Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Iga Świątek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Iga Świątek. Pokaż wszystkie posty

ROLAND GARROS - turniej dla twardzieli

Po raz drugi Iga Świątek wygrała wielkoszlemowy turniej Rolanda Garrosa!  Jest naszą arcy bohaterką. Jedyną Polką, która zdobyła ten puchar po raz drugi. Jest Królową. To bezdyskusyjny sukces, do którego przez ostatnie miesiące szła wygrywając każdy mecz. Pokonując każdą przeciwniczkę. To wręcz gigantyczne osiągnięcie. Szła jak burza zachwycając swoją grą kibiców tenisa na całym świecie. 

Dwa lata temu, pamiętamy, wygrała pierwszy raz paryski turniej. Od tego momentu było tylko lepiej. 

Zdobyła Adelajdę, Rzym, Dosze, Indian Wells, Miami, Stuttgart, i znowu Rzym. Koło się zamknęło. Nie powinno nikogo dziwić, że w Paryżu jest faworytką. Nie powinno dziwić również to, że zwyciężczyni i królowa może być tylko jedna. Igą Świątek zachwycają się wierni fani tenisa, zawodowi znawcy tej dyscypliny, jak również ci, którzy na co dzień nie śledzą tej sportowej dziedziny. Nawet ci, którym z tenisem w ogóle nie po drodze. Zachwycają się Nią wszyscy. Wypracowała to sobie sama. Zasłużyła. I przejdzie do historii tenisa. 

Od kwietnia tego roku lideruje w rankingu singlowego WTA. Stało się tak, ponieważ  Ashleigh Barty, będąca przed Igą pierwszą rakietą świata, zakończyła ostatecznie karierę. Czy to oznacza, że Iga na to miejsce wskoczyła ot tak, fartem? Nic podobnego. Jest jak każdy z nas, człowiekiem. Ma emocje i uczucia, stres tak samo Ją pożera. Sama przyznaje, przed jaką presją stała. Ogromną. Musiała sobie radzić z tym ciężarem tak, jak potrafiła. A potrafiła, co pokazała sobie, fanom i reszcie świata.

Pamiętacie co zrobiła, gdy pierwszy raz wygrała puchar Rolanda Garrosa? Na obiektywie kamery TV napisała - „Hello Paris! I’ve missed you”. Zrobiła to tuż po zejściu z kortu. I chwilę później powiedziała: „Nie znam Paryża aż tak bardzo, w poprzednich latach brakowało mi czasu, zwiedziłam tylko Luwr i przeszłam się naokoło Wieży Eiffla. Chciałabym pojechać do Wersalu.”. Gdy wtedy to mówiła,  był to Jej 29 wygrany mecz z rzędu! Ale wróćmy do wydarzeń z ostatniej chwili. 

Od kilku miesięcy, mecz po meczu pokonywała swoje rywalki w iście mistrzowskim stylu. Wyglądało, jakby to nie sprawiało Jej większej trudności. „Iga od kilku miesięcy wyraźnie pokazuje nam, że to ona rządzi. To prawda, że stało się to w tym samy czasie, gdy na tenisową emeryturę przeszła  Ashleigh Barty. Czuję, że to wręcz logiczne, ona zasłużyła na tę pozycję. Nie stała się numerem jeden, tylko dlatego że Australijka przestała nim być”- mówiła znawczyni tematu, Amelie Mauresmo, która również była wielkoszlemową mistrzynią, teraz pełniącą rolę dyrektora French Open.

 „Kobiecy tenis od kilku lat jest krytykowany za stereotypowy styl gry. Myślę, że zaczyna się nowa era”- dodaje.

„Zdaję sobie sprawę, że moja passa może się wkrótce skończyć, więc nie chcę mieć złamanego serca, gdy to się stanie. Myślę, że świadomość tego jest całkiem zdrowa”- mówi Iga i dodaje dalej: „Zamierzam koncentrować się na każdym kolejnym meczu, jak na poprzednich turniejach i zobaczymy. Nie „napalam się”, bo już zdobyłam tyle punktów, że ten sezon jest dla mnie sukcesem”. Przyświeca jej motto/cytat, bliski Jej sercu od zawsze - „Nie obudziłeś się, by być zwyczajnym”, który zdecydowanie wcieliła w życie.

„Z roku na rok byłam coraz bardziej świadoma i przełomowym momentem był wyjazd na pierwszego, juniorskiego Wielkiego Szlema w 2016", opowiadała Iga Świątek w rozmowie z Moniką Olejnik. To wtedy datujemy podjęcie przez Nią ostatecznej decyzji o tym, by wszystko podporządkować grze w tenisa, choć jak się okazało, była to droga pełna wyrzeczeń, ale żywotnej wręcz konsekwencji. Ma to >coś< w sobie. Ma to we krwi. To Gen Prawdziwego Sportowca. 

Przygodę z tenisem zawdzięcza ojcu, Tomaszowi Świątkowi, wioślarzowi, olimpijczykowi z Seulu 1988r.

Pytana o to zaznacza, że "to ojciec poprowadził jej karierę w tak mądry sposób, w pewnym momencie potrafił złapać odpowiedni dystans i oddać córkę w dobre ręce, w ręce trenerów". Mówi też, że nic nie traci spędzając tyle czasu na korcie, ponieważ to Jej pasja. A jak wiemy, niewielu młodym ludziom ta sztuka się udaje.

Od grudnia ubiegłego roku Jej trenerem został Tomasz Wiktorowski. Zmiana trenera miała być swego rodzaju resetem. Jakby zamknięciem pewnego etapu w życiu. Pójściem do przodu. Wiedziała też, że chce Polaka.

Pracuje też z psychologiem. Od paru ładnych lat. To też się sprawdza. „W przypadku Igi nic nie stało się samo. Istotnym elementem jej pracy, przez wiele miesięcy, był trening mentalny, który wciąż trwa, a jego celem jest wykorzystywanie przez Igę swoich zasobów w danym momencie - czy to podczas treningu, czy meczu”- mówi Daria Abramowicz, psycholożka mistrzyni. Iga ma też wspaniały zespół, który w Jej interesie zawsze pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna. O czym świadczą widoczne efekty tej współpracy.

Z powodu dramatycznej sytuacji Ukraińców, i w tym temacie media pokazują postawę Igi, która od początku wojny nosi niebiesko-żółtą wstążkę przyczepioną do swojej czapeczki. Wielu innych tenisistów również zdecydowało się na ten gest, wyrażając swoją solidarności, jednak po jakimś czasie z ich ubrań te wstążeczki zniknęły. Iga nie zapomniała i zapewniła, że swoją wstążkę będzie nosiła tak długo, póki wojna się nie skończy. 

"Wiem, że Polacy mocno wspierają swoich sąsiadów. Ja również niedługo zrobię coś, co może pomóc. To mój cel. Mówiłam o tym bardzo długo, ale teraz informuję o tym oficjalnie. Chcę pokazać moje wsparcie dla Ukraińców tak, jak to już robi wielu moich rodaków – zapowiada.

Ostatnio głośno jest o decyzji zarządzających rozgrywkami ATP i WTA dotyczącej nieprzyznania punktów tenisistom biorącym udział w Wimbledonie. Decyzja ma związek z wojną Rosja-Ukraina. W Paryżu pytano o to każdego tenisistę, również Igę Świątek. Co powiedziała? - „W tym roku zdobyłam już tyle punktów, że mi to nie zaszkodzi. Bardziej na mnie wpływa polityczny aspekt tej decyzji. Polska wspiera Ukrainę, wojna toczy się tuż za granicą mojego kraju. Moje punkty rankingowe nie mają w takiej sytuacji znaczenia. Martwi mnie wojna, a nie punkty”.

Oczywiście, w Paryżu nie jest inaczej. Na Jej czapeczce tak samo jak w innych miejscach, widoczna jest ukraińska wstążka.

Przy tym, to co dzieje się wokół naszej zawodniczki, ten medialny szum, lansowanie Jej postaci i Jej osiągnięć, to wszystko nie przewróciło Jej w głowie mimo, że  zarabia miliony, że mówi o Niej cały świat, nie zmieniła. Pozostaje sobą, piękną osobą, piękną postacią o pięknym umyśle. Dowodzi tego choćby krótki wpis na Instagramie:

„Wiecie, że raczej nie skupiam się na liczbach i na miejscu w rankingu, ale ten moment bardzo dużo dla mnie znaczy. Zostałam pierwszą Polką w historii, która znalazła się na szczycie rankingu światowego tenisa. Mam nadzieję, że pierwszą i nie ostatnią i że w przyszłości będzie nas więcej. Jestem wdzięczna, że moja praca może być dla kogoś inspiracją”.

Kocha koty, powieści, słucha muzyki. Przed każdym meczem muzyki rockowej, między innymi AC / DC (które i ja lubię), a gdy odpoczywa i ma wolny czas od meczów i treningów, słucha muzyki alternatywnej, jazzu, soulu, popu.


Czy można o Niej powiedzieć, że to zwykła dziewczyna jak każda inna? Moim zdaniem jest niezwykła. Chociażby z powodu kim jest, co robi i w jakim stylu to robi.