Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kawa. Pokaż wszystkie posty

K A W A

Czy mogę powiedzieć, że kawa to królewski napój? Jasne że mogę, ponieważ podobnie sądzą niemal wszyscy ludzie na całym świecie. Dlaczego jestem tego taka pewna? Bo kawa jest chyba najbardziej popularnym i eleganckim rarytasem. I już. Sama zaczęłam ją pić bardzo późno. Widocznie wcześniej nie miałam takiej potrzeby. Zaczęło się od capuccino, bo podobał mi się sposób podawania. Potem była latte, jeszcze potem świeżo mielona z dodatkami. Ostatecznie poprzestałam na świeżo mielonej bez dodatków. 

Ziarna mielę sama w bardzo starym młynku do kawy. Pachnie na cały dom.

I o to właśnie chodzi. Nie o samo picie kawy, ale o delektowanie się jej zapachem. Za każdym razem celebruję swoją przyjemność. To coś w rodzaju rytuału, bez którego kawa nie jest już taka sama. Najpewniej to sobie wmówiłam, ale samą przyjemność przygotowania, krok po kroku tak jak ja to robię, przyrównuję do japońskiej ceremonii picia herbaty. A co tam. O kawie dużo już napisano i tyleż samo powiedziano. Jednak opinie o niej regularnie się zmieniają. Raz na korzyść, drugi raz przeciwko niej. Przyzwyczailiśmy się już do tego. Dlatego najprawdopodobniej każdy z nas ma swoją opinię.

Ja też mam swoją i dużo jest w niej plusów. Jest najbardziej lubiana i najczęściej stosowana. Z rana daje porządnego kopa. Pobudzającego i energetycznego. Wpływa na trawienie, o czym sama się przekonuję. Podobno wpływa też na pracę serca. I wisienka na torcie - uwaga, uwaga - duża ilość przeciwutleniaczy spowalnia proces starzenia się. To mi się bardzo podoba. Ale hola... nadmiar kawy tak samo szkodzi, jak każdy inny nadmiar. No! Kolejną jej zaletą jest np. ochrona wątroby, stymuluje ją i pobudza krążenie (wątroba transportuje 1,5 l krwi). 

Gdy piję kawę, nie czuję się zmęczona, jestem bardziej wytrzymała i lepiej się koncentruję. Sprawdziłam, Wy na pewno też. I co? I działa. Chwalą ją sobie sportowcy jako dobry napój przed treningiem. Zawiera w sobie kofeinę, to jakby naturalny "dopalacz", który wzmaga nasze działania, a do tego sprawia, że jesteśmy w dobrym humorze. Wiemy też, że piekielnie uzależnia, jak inne silne używki. Nie można jej przyrównywać do alkoholu czy tytoniu, nie jest aż tak silnie uzależniająca, jednak gdy odczuwamy jej dobroczynny na nas wpływ, chcemy więcej. 

Specjaliści mówią, że dwie filiżanki małej czarnej to ilość akuratna. Jednak gdy mówimy na przykład o pięciu filiżankach, nie czujemy wtedy jej działania. Według niepisanej zasady, kawę powinniśmy pić tylko wtedy, gdy jej naprawdę potrzebujemy - podczas długiej podróży, gdy uczymy się lub gdy pracujemy do późnych godzin. Natomiast gdy kawa jest dla nas przyjemnością, najlepiej wg Nich pić ją z cykorii (nie próbowałam) i bezkofeinową. Zwyczaj każe pić ją do południa, to dla komfortu naszego organizmu. W innej sytuacji często dochodzi do zaburzeń snu i w ogóle zakłócony bywa cały nasz rytm dobowy. 

Ktoś powie, że może pić kawę na okrągło, nawet wieczorem i nic mu nie jest. Widocznie ten typ tak ma, albo organizm już zaakceptował pewne zmiany. Tylko pytanie - jak długo wytrzyma? 

I tak na marginesie:

- kawy nie pije osoba zbyt pobudliwa, cierpiąca na choroby tarczycy, szczególnie na jej nadczynność, ktoś, kto ma kłopoty z sercem, ze snem, kto ma problemy z żołądkiem i jelitami.


Jak widać, kawa to kolejny produkt, którego spożywanie ma swoje plusy i minusy. Jak wszystko inne. To produkt, wokół którego kręci się nasze życie, tak jak wokół jedzenia. Ponieważ ludzkość, niemal od swojego pierwszego oddechu,  zrobiła sobie z jedzenia i picia "bożka", na punkcie którego ma wręcz obsesję, ten międzynarodowy "obyczaj" stał się międzynarodowym stylem życia. Dla jednych mniej, dla innych bardziej fanatycznym.

Jedno na pewno jest pewne - tak w jedzeniu jak i w piciu, wskazany jest umiar.

PS - a o sobie mówię, że jestem kawowym nałogowcem, ale kontrolowanym.