Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SPRAWA starzenia się.... Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SPRAWA starzenia się.... Pokaż wszystkie posty

SPRAWA starzenia się...

Czy nie lepiej szczerze podchodzić do swojego wieku, do swojego  wyglądu i nie udawać kogoś, kim się nie jest? Prawda jest  tylko jedna i nie do podważenia. Nikt, absolutnie nikt nie ucieknie od starości. Nawet  wtedy, gdy wydaje kasę na operacje plastyczne. Fakt, są one dozwolone na całym świecie i w zasięgu ręki. Poprawiają to i owo. Na jak długo? pytam. Ile czasu na akceptację samej siebie potrzebuje kobieta?

Przecież pierwszy zabieg od następnego dzieli bardzo cienka granica. Ten wyścig po wieczną młodość od wieków nie ma końca. I jak do tej pory nie znaleziono skutecznego środka. To co się robi, to tylko substytut. Namiastka. Inna nazwa chirurgii plastycznej, to medycyna estetyczna. Nawet ładnie brzmi. Ale nie każdemu jest ona potrzebna. Uważam, że w większości przypadków to kobiece kaprysy, fanaberie i obsesje na punkcie własnej urody.

Podkreśl oczy kredką, nadaj pomadką kształt swoim ustom, pójdź do fryzjera i kosmetyczki. Nie krój swojej twarzy i nie deformuj jej. Przecież w ten sposób ją kaleczysz. Nie chciej mieć maski na twarzy. Starzej się pięknie i naturalnie uśmiechaj. Lepiej zaakceptować siebie jaką jesteś, niż nie móc się uśmiechać. Prawdą jest, że nikt nie chce się starzeć, ale zrozumcie, nie mamy na to wpływu. 

Jest parę osób, które ingerencja chirurgii plastycznej, czyni szczęśliwymi. Niech im będzie. Na zdrowie. JA CIESZĘ SIĘ, ŻE ŻYJĘ! Też tak może macie? Świat po 60. odkryłam dopiero po 60. Któregoś dnia  otworzyłam oczy i stwierdziłam że żyję.  I okazało się, że jest dobrze. Dostrzegłam same plusy wynikające z dojrzałości życiowej. Dostrzegłam jakim bezsensem jest martwienie się na zapas. Odkryłam co to jest radość.  

Całkiem niedawno pomyślałam sobie, że okres jaki zaczęłam po 60. jest najpiękniejszym w moim życiu. Nic mnie nie ogranicza. Sama sobie jestem sterem i okrętem. Mogę robić to, co mi się podoba. Nie muszę robić nic, co nie przypada mi do gustu. Co do poprzedniego życia, sprzed 60. powiem, że było OK i że nie mam do niego pretensji. Jak było tak było. Tu i teraz jest inaczej. 

Widzę życie innymi oczami i rozumiem w bardziej dojrzały sposób. Mam do wielu osób i rzeczy więcej cierpliwości i wyrozumienia. Nie wszystko mnie obchodzi. Wiem, czego chcę. Wstaję rano w dobrym nastroju, wyglądam przez okno, a tam słońce świeci  i zapowiada dla mnie kolejny dobry dzień. Patrzę i patrzę i napatrzeć się nie mogę. Wiem, że żyję! Nie cofam czasu na siłę. Nie chcę. Nie czuję potrzeby. 

Wprawdzie rytm mojego życia, mocno zakłóciła pandemia. Kontakt wszyscy zresztą mamy ograniczony niemal do minimum. Nie robię z tego tragedii, po prostu czekam na zmiany. Ale póki co, znajduję sobie różne zajęcia i nie nudzę się. Nigdy ze sobą się nie nudziłam. Zrozumiałam to niedawno, że nad nudą trzeba trochę popracować. Trzeba nauczyć się ją ignorować. Jednak nie każdy potrafi i nie każdemu się chce.

Większość z nas wpada w rutynę codziennych zachowań. Niemal co do minuty wykonują po kolei swoje obowiązki. O godz. 8:00 robią to, o 11:00 robią tamto, o 14:00 robią owanto.... Podziwiam za brak chęci i wyobraźni. To wegetacja, a nie życie. Pamiętam, że moja Mama też nie umiała usiedzieć na miejscu. Jak Ona pięknie dbała np. o kwiaty domowe, balkonowe czy ogrodowe. Majstersztyk. 

Chyba pewne rzeczy mam po Niej. Nie umiem usiedzieć w miejscu. Nie umiem i właściwie nie chcę poddawać się rutynie. To nie dla mnie. Są osoby które podróżują, albo jeżdżą w plenery (znam taką osobę), robią wystawy obrazów malowanych przez siebie (znam taką osobę), czynnie biorą udział w różnych przedsięwzięciach, po prostu nie siedzą w domach. Ile razy można kurz wycierać? Ludzie!

Poprzez to, że jestem zajęta, nie myślę o starości. O tym, że mi zmarszczek przybywa na twarzy. Pojawiają się wraz z wiekiem. No i co z tego? Wcale nie muszą być końcem świata. Nie mamy na nie wpływu. Czy gdybym zdecydowała się np. na operację plastyczną, byłoby mi lepiej? Wątpię. Wiem, że Natury nie oszukam. Więc starzeję się z godnością. Tak uważam. Przynajmniej staram się. I wiecie co? Znajomi mówią, że wciąż mam ten błysk w oku. 

Wiem o czym mówią i nie wstydzę się, że jestem pozytywnie zakręcona. Nawet lubię tak o sobie myśleć. To mnie napędza. Chciałabym tylko być zdrowa, by móc dalej robić to, na co mam ochotę. Ponieważ wciąż męczą mnie pomysły, które chcą być zrealizowane. Fajnie, nie? Oczywiście wiem, że teraz czas pandemii za bardzo na to nie pozwala, ale nie martwię się na zapas. Zobaczymy.

Wiecie co w życiu po 60. jest ważne? By nie opuszczał nas humor, optymizm i zdrowie. Właśnie w tej kolejności. Pomyślcie Drogie, dlaczego. Założyłam Bloga, ponieważ chciałam się przekonać, czy sama dam radę. Czy technicznie dam radę. Powolutku, małymi krokami i z dużą dozą cierpliwości do samej siebie, zrealizowałam to. Piszę. Piszę i to mnie uszczęśliwia.

Nie myślę o zmarszczkach jak idę spać i nie myślę o nich jak tylko się obudzę. Myślę o kolejnym fajnym dniu jaki mnie czeka. Myślę o spacerze w słońcu. A po drodze rodzi się kolejny nowy pomysł na artykuł. Życie jest takie piękne. Szkoda marnować każdą minutę na głupoty.

Właśnie zadzwonił telefon. Ktoś przypomniał sobie o mnie. Zaprosił do współpracy.

Chyba skorzystam...