Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezpieczeństwo w domu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezpieczeństwo w domu. Pokaż wszystkie posty

POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA

Wiele osób boi się o swoich bliskich, którzy w swoich rodzinach tkwią, jakby w zaklętym kręgu przemocy. Mówię tu o ofiarach przemocy domowej, które latami znoszą katusze, najczęściej ze strony współmałżonków. A przemoc domowa, to przecież nie tylko użycie siły fizycznej. To również psychiczne nękanie i znęcanie się, to zamykanie w domu, to oddzielanie nękanych od rodzin i otoczenia. To w końcu wymyślne tortury, którym jeden człowiek poddaje drugiego. Najczęściej tego słabszego. Osoby nękane nie są w stanie zawalczyć o siebie. Bardzo rzadko zdarza się, że udaje im się wyrwać z łap swojego oprawcy. Ale udaje się.

Mówi się i pisze o tym głośno wtedy, gdy sprawa dotyczy osób sławnych i bogatych. Tak, jak w przypadku batalii Depp vs Heard. Nasuwa się pytanie - czy to ważne kto z nich wygra? Kto komu i ile zapłaci? Które z nich będzie miało bardziej ścięte pazury? I wreszcie - po co im to było? ON, sławny aktor, a ONA sławna z tego, że była jego żoną. Światek artystyczny lubi, jak wokół niego coś się dzieje. Gdy zbyt długo jest cisza, to trzeba coś takiego wypalić, by mieć chociaż swoje pięć minut. By ludziska znowu sobie o nich przypomnieli. I w imię czego? W imię kolejnego przedstawienia? Przecież tak naprawdę, to przegrał ON i przegrała ONA   

W imię kolejnego spektaklu, kolejny raz i to w kiczowaty sposób, zostało sprzedane poczucie bezpieczeństwa innych. Nie tak sławnych i nie tak bogatych. Po prostu normalnych ludzi, którzy wielokrotnie nie mają nawet czym zapłacić za proces. A tu taki numer. Johnny Deep i Amber Heard. Zwracali naszą uwagę przez kilka tygodni, przerzucając się oskarżeniami. Czy prawdą jest, że Amber była ofiarą przemocy domowej? Czy Johnny pastwił się nad nią? Czy to był tylko jeden incydent, a reszta to same kłamstwa? Czy chodziło tylko o pieniądze? Wszak Amber domagała się od Johnniego 100 milionów dolarów, za nazwanie jej kłamczynią i tym samym spowodowanie jej społecznego nękania.

Jak to się ma do spraw przeciętnych zjadaczy chleba? Którzy takich sum nigdy na oczy widzieli. Wyrok już zapadł, sprawiedliwy czy nie, tak skromny wobec oczekiwań obojga, że aż wstyd. Okazało się, że skórka nie warta wyprawki. Była nawalanka, ale się skończyła. Wszyscy rozeszli się do domów. Kurz opadł, ale wyjaśnić należy jedno, że w opisanym wyżej przypadku, nigdy nie chodziło o prawdziwą przemoc domową, tylko o pomówienie. Nie chodziło o zagrożenie bezpieczeństwa Amber, tylko o wizerunki medialne obojga. Pod tym względem, medialnie i wizerunkowo, na uciechę plebsu wygrał Deep. Wyszło tak, jakby spełnione zostało życzenie fanów Deepa i mediów społecznościowych.

Wyszło tak pomimo tego, że Sąd Wielkiej Brytanii w przypadku Deepa potwierdził aż 12 przypadków jego przemocy wobec Amber. Ot i mamy sprawiedliwość. Jednak usłyszeliśmy, że „sądy są niewiarygodne”, ponieważ wyrok zapadł nie pomyśli mediów społecznościowych. Nie pomyśli zainteresowanych osób. Czyli fanów. Ale afera, co? Po trupach ofiar do celu, bo SHOW MUST GO ONE. Gdy chodzi o znanych aktorów, przedstawienie musi wiecznie trwać. Cokolwiek to jest. Deep vs Heard, Heard vs Deep. Czyli reakcje Amber były odpowiedzią na przemoc Johnniego. I odwrotnie. Reakcje Johnniego były odpowiedzią na przemoc Amber.

Byliśmy obserwatorami spektaklu, w którym na różne sposoby werbalne i fizyczne, dowolne lub nie, oboje się bronili. Gdyby to był proces z prawdziwego zdarzenia z prawdziwymi ofiarami, a nie kiczowaty spektakl z kiczowatymi aktorami, gdyby prawdziwi specjaliści zgodnie ze sztuką, prześwietlili relacje między Amber i Johnnim, ich historię związku, zależności mechanizmów przemocy jakie między nimi zachodziły, może dowiedzielibyśmy się prawdy. Może. Ale tak się nie stało, ponieważ akurat ci specjaliści, reprezentujący obie strony, zależni byli od ogromnych wynagrodzeń. W takich przypadkach nie ma mowy o sprawiedliwości. Zapomnijcie.

Zamiast prawdziwych i pod każdym względem niezależnych ekspertów, zamiast prawdziwych dowodów, mieliśmy medialną szopkę z dobrze opłaconymi tak zwanymi ekspertami, którzy opanowali swoją sztukę do takiej perfekcji, by móc skutecznie przemówić do zbiorowej wyobraźni. Cel osiągnięto. Traumę wielu prawdziwych ofiar wykorzystano dla zysku, dla kiczowatej rozrywki, dla wzajemnej publicznej nawalanki. Wszystko po to, by dalej być popularnym i jeszcze bogatszym. 

Jak się to przekłada na interes prawdziwych ofiar przemocy domowej? Nijak. Cofamy się i staczamy w kwestii edukacji antyprzemocowej. Bardziej interesuje nas widowisko niż ból i cierpienie ofiar.

Przykład sprawy Deep vs Heard nie rokuje dobrze na przyszłość. Bowiem może być używany jako precedens w innych, o niebo ważniejszych procesach. Jeśli społeczeństwo, cwani specjaliści i inni zainteresowani, będą stawiali na widowisko i własny interes, to się tragicznie skończy dla nas wszystkich. Bez odpowiedniej edukacji, nie będziemy wiedzieli nic o przemocy domowej. Wszelkie zaburzenia osobowości i uzależnienia, zachwiania psychiczne, brak odpowiedniej specjalistycznej pomocy dla ofiar, indolencja właściwych instytucji, wszystko to dzisiaj prowadzi do przemocy i znęcania się. Wszystko to jakby legalizuje to zjawisko. Zatem utrudnione jest dojście do prawdy.

Czy transmisja tej sprawy na okrągło, przez wiele godzin każdego dnia, przez wiele tygodni, ma cokolwiek wspólnego z wiarygodnością? Moim zdaniem - nie ma. Z powodu wizerunku bohaterów, z powodu poziomu tzw. specjalistów, z powodu braku czasu na oglądanie procesu w całości przez większość społeczną, z powodu takich a nie innych mediów, które w dobie XXI wieku są, jakie są. Zwykły nudny proces, ze zwykłymi i nudnymi ofiarami, nie klika się. Za to skandal przez duże "S", to dopiero przedstawienie! Wywołuje niecodzienne doznania i emocje, a publika bawi się na całego. Nieważne, że kiedyś bohaterem takiego procesu może być ktoś z nas.

Dzisiaj, wszystko co nas społecznie dotyczy, prawdziwe problemy i tragedie, nawet tematy >tabu<, szczególnie życie bogaczy, jest przerabiane na programy typu reality show. Bo świetnie się to ogląda. Tak to dzisiaj działa. Nie obchodzi nas prawdziwe życie maluczkich, tylko prywatne wyspy krezusów i to, ile mają pieniędzy. To jest nasze reality show. Na to jest zapotrzebowanie. Tym właśnie się napawamy. To nas kręci. Jakie to przyziemne i żałosne. Czy mają rację ci, którzy oglądają życie znanych i lubianych wystawione na świeczniku? 

Postawmy przeciwko temu zjawisku zwykłe sprawy, których świat nie ogląda. Zwykłe procesy z przeciętnymi mało starającymi się prawnikami, ze śpiącymi sędziami i do bólu nudnymi szczegółami. 

Co z nimi? Ano to, że nie są takie ciekawe jak publicznie rozbuchane sprawy bogaczy.

Żałosne to, prawda? Żałosne, jeżeli chodzi o nas samych. Żałosne, że wszystko dzisiaj przelicza się na pieniądze. Gwałty, przemoc, konflikty i wreszcie te sądowe wojny. Im lepiej sprzedawane przez media, tym większą są wartością dla oglądającego. Bo jako kolejny fan kliknie swoją łapkę. Jesteśmy w takim momencie, kiedy to poczucie bezpieczeństwa ofiar, sprzedaje się niczym proszek do prania. Bez jakichkolwiek zasad. Jesteśmy w takim momencie, w którym ofiary zmuszane są publicznie, przed całym światem, opowiadać o swoich tragediach.

Doprowadziło to do tego, że to ofiarom się nie wierzy, bo nie budzą zaufania. Tak więc to one muszą udowadniać przed Sądem i przed światem swoje racje. Bo Amber to przecież aktorka. A jak aktorka, to gra w przedstawieniach. A jak gra w przedstawieniach, to i w Sądzie też gra swoją rolę, czyli udaje, nie mówi prawdy. I koło się zamyka. Media mają swoje show. Gdy więc dochodzi do prawdziwego procesu, powyższe staje się narzędziem do skutecznego podważania słów przeciwnej strony. Tym samym powyższe, staje się wodą na młyn oprawców. Nie ma co czekać na sprawiedliwość. Wygrywa ten, kto ma większą władzę. Wygrywa ten, kto ma tyle pieniędzy, by swoje show odegrać lepiej.

Doszło do tego, że reality show pt. „Depp vs Heard” ocenialiśmy z pozycji pewnego faktu. Takiego, że oboje to aktorzy, a skoro tak, to przedstawienie mogliśmy odbierać jako kolejny filmowy produkt. Jako coś nieprawdziwego. Że powtórzę - dla publiki mediów społecznościowych były to kolejne role Deepa i Heard. Role reżyserowane przez znajomego Deppa, który swoją odegrał wprost fantastycznie. Skompromitowany mężczyzna mający wrócić do łask. Grał już taką rolę? Amber Heard okazała się bardzo dobra jako znienawidzona ekspresyjna kobieta, chcąca zemścić się na swoim byłym, na jej nieszczęście bardzo znanym człowiekiem.

Nie zdziwiłoby mnie, gdyby cały ten proces został przerobiony na film. Znowu ktoś by zarobił krocie. Na pewno Deep, którego pozycja w branży filmowej jest i zawsze była znacznie lepsza od pozycji Amber. Na pewno zarobi pewna korporacja filmowa, która zdecyduje się go zatrudnić, a której nie będzie przeszkadzać jego gwałtowny charakter. Skorzystają na tym na pewno korporacje medialne, już zgarniające na tej sprawie kokosy. Jednak różnica zawsze będzie polegać na tym, że taki proces to rzeczywistość. Dziwna, niezwykle pokręcona, przepełniona dyskryminacją i patologią systemu. Od tego już nie uciekniemy. Raczej dalej będziemy tolerować fakt, jak dziwny jest ten świat. 

Życie celebrytów nigdy nie chroniło i wciąż nie chroni zwykłych i przeciętnych obywateli. Nie chroni, ponieważ życie znanych osób to inny świat. Rządzący się innymi regułami, na zasadzie - co wolno wojewodzie, to nie tobie... przeciętniaku.

A więc utożsamianie się z tym światem, który zarabia swoje pieniądze na naszym zainteresowaniu, nie może się dobrze skończyć. Nie może, póki nie wyciągniemy wniosków. Nie może, aż przestaniemy dawać się wykorzystywać. Nie może tak długo, jak długo będziemy popierać ich interes/biznes. To szybko się jednak nie stanie, ponieważ lubimy się bawić. Ponieważ zabawę stawiamy wyżej od życia.


Zabawę stawiamy ponad dobro ofiar , które to dobro nie ma żadnego znaczenia, gdy w grę wchodzą niewyobrażalne dla nas fortuny. Zatem spodziewajmy się, że świat już się nie zmieni, że my się nie zmienimy. Nasze bezpieczeństwo, przemoc domowa i inne gwałty, są oznakowane. Pieniądzem. A z nim nie wygramy. Co nam zostaje? Zostaje pomoc ofiarom, której nie możemy odmówić. Należy im wierzyć i zapewniać o zaufaniu. Należy ich bronić. A do tego nie potrzeba wypaczonych wizerunków bogaczy, na których niby mamy się wzorować. Przecież tak naprawdę, zupełnie nic z nimi nas nie łączy.

Na swoim podwórku mamy co robić. Mamy swoje prawdziwe ofiary i ich tragedie. To kobiety, mężczyźni i małe dzieci. Wielu z nich przetrwało przemoc. Potrzebują pomocy i wsparcia. Wielokrotnie bywa tak, że ofiary przemocy domowej same potrafią się wspierać, wykorzystując własne doświadczenia i organizując pomoc innym. Robią to nie po to, by brać udział w dobrze opłacanych przedstawieniach, tylko po to, by ofiary miały wreszcie poczucie prawdziwego, a nie wirtualnego bezpieczeństwa, i po to by po prostu zmieniać świat. To dopiero zaszczytna rola, nie uważacie? Niech się schowa Johnni Deep i jemu podobni. Im już dziękujemy.

To właśnie jest namacalne i prawdziwe, nie jakieś tam celebryckie kiczowate "cuda-wianki", globalnie upubliczniane za pieniądze.