Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trzeba się starzeć z... godnością. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trzeba się starzeć z... godnością. Pokaż wszystkie posty

TRZEBA SIĘ STARZEĆ z... godnością(?)

Ile razy słyszałam to zdanie. W różnych sytuacjach. Nawet jak urządzałam babskie spotkania, tak jak ostatnio, prawie zawsze znalazła się jedna mądra, która pouczała resztę, jak mają się zachowywać, gdy przekroczą magiczną 60-tkę. Tym razem było podobnie. Skąd Ona się tu wzięła? Zaprosiła Ją jedna z koleżanek. Żałowała potem, ale było już za późno. Słuchać tego nie było można. To co to miało znaczyć wg tej pseudo koleżanki, że już nic nam nie wolno? Ma być tylko czysto i schludnie? Porządnie? Bo co ludzie powiedzą? Większej bzdury nie słyszałam. 

A co mnie do diaska obchodzi, co ludzie myślą na mój temat! Oburzyłam się na to, co od niej usłyszałam. Oburzyłam się też na Nią.

To jakaś Jej stara zaściankowa filozofia, którą próbowała chyba nam przemycić. Do tego podszyta sporą dawką tak przeze mnie znienawidzonej hipokryzji. Patrząc na Nią, widziałam przecież kobietę atrakcyjną i zadbaną, modnie ubraną, umalowaną i modnie uczesaną. Wierzyć mi się nie chciało, że to ona mówi to, co mówi. Skoro tak wygląda, to znaczy, że wciąż chce się podobać innym. Wcale nie miała zamiaru wyglądać na tyle lat, ile ma. Chyba słuszne wnioski wyciągam, nie? A w myśl Jej wywodów, taki wizerunek jaki prezentowała, dawał zupełnie sprzeczny obraz z tym, co wszystkie słyszałyśmy na własne uszy. 

Czyżbyśmy uległy zbiorowej halucynacji? Nie. Po co więc ta koleżanka, tak się zachowywała? Spotkanie przestało się kleić, ledwo wytrzymałam do końca. I postanowiłam, że więcej się z Nią już nie spotkam. Chyba, że się zmieni. Sobie obiecałam, że ani o jotę nie zmienię swojej filozofii. Nikt nie będzie mi dyktował jak powinnam się starzeć. A jeżeli już, to wcale nie czuję się staro. Jeszcze zdążę to zrobić. Schludnie. Czysto i z godnością. Może. Jednak póki co, realizuję wszystko, co sobie postanowiłam. Ostatnio wyszłam z córką polatać po sklepach. Niezłe zakupy zrobiłyśmy, ot tak, dla kaprysu.

Wszystko co wskazała mi córka, kupiłam. Jest dobrym doradcą w te klocki. Powiedziałam Jej to. W dobrych humorach poszłyśmy na kawę. Rozmawiałyśmy o tym godnym starzeniu się. Powiedziała mi jasno - nie chce staro wyglądającej rodzicielki. Tak się wyraziła. Chce mieć obok siebie elegancką, młodo wyglądającą babcię swojego dziecka. Żadne tam "schludnie" i "czysto". "A godność, ta Twoja koleżanka Mamo, chyba pomyliła z czym innym". Ciekawa jestem, co by córka powiedziała na przykład, gdybym znowu kupiła sobie jakiś malutki samochodzik. Jeszcze o tym z Nią nie rozmawiałam, ale ostatni tak dawno sprzedałam.

Może nowy by się przydał? Najlepiej Garbus, bo uwielbiam. Koniecznie żółty z czarnym odkrywanym dachem. Ten samochodzik to moje odwieczne marzenie, to taki mój mały bzik. Czy byłby stosowny i godny do mojego wieku? Wszak jestem już po 60-tce. Gdybym tak przejechała się nim przed oczami wspomnianej koleżanki, z rozwianym włosem, ogarnęłaby to swoją wyobraźnią? Jestem złośliwa, przyznaję, ale krzywdy tą odrobiną szczerości, nikomu nie robię. Natomiast moja osobista wyobraźnia, na razie ogarnia wszystko o czym pomyślę. Nie wariuję, kieruję się tylko dobrze mi znanym zdrowym rozsądkiem. Tyle.

A słowa "czysto" i "schludnie" kojarzą mi się jakoś z szarą myszką. Myślę, że wystarczy, jak będziemy się starzeć p i ę k n i e, każda z nas po swojemu, czyż nie?

PS - najbardziej z tego Garbuska cieszyłby się chyba mój kochany wnuk, który oprócz piłki nożnej kocha samochody. Pojeździlibyśmy sobie... ostrożnie i z fasonem oczywiście... a godność zostawiłabym w domowym sejfie... na inne czasy. 

Taki by mi się nadał

No cóż, pomarzyć można!

A poniżej, na zachętę...


... ten oto przedstawiciel płci brzydszej...