójdzie na studia. Szkoda na nie czasu. Rodzice się pogodzą, tak jak zwykle godzili się z jej dotychczasowymi wybrykami. Opłacą kolejny raz jej tęczowe fanaberie. Postanowiła również, że nie pójdzie do pracy. Znajdzie kogoś, kto z miłości do niej, będzie ponosił koszty jej utrzymania.
I znalazła. Adama. Był starszy o dziesięć lat, na stanowisku i już zdążył się rozwieść. Dzieci nie miał. Więc łatwo poszło. Adam zgodził się na Niebieski. Lokal, w którym zamieszkali oboje, Krystyna urządziła na niebiesko. Cały. Od kuchni po salon. Od sufitu, przez ściany, po podłogi. Kolor niebieski atakował z każdej strony. Czasami to aż oczy bolały. Nawet Krystyna to zauważyła. Zmieniła to, rozjaśniając bardziej niektóre elementy wystroju, i okazało się że było znośniej. Ale z upływem czasu między Adamem a nią zaczęło coś się psuć. Nie czekała więc aż będzie gorzej i wyprowadziła się do... Michała.
Było im dobrze w jego mieszkaniu. I on pozwolił jej na kolorowy wyskok. Tym razem padło na kolor Granatowy. Nikt nie miał pojęcia, nawet sama Krystyna, co można zrobić z tym kolorem. Jakim wariacjom go poddać. Metodą prób i... kolejnych prób, odkryła w sobie duszę projektantki. Włożyła dużo wysiłku, by mieszkanie wyglądało tak jak ostatecznie chciała. Michał bardzo dużo zniósł. Ale nie wytrzymał, gdy Krystyna niemal na siłę próbowała urządzić mu gabinet. Pękł biedak i na kilka tygodni po prostu gdzieś się ukrył. Ona z kolei obrażona, wykorzystała moment jego nieobecności i wyniosła się do... Jerzego.
Przyjął ją z otwartymi ramionami. Był znacznie starszy, naprawdę znacznie. Krystyna sama przed sobą nie przyznawała się do tak dużej różnicy wieku między nimi. No cóż, ktoś musiał ją utrzymywać. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Teraz był czas Fioletu. Ciężki dla Krystyny. Nie wiązało się to tylko z urządzaniem mieszkania na nowo. Życie z grubo starszym od siebie facetem, nie jest bajką. Stary wyga wiedział czego chce. I każdego dnia żądał nagrody. Zapał Krystyny na czas Fioletu okazał się ciężką dla niej próbą. Tym razem to ona przestała wytrzymywać w tym domu.
Znając siebie, przygotowała się zawczasu. Przemyślała dotychczasowe życie jakie wiodła, podsumowała je i doszła do wniosku, że czas już najwyższy się ustatkować. Czyli wyjść za mąż. Tak na serio. Nawet pomyślała o dzieciach. Najlepiej o dziewczynce, której pomoże tak, jak Krystynie pomogła jej Matka. Zanim odeszła od Jerzego, poszukała sobie kandydata na męża. Był w jej wieku i nosił czerwony szalik na szyi. Był po prostu uroczy. Miał na imię Cezary. Prawda że piękne imię? Krystyna i Cezary. Cezary i Krystyna. Albo może Czarek i Krystynka? A córeczka będzie miała na imię Róża. I wszystko pasuje.
Pasuje, bo Krystyna po raz drugi w swoim życiu, ma wkroczyć w okres Czerwieni. Ale już nie sama. Jej osobiste tęczowe życie zatoczyło koło. Zaczęło się nowe, rodzinne. Jest tak, jak miało być.