Bez względu na to, czym się w życiu zajmujemy, jakie mamy zawodowe, osobiste czy nawet towarzyskie osiągnięcia, albo gdy nie mamy żadnych osiągnięć, warto swoje kompleksy i pragnienia, a ma je każda z nas, odłożyć na półkę i spojrzeć trochę szerzej poza swój zrutynizowany horyzont. Wprowadzenie choćby kilku zmian, odważnych i nietypowych wobec tych starych i dobrze znanych, to okoliczność warta uwagi i wysiłku. Byłaby to niezwykła lekcja akceptacji czegoś nowego, czegoś, co może wpłynąć na nas pozytywnie, co może pokazać nam coś, czego nie dostrzegamy.
Przy okazji możemy dokonać wielu odkryć w sobie. Że wcale tak źle z nami nie jest. Że nasze ciało można "uratować", na początek inaczej na nie spoglądając. Akceptacja siebie to wyzwanie, to pierwszy krok do pokonania. Gdy już go zrobisz, potem będzie łatwiej mimo, że na pewno nie będziesz się czuła pewnie. Jednak to tylko kwestia czasu. Pomoże na przykład inspiracja kulturami z poprzednich wieków, kiedy to artyści na swoich obrazach przedstawiali akty kobiece. Z różnym skutkiem. To tylko przykład, jeden z wielu, mogący skutecznie doprowadzić do samoakceptacji.
Wiele kobiet ma, lub nie, za sobą fazę nienawidzenia własnego ciała. Wiele kobiet może pamięta, kiedy to się zaczęło. Może wtedy, gdy zmieniały się z dziewczynki w nastolatkę, a potem w kobietę? A może w innych okolicznościach? Te nerwowe podróże dobrze wryły się w nasze dusze. Teraz po latach, może i się śmiejemy z tego, bo nauczyłyśmy się po prostu być sobą. Jednak dzisiaj nadal są małe dziewczynki, wstydzące się swojego wyglądu, nie lubiące niektórych części ciała, mające pretensje do swoich ud czy sylwetki. Które tak jak wcześniej nas, czeka lekcja nauki bycia sobą.
Gdybym miała okazję rozmowy z taką dziewczynką, poradziłabym jej, by nie marnowała swojego czasu i życia na martwienie się o wygląd. Powiedziałabym jej, że osądzanie siebie samej, szczególnie na siłę, nie ma sensu. To robienie sobie krzywdy. I tyle. Dystans i akceptacja, to są obowiązkowe lekcje do przerobienia. Kiedy inne dziewczynki obnoszą się ze swoją urodą, zgrabną sylwetką w drogich ciuchach, niczym gwiazdy na czerwonym dywanie, Ty Kochana się z tego śmiej. Ponieważ za wczesne udawanie dorosłej, to utrata dzieciństwa i radości życia.
Każdy dorosły, obojętnie jak wygląda, powinien zachować w sobie odrobinę małego dziecka. To pomaga w życiu w każdej sytuacji. Nawet tej najtrudniejszej. Uczy choćby tego, że nie ma tematów tabu, że nie jest się hipokrytą. Fakt, że nie jest się piękna, zgrabną i bogatą, nie jest końcem świata. Gdyby się tak rozejrzeć, można znaleźć parę plusów, pozwalających skupić się na czym innym, bardziej wartościowym w życiu niż uroda. Prawda bowiem jest taka, że spełniać się można na wiele sposobów. Znam osoby, które miały odwagę zmienić swoje spojrzenie na siebie i na świat.
Nauczyły się czegoś ważnego i dobrze na tym wyszły. Dzisiaj po latach nie żałują, że są tym, kim są. Szanowanymi i jeśli jeszcze pracują, na stanowiskach. Z dorobkiem zawodowym. Z kochającą rodziną i przyjaciółmi. Nie żałują, że są sobą. To dopiero osiągnięcie, prawda? Cieszyć się życiem, kochać swoją pracę, być dobrym w tym, co się robi. Choć jesteśmy dzisiaj seniorami, wiele z nas absolutnie nie myśli o emeryturze. Mówią otwartym tekstem, że dopiero teraz czują się fantastycznie. Takie osoby dzięki tylko sobie, mają dzisiaj wolność wyboru, nie są niczym i nikim skrępowane, nie muszą się niczym i nikim przejmować.
Jeżeli jeszcze pracują, szukają nowych pomysłów, chcą dalej i wciąż spełniać się zawodowo. Mogą odmawiać i mają z tego satysfakcję. Żyją na własny rachunek. Nie są przepiękne, nie mają najdroższych ciuchów, nie są bogate. Są piękne inaczej. Ciuchy mają świetne w normalnej cenie. Bogate są, ale w życiową mądrość. To im wystarcza. Nawet o życiu osobistym mówią pozytywnie. Doceniają to, co mają. Cieszą się z tego. Nie panikują, że się starzeją. Ile osób może tak o sobie powiedzieć? Nie wiem. Nikt nie prowadzi ani statystyk, ani sondaży na ten temat.
Szkoda, ponieważ lekcja nauki zaakceptowania siebie, lekcja nauki dystansu do wszechświata, to wartości nie do przecenienia. Emerytura, dorosłe dzieci i wnuki, staż małżeński, i nie martwienie się jak wcześniej. Dobrze jest mieć samopoczucie, że to najlepszy okres w życiu. Na dodatek, wcale nie ma się poczucia starości. Odwrotnie, wciąż ma się niedosyt, a nawet romantyczne myśli. Szczerze. I zapewniam, że nie są to tylko nic nie znaczące słowa. Tak po prostu jest. Co odważne kobiety potrafią wykorzystywać życie, potrafią wyciskać je jak cytrynę. Czym sobie zyskują.
Mieć pomysł na życie i umieć inteligentnie to wykorzystać, mieć dar zdolności poprowadzenia swojego życia tak, by się ono nie załamało z upływem lat i pod ciężarem przeciwności, to klucz do sukcesu. Jest też wielką sztuką myśleć o starzeniu się, że nie odbiera ono powodów, by dalej aktywnie i ciekawie żyć. Gdy sama to odkryjesz, docenisz, jakie to prawdziwe, normalne i naturalne uczucie. Krytyczne młodzieńcze myśli o sobie, wydają się wtedy takie odległe. To też jest naturalne, bowiem wynika z faktu, że każdy przez całe swoje życie, co kilka lat, zmienia się poprzez przebyte lekcje życia.
Mężczyźni. Czyli prywatna sfera życia. Są kobiety, które nie boją się o tym mówić, nie boją się określać mężczyzn przez pryzmat życiowej słabości. Wierność, cierpienie, cierpliwość, wychowywanie dzieci, akceptacja faceta jakim jest, trudy wspólnego życia, konkurencja, zazdrość, ukrywanie bólu, skoki w bok, ucieczka w pracę, słowem sukcesy i porażki - to lekcje do odrobienia przez każdą z nas. Jest takie powiedzenie, że definiują nas nasze doświadczenia. I te dobre i te złe. Jak zatem pomimo ich wyjść na prostą? Polubić się, zdystansować do tego co nas spotyka, zaakceptować własne wybory?
Tak już jest, że życie, to jedna wielka lekcja. Co musi nam zaświtać w głowie, co może nas zainspirować, by na tę prostą wyjść? Można skupić się na pracy i zostać pracoholikiem. Można się zakochać w młodszym. Można zacząć przygodę kulinarną. Można zostać aktywistką. Można robić wiele innych rzeczy. Ważne, na cokolwiek byśmy się nie rzuciły, nie zapominać o sobie samej. Ważne, by pamiętać, że po pierwsze... drugie... i trzecie, to my jesteśmy dla siebie najważniejsze. Ważne, by być szczerą, a w niektórych sytuacjach dyplomatyczną. To bardzo ułatwia komunikację ze światem i życie.
Kobiety mają niestety ciężko. Są żonami, matkami, kochankami, kucharkami, sprzątaczkami. Do tego znakomita ich większość pracuje. Jak my to robimy, że potrafimy godzić wszystkie te obowiązki, a wiele z nas ma czas na dbanie o siebie. Kobiety moim zdaniem, to supermenki. Mijają lata, całe wieki, a życie kobiet nic a nic się nie zmieniło. Wciąż są bezkonkurencyjne, sięgają nawet po męskie dziedziny i jeszcze mówią, jakimi są szczęściarami! Nauczyły się tego i uczą tego swoje córki, które dzisiaj są lepsze od swoich matek i babek. Potrafimy robić kariery i być przy tym dobrym przykładem dla dzieci. Niesamowite.
Są kobiety, które na jesieni życia, skupiają się na spełnianiu marzeń. Nie marnują czasu i uwielbiają to, co robią. Pokazują światu swoją prawdziwą twarz. Są sobą. Po prostu. I że znowu powtórzę - nie są pięknościami chodzącymi w drogich ciuchach. I dobrze! I bardzo dobrze! Ponieważ jak wszystkie wiemy, uroda kiedyś przemija, a drogie ciuchy przestają być modne. Zatem, gdy nie zadbamy o siebie same, zostajemy z niczym. Smutna prawda dla niektórych. Dla tych, które nie potrafią albo nie chcą zrobić kroku do przodu. Nie potrafią, albo nie chcą niczego zmieniać. Stapiają się więc z szarością życia.
Są też kobiety, które z biegiem lat akceptują zmiany następujące w ich wyglądzie. Mimo tego, nadal czują się kobieco. Nie panikują, że w lustrze widzą coraz więcej zmarszczek, że sylwetka jest inna. Cenię w nich to, że nie są próżne, że uznają fakt, że życie powoli się kończy. Dzisiaj wszystkie doceniamy czas, swobodę, niezależność, wygodę. Niektóre z nas nie myślą, że są za grube. Co innego zaprząta ich głowę. To, że wreszcie same o wszystkim decydują. Mogą robić to, na co mają ochotę. Na przykład iść na spacer bez makijażu, w wysłużonym dresie i wygodnych butach.
Znam kobiety, które nie mają obsesji na punkcie kultu swojego ciała, szczupłego wyglądu i pięknej sylwetki. Zdecydowanie wolą przyjemności na wzór włoskiego „dolce vita”. Podróżują solo albo z rodziną, poznają ciekawe zakątki świata i ich mieszkańców. Czy tu i teraz, ma to dla nich jakieś znaczenie? Pewnie że ma, skoro to robią. Mieć wolny czas, pieniądze i ochotę na ich wydawanie, to wystarczające powody, by móc właśnie teraz przyjemnie spędzać życie. To też kolejna lekcja, nauka i jednocześnie wspaniała zabawa. I właśnie tak trzeba. Cieszyć się i bawić życiem. Nie marnować ani jednej minuty. Kropka.