Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zazdrość - definicja "szczęścia". Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zazdrość - definicja "szczęścia". Pokaż wszystkie posty

ZAZDROŚĆ - definicja "szczęścia"

Ha... jak tylko sąsiadka użyła tego słowa, od razu miałam temat na bloga. Moja z nią rozmowa jest ewidentnym przykładem na to, że z zazdrością mamy do czynienia każdego dnia, nawet po kilkakroć. Oczywiście, była to "ta" sąsiadka, która nikomu nie przepuści. Podejrzewam, że mnie też. Tym razem, obgadując kolejną "nieszczęśnicę", powiedziała coś takiego - "... wie Pani, nawet mnie tak w środku ukłuło...". Użyła zwrotu dobrze mi znanego. Aż ją ukłuło! Biedaczka cierpiała z powodu nowych mebli innej sąsiadki. "Tak teraz ciężko, a "ona" kupuje takie drogie meble".

Cierpimy, bo ktoś ma od nas lepiej. Lepiej, znaczy jest bogatszy. Może pozwolić sobie na różne takie fanaberie. Jak "ona" może kłuć w oczy takimi meblami! Tacy jesteśmy. My Polacy. Ktoś powie, że zazdrosnych ludzi można spotkać wszędzie na świecie. OK! Ale zazdrość Polaków, ten ciężar wyrazu, to Himalaje naszej słabości. Bije na głowę inne zagraniczne zazdrości. Nie możemy znieść, że komuś wiedzie się lepiej od nas. Przez tę mgłę zazdrości, zazdrośnik nie dostrzega, jak ciężko trzeba pracować, by zarabiać dobre pieniądze.

Zwrot "dobre pieniądze", też ma wiele definicji, ponieważ co człowiek to inna. Jednemu wystarczy 10 tys. miesięcznie, a drugiemu wciąż mało w myśl, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ale zazdrośnik nie zastanawia się nad tym, zazdrości dla samego zazdroszczenia. Zazdrośnik uwielbia to robić. To wręcz chroniczna przypadłość, silniejsza od wielu z nas. Kogoś kto ma lepiej nie lubimy. Tym większa radość w obgadywaniu. Mojej sąsiadce aż oczy się świeciły, że mogła na głos powiedzieć co czuje. Co za emocje! Co za zawziętość!

Nie wiem, jak to się dzieje wśród mężczyzn, na jaką skalę, nie śledziłam tego zjawiska w męskim wydaniu. Natomiast zazdrosne o wszystko kobiety, to codzienny widok w niejednej kamienicy. "A wie Pani, ta Jolka z góry to ma fajnie, bo świetnie wyszła za mąż". "A ten facet, ten taki przystojny blondyn, to nagrodę od miasta dostał, podobno to wzięty architekt. Mój mąż też tak mógłby, ale jest za leniwy". "A ta miernota spod 12. to ja ją znam, razem chodziłyśmy do podstawówki. Teraz jest profesorką, a to przecież ja byłam od niej lepsza z polskiego". I tak dalej.

Materiału nie wystarczyłoby na jedną książkę, obojętnie jak grubą. Jednak kluczowym i wyjściowym zdaniem, a raczej pytaniem jest - "Dlaczego inni mają lepiej ode mnie?" Od razu z góry oceniamy, że życie nie jest dla wszystkich jednakowo sprawiedliwe. Staramy się jak najlepiej potrafimy, i... nic! My ciężko pracujemy, a kto inny bywa nagradzany, według naszej oceny gorszy od nas. Oczywiście. Zazdrościmy innym tego co mają, co my również chcielibyśmy mieć. Dlaczego on/ona a nie ja? Co, jest synem szefa? Kuzynką dyrektora? Kochanką dyrektora?

Zaraz doszukujemy się u innych jakichś przywilejów. Nie jesteśmy w stanie dostrzec własnych mankamentów. Nie jesteśmy w stanie spojrzeć na siebie krytyczniej. Obiektywnie ocenić własną wartość, własne kompetencje, chęci i inne zdolności. "Ty osiągnąłeś sukces, a ja nie, dlaczego?". "Ty jesteś zdrowa jak koń, a ja nie, dlaczego?". Znowu - i tak dalej. Gdyby tak zrobić listę naszych słabości i złych emocji, która to lista jak wiadomo nie ma końca, nie wiem na którym miejscu znalazłaby się zazdrość. Jest bardzo silnym uczuciem, w wielu przypadkach wręcz dominującym.

Tak silnym, że nie dostrzegamy jak poprzez to kształtujemy siebie samych, przy porównywaniu się z innymi. Dopóki tak będzie, przez pryzmat zazdrości będziemy tylko punktować własne braki, że to byś chciała, ale tego nie masz. Inni mają, Ty nie. Mamy tak od dzieciństwa. Najładniejszą łopatkę w piaskownicy ma Zosia. Super sukienkę w klasie ma Jola. Lepszy samochód od mojego, ma Krzysiek. Jesteśmy sfrustrowani. Tym, że nie możemy czegoś mieć. Potem złościmy się, nawet bardzo. Cierpimy tak, że nie możemy spać po nocach. I mamy ból głowy.

Z powodu zazdrości, chętnie byśmy komuś zrobili krzywdę. Na przykład przebili opony, porysowali lakier i inne takie tam... Złe to zachowania, ale jakie... satysfakcjonujące, prawda? Zazdrośnik dobrze o tym wie. Nie zwraca uwagi na fakt, że takim zachowaniem sam sobie wystawia ocenę, a o tej jego głupiej zazdrości wszyscy wiedzą. Żadnemu zazdroszczącemu nie przyjdzie do głowy, by swoją zazdrość przekuć na coś dobrego. Dokształcić się na przykład, by poszerzyć wiedzę i w oczach pracodawcy podnieść swoje kompetencje.

Korzyść z tego i osobista i zawodowa. Zamiast się frustrować, wykorzystaj zazdrość i zawiść do własnego rozwoju. Zazdrość jak i zawiść, są świetnym do tego materiałem, świetnie temu służą. Warto poćwiczyć. Potem jest już tylko z górki. Wystarczy zaakceptować swoje słabości, a potem przerobić na zalety. Nie zazdrościć innym, tylko wziąć się do roboty. Poznać swoją wartość. Podchodzić do wyzwań z umiarem. Być odpowiedzialnym/ną. Asertywnym/ną.  Na początek to Twoja baza. I znowu się powtórzę, ale warto - potem będzie już z górki.

Najlepiej jest zdystansować się do zazdrości, powiedzieć sobie samemu - dość. Ale trzeba to zrobić samemu, zdroworozsądkowo. Decyzja jest tuż za rogiem. Zamiast tracić energię na gdybanie, złe myśli zamień na dobre czyny. Jeżeli to za mało, wyjdź do lasu, wykop dołek i wykrzycz do niego wszystkie złe emocje, zakop dołek i wróć do domu. Jeżeli to też za mało, idź na siłownię i dokop Hektorowi (to worek treningowy). Zawsze, ale to zawsze można znaleźć ujście dla złych emocji. Trzeba tylko chcieć. Zamiast kisić się w domu, rusz cztery litery i po prostu z niego wyjdź. 

Oczywiście nie istnieje złoty środek na nasze frustracje. Nie ma czegoś takiego, jak złoty środek. Zatem zawsze w życiu będziemy mieć do czynienia z różnicami, na jakimkolwiek bądź tle. Nie ma sensu porównywać się z kimkolwiek.  Jeśli komuś zazdrościsz, zazdrość mu w sensie pozytywnym. Ciesz się, że temu komuś się powodzi i bierz z niego przykład. Szkoda na to tracić czas. Ktoś jest lepszy od Ciebie w nauce, czy np. w sporcie - ciesz się. Ty za to jesteś lepszy w czym innym. Każdy ma swój talent. Jeżeli o tym nie wie, prędzej czy później go odkryje.

Prędzej czy później i Ty dowiesz się, jakim kosztem zdobywa się lepszą pozycję w pracy i w życiu. To cenna lekcja. By być zorientowanym/ną, trzeba poznać dwie strony medalu, nie tylko jedną. Tylko obiektywnie patrząc na siebie, zrobisz krok do przodu. Będąc zdeterminowanym/ną, osiągniesz sukces. Utrzymując balans między tym co chciałbym/chciałabym mieć, a tym co mogę mieć, wyrobisz w sobie zdolność rezygnacji. To sztuka. Zrób swoją listę priorytetów, tych prawdziwych, a sam/a przekonasz się, co tak naprawdę jest ważne. To niezłe doświadczenie.

Zamiast wzorować się na innych, żyj swoim życiem, skup się na swoich talentach i na tym co masz. I zrozum, że nie można w życiu mieć wszystkiego. Nawet królowie nie mają wszystkiego. Gdy jestem zdrowa, gdy nic mi nie dolega, czuję się bogata. Czuję jaki mam wpływ na własne życie. Reszta to pestka. To przyziemność. Masz dach nad głową i masz co jeść? Masz obok siebie rodzinę? Nie spadają Ci bomby na dom? Możesz wyjeżdżać gdzie tylko chcesz? - to jest właśnie szczęście. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to kiep.

Różne sukcesy i życiowe powodzenia, to sprawy drugorzędne. One w żaden sposób nie świadczą o wartości kogokolwiek. To my budujemy własną wartość, poprzez własne zdolności, talenty, ambicje i poprzez osobisty potencjał. Przyjrzyj się sobie - jesteś tym kimś?  Jeżeli tak, to zostań królem/królową życia i ciesz się tym co masz! Idź, zrób to i nie oglądaj się na nic.

Zazdrość zostaw w spokoju, wcale nie sprawia, że jesteś szczęśliwa/y.