Przemoc seksualna dotyka kobiety codziennie na całym świecie. Kiedyś nie istniało oficjalnie takie pojęcie. Wiedziano, że jest coś takiego jak zły dotyk, ale nie reagowano. Świadomość społeczna była na innym poziomie. Dzisiaj po wielu latach doświadczeń kobiety wreszcie się ruszyły. Wreszcie odważnie mówią otwartym tekstem, co myślą o molestowaniu. Wreszcie je nazwały. Jednak to wciąż za mało. Mają zbyt małą siłę przebicia się ze swoimi postulatami, ponieważ faceci jak tylko mogą, blokują dostęp ich głosu do szerszej opinii publicznej.
Ale niektórych kobiet to nie zraża. Przykład posłanki Katarzyny Kotuli dowodzi słuszności protestów i ich zasadności. Cel został osiągnięty, z 30-letnim opóźnieniem, ale został osiągnięty. Facet podał się do dymisji, a jego wizerunek został zniszczony. Nie pomogło polityczne kolesiostwo. Podobno nic się nie zmienił. Zatem łatka "seksualnego predatora" słusznie przylgnęła do niego raz na zawsze. I dobrze. Czy to coś zmieni w polskim Prawie w kwestii molestowania? Myślę, że dużo jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim zrobi się z tym porządek.
Muszą tego dopilnować same kobiety. Gdy odpuszczą, zostanie po staremu i od czasu do czasu znowu jakiś "predator seksualny" będzie rzucany opinii publicznej na pożarcie, by ta widziała, że Prawo reaguje. Niestety, póki co, to tylko mydlenie oczu. Tego rodzaju przemoc ma jakby niepisane przyzwolenie na samo istnienie. Ustawodawcy wiedzą, że to wielokrotne przekraczanie granic i naruszanie przestrzeni osobistej drugiej osoby. Wiedzą doskonale, że czerpana jest z takiego zachowania korzyść ściśle związana z władzą i kontrolą nad człowiekiem. Jakimś cudem dotyczy to tylko kobiet.
Jest też coś takiego, jak przemoc codzienna, domowa, będąca udziałem kobiet, żon, córek, matek, nie objęta paragrafem, którą trudno udowodnić. W zaciszu czterech ścian, niektórzy faceci wykorzystują więc swoją siłę fizyczną, by krzywdzić kobiety. I wiedzą, że nic im za to nie grozi. Zastraszona kobieta to najlepszy obrońca. Podwładna zboczonemu szefowi kobieta, kierowana strachem utraty pracy, to najlepszy obrońca. Niestety, są wśród nas tacy, którzy uważają, że to nie jest przestępstwo. Gdy słyszę słowa -"że prostytutki nie można zgwałcić", nóż mi się w kieszeni otwiera.
I wiecie co, jest jeszcze dla mnie coś niezrozumiałego, że kobiety nie potrafią czasami nazwać tego, co je spotyka. Boją się? Są tak zależne od facetów, że do głowy im nie przychodzi jakakolwiek świadoma ocena zdarzeń? Wiem, że jeden przypadek nie równy drugiemu. Bo okoliczności, bo ta zależność właśnie, bo życie kobiety wg zasad faceta, bo to czy tamto. Czasami mam wrażenie, że w tej akurat kwestii, tkwimy jeszcze w średniowieczu. I przyznam, że w wielu przypadkach to kobiety są sobie winne. Taka przykra to prawda. Wierzyć się nie chce.
Bezdyskusyjnie podporządkowana facetowi, kobieta żyje jak niewolnica. W XXI wieku.
Zależna kobieta, doświadcza nie tylko seksualnej przemocy, ale i innych jej form. Dlaczego się na to godzą? Może nie widzą innego rozwiązania? Dlatego całymi latami cierpią zaspokajając męskie rządze? Nawet nie mają odwagi tego nazwać. Nawet nie mają odwagi przyznać przed sobą samą, jaka to dla nich trauma, a co dopiero przed światem. Nie przyznają, z jednego powodu, ze wstydu. Emocje jakie temu przeżyciu towarzyszą, są nie do opisania. Nikt nie wie, jak czuje się kobieta molestowana. Ona sama wie najlepiej, jak bardzo została zszargana jej godność.
Od wieków mężczyźni są przekonani, że to oni dają i to oni odbierają. Takie to męskie niepisane prawo. A kobiety od wieków temu prawu posłusznie się podporządkowują. Muszą, zostały do tego przyuczone i przymuszone. Psychologia opisuje historie kobiet molestowanych, ma wytłumaczenie na takie zjawiska. Nazywa to "socjalizowaniem kobiet już od dzieciństwa". Nachalny ojciec, nie reagująca matka. Dziecko, czasami bezpowrotnie tracące poczucie bezpieczeństwa. Na arenę życia wkracza wstyd. W życiu dorosłym grozi ofierze stanie się uległą.
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich małych dziewczynek. Jednak faceci wręcz podskórnie wiedzą, jakim narzędziem jest kobiece ciało. Kobiety wiedząc to samo, czasami godzą się na upokorzenie i w milczeniu znoszą męską nachalność. Zdarza się jednak taka, która nie oglądając się za siebie, "wyrywa facetowi jaja". Publicznie, jak pani posłanka K. Kotula. Jednak takich kobiet jest wciąż za mało. Dlaczego wszystkie kobiety, jedna w jedną, nie bronią swojego statusu? Dlaczego wszystkie razem, ręka w rękę, nie dbają jednakowo o swój psychiczny dobrostan? To łamigłówka, której nie rozumiem.
Niestety, zawsze się jakaś wychyli lekceważąc zjawisko molestowania i seksualnej przemocy. Najczęściej, szczególnie ostatnimi laty, czynią to polityczki partii rządzącej, jakby nie miały córek i wnuczek. Na takie patrzeć nie mogę. Ujawnianie takich przypadków to konieczność. Znany Ruch #MeToo czyni to. Pomaga, usiłuje uporządkować temat, daje wsparcie, odwagę i pomaga kobietom odzyskiwać szacunek. Na sprawców jednak to nie działa, kosmici jacyś czy co? W każdej sytuacji, nawet dla siebie nie przychylnej, odczuwają satysfakcję. Tak to odbieram.
Fundamentalne pytanie - jakie zachowania są molestowaniem? Nie taka odzywka? Zbyt śmiały seksistowsko pseudokomplement? A może dwuznaczne spojrzenie? Świadomie stworzona sytuacja? Dotyk? Uważam, że cokolwiek, co w złym zamierzeniu doprowadza na tle seksualnym do upokarzania, prywatnie czy publicznie drugiej osoby, JEST molestowaniem. Szczególnie i wyjątkowo wrażliwa osoba najlepiej wie, co znaczy przekraczanie granic. I tu z przykrością stwierdzam, że zbyt wiele kobiet przyzwyczaiło się/zaakceptowało nieprzystojne/naganne męskie "awanse".
Gdybyśmy umiały lub chciały zrewanżować się facetowi tym samym i w tym samym stylu, byłybyśmy takie same jak oni. Widocznie nie chcemy. Dlatego przegrywamy. Mimo, że mówi się o molestowaniu głośno i publicznie, póki co przegrywamy. I będzie tak dalej, aż facet nie zrozumie, co znaczy przemoc. Czy zrozumie? To dobre pytanie. Od tysięcy lat to facet rządzi. Czy zatem fakt, że mamy XXI wiek i że kobieca świadomość już wyszła z powijaków, cokolwiek zmieni? Jakoś jestem tu sceptyczna, ponieważ przemoc seksualna działa na faceta jak narkotyk.
On nigdy nie przestanie. Nawet pod groźbą najwyższej kary, jaką dysponuje Prawo. I nieważne, że przy okazji tym samym wyrządza krzywdę drugiej osobie. Sprawca nie boi się, ponieważ władza póki co, nie chce mieć pojęcia o tym, co dzieje się na dole. Z Olimpu ma bowiem widok mocno zaciemniony.
Jeżeli ktoś mimo licznych dowodów na istnienie molestowania, lekceważy problem, odpowiem, że reakcje zbiorowe kobiet nie wzięły się z Kosmosu. Mają tego przyczynę. Co nie tylko wzmacnia kobiecą więź, ale upewnia je, by głośno i wyraźnie i z odwagą mówiły - NIE... co znaczy, NIE ZGADZAM SIĘ!
Obrazy: *Gazeta.pl *Tvp3.pl *TeMyśli.pl *Gryfińska.pl