No i co z tą LEWICĄ?


"WYROK na kobiety 

Ten, co wczoraj kobiety skazał na tortury,

Dziś pod warstwą obłudy nabożnej się chowa 

I martwi się głęboko - o kościelne mury,

Estetykę protestów i kulturę słowa!


Niech się o to nie martwi, miłośnik Gilead,

Co wprowadza tu swoje ponure porządki,

Zabrawszy Polce godność i wyboru szczątki,

Niech dowie, się, że Polka - jeszcze nie zginęła! 


Ci, co pragną kobiety zamknąć w mrocznej celi,

Ci z kurii, Trybunału i sejmowej sali,

Dobrze że ,,wypierdalać" wreszcie usłyszeli 

Jeszcze lepiej by było, gdyby usłuchali."

- Antoni Słonimski. 

Jakże aktualny temat i aktualne słowa poety, który miał pseudonim "Prorok". Ciekawe prawda? Nasze pokolenie i młodsze od nas, na własne oczy widzimy, jak kolejny raz kobiece sprawy stają się kartą przetargową w rękach polityków, żądnych załatwiać tylko swoje partykularne interesy. Egoizm i arogancja wychodzą im uszami. Brak posłuchu, brak większego zainteresowania, traktowanie naszych spraw jako mniej ważnych, spychanie ich na tzw. boczny tor, co w polityce (i nie tylko) nazywamy kunktatorstwem. Faceci latami odpychali od siebie podjęcie decyzji żywotnie nas dotyczących. Dzisiaj nie jest inaczej.

Wreszcie jedna z nas, wkurzona szefowa klubu parlamentarnego Lewicy, napisała magiczne słowo pod adresem Hołowni, i zaczęło się. Jak śmiała! Niech przeprosi! Przecież to nieparlamentarne zachowanie! A czy parlamentarnym zachowaniem jest, gdy druga osoba w państwie robi z kobiet "głupka"? Nie wytrzymała i zareagowała. Pod wpływem własnych emocji wywołała emocje u innych kobiet. Trzeba zrozumieć jedną rzecz, że zabawa w politykę to jedno, ale gdy polityk zapomina się i z ważnych spraw robi publicznie cyrk, to nerwy puszczają. Generuje taki zdarzenie i jeszcze potem żąda przeprosin! Z jakiej racji, pytam?

Wokół sporo chętnych do krytykowania, i mężczyzn i kobiet, bo stała się rzecz okropna. Pewna pani pewnemu panu powiedziała „wy***rdalaj”! I ma rację! Ma rację, że powtórzę. Czy mogła użyć do tego innego słowa? Wszak to polityczka jest. Pewnie mogła. Pytam więc wszystkich oburzonych - jakiego słowa oni by użyli reagując na karygodne zachowanie marszałka Hołowni w tak wrażliwym temacie?  Ludzie! Polityczka też człowiek! Swoje nerwy ma! Jak do kogoś nie dociera kulturalny argument, to w końcu wypala się w jego kierunku niecenzuralne słowa. Tak jest. Czy ktoś zaprzeczy? Wiele razy w życiu znajdujemy się w adekwatnych sytuacjach i posiłkujemy się dobitnym słowem.

Przyznam, że sama bardzo chętnie, gdybym miała taką okazję, powiedziałabym dokładnie to samo Hołowni prosto w twarz. Naprawdę trudno znieść to jego szczeniackie uciekanie od tematu. I tak się składa, że w Sejmie mamy bardzo małą kobiecą reprezentację, zajmującą się  naszymi sprawami. A skoro jest tak nieliczna, to nie za bardzo wiele może zrobić. Starają się, i wciąż powtarzają, że „Lewica wraz z Koalicją Obywatelską stanowi w rządzie większość, więc dlaczego to Trzecia Droga narzuca ton w sprawie?”. Ano dlatego, że Lewica razem z KO nie stanowią większości. Proste do diaska. Dlatego też dobrany duet przyjaciół z Trzeciej Drogi może  stawiać warunki. 

Tak więc reakcja pani posłanki Żukowskiej to akt bezsilności wobec nieuczciwych działań tej dwójki. Przypomnijmy sobie, kampania wyborcza Lewicy oparta była na prawach kobiet, z mocnym wyszczególnieniem prawa do aborcji. Oczy otworzyły się, bo Lewica tego tematu nie może nawet przeforsować wewnątrz Koalicji. I tak ma być przez cztery lata tej kadencji? Owszem, może się tak zdarzyć, kiedy pod pałacowym żyrandolem za kilkanaście miesięcy, zamelduje się Hołownia. Strach się bać, co mu wtedy strzeli do głowy. Wiemy przecież, że na wskroś przesiąknięty jest jedyną i słuszną wiarą. Jednego nawiedzonego zastąpi drugi nawiedzony. 


Kobiety są wkurzone. Jako wyborczynie rozumieją, że Koalicja to kocioł różnych poglądów i ma swoje ustalone punkty porozumienia, traktowane jako bezpieczniki jej trwania. Lewica też zdaje sobie z tego sprawę, zatem we własnym interesie ma obowiązek przypominania wyborczyniom/wyborcom, że to nie ona odpowiada za sytuację i za brak efektów w spełnianiu kampanijnych obietnic. Mocne dosadne słowo zwraca uwagę, że sprawa wciąż JEST, a wskazanie winnego jest kluczowym działaniem. Faceci zajmujący się polityką muszą wiedzieć, że to co zrobiła pani posłanka, to reakcja w imieniu polskich kobiet. Pod którą i ja się podpisuję. 

Pytanie - czy wszystkie użyłybyśmy tego słowa? - jest ciekawym pytaniem. Jest tak, że czasami podkreślenie emocji mocniejszym słowem jest zasadne, żeby podkreślić znaczenie tematu. A oczywistym faktem jest, że gdy sprawa zostanie załatwiona, to zniknie. Kropka. Niech sobie inni dyskutują, czy publicznie użyliby przekleństwa. Dyskusja zawsze okazuje się jałowa, bo przecież na co dzień wszyscy bez wyjątku używamy tych słów, politycy też. Niech się więc nie zasłaniają poprawnością polityczną, bo czegoś takiego nie ma. Niektórzy faceci politycy po prostu NIE CHCĄ tego tematu. NIE CHCĄ gadać o aborcji i tyle. Raczej chcą zamknąć nam usta raz na zawsze. 

Chcą nam dalej ustawiać życie tak, jak robili to do tej pory. Zatem, jakiekolwiek by ciężkie słowo nie padło, historia byłaby taka sama. Facet nigdy nie chciał, nadal nie chce i w przyszłości też nie będzie chciał zrozumieć kobiety. To odwieczny rytuał. Co nie przesłania faktu, że w samej Lewicy jest nie za dobrze. Na dzisiaj to zbiór różnych rodowodów i różnych ambicji, co wpływa na brak jedności. Weźmy taką partyjkę "Razem", osadziła się na swoim miejscu z dala od odpowiedzialności za rządzenie państwem, i dobrze się tam ma. Stanowią większość, mają Magdalenę Biejat, wicemarszałek Senatu i kandydatkę na prezydenta stolicy w jednym. 

Można by rzec, że skarb. Ma stanowisko i to bez żadnej odpowiedzialności. Tak więc stojąc obok wydarzeń głównego nurtu, mogą skupiać się wyłącznie na sobie. Ciekawe, czy o nas też pamiętają? A złośliwie zaznaczę, że mają tam bardzo wygodną pozycję, bo bezkarnie mogą krytykować poczynania rządu, swoich koleżanek i kolegów. Skoro ich to teraz zadowala, to ciekawi mnie, co zrobią, by osiągnąć więcej. Wiadomo, jak apetyt rośnie, gdy w zasięgu ręki leżą smaczniejsze fructa. Przed nami kolejne wybory, w których Lewica maszeruje samodzielnie. Czy da radę? Jest jeden warunek - ma być wierna sama sobie i musi się czymś wyróżniać. 

Jeżeli nie podoła, to sprawy kobiet mogą zostać utopione. Znowu mogą zostać zesłane w polityczną próżnię.

Albo i nie, bo popatrzmy na Donalda Tuska i jego partię. Ostatnio nastąpiła bardzo widoczna zmiana w podejściu do spraw kobiet, które wcześniej były skrupulatnie omijane. Tusk jak zwykle, bardzo dobrze odczytuje potrzeby lewicowego elektoratu, niemal się z nimi utożsamił. Kładąc nacisk na aborcyjny temat, składając kolejne obietnice i podporządkowując sobie uległego Włodzimierza Czarzastego, przeciera sobie drogę. Zaatakowanie personalne Szymona Hołowni przez panią posłankę A. M. Żukowską, tylko pomogło. Okazać się może jedyną skuteczną strategią, nawet wtedy, gdy na sztandarze powiewać będzie rzucone w publiczną przestrzeń i jakże pomocne słowo.

Odpowiadając na tytułowe pytanie, możemy sobie trochę pospekulować. Z punktu widzenia polskich kobiet, może być różnie. Gdy Lewica nie da rady obronić kobiecych ustaw, w jej buty może śmiało wejść Platforma Obywatelska, której nie jest obce przejmowanie cudzych haseł i co może przynieść tylko korzyść. Lewica jako przystawka może iść z Platformą ramię w ramię i wtedy cokolwiek politycznie również skorzysta. Wtedy i polskie kobiety skorzystają. Ważne, co by się nie wydarzyło, by do głosu doszedł zdrowy rozsądek i zdolność umiejętnej kalkulacji. Leży to w naszym, polskich kobiet, interesie.


Obrazy: *Internet *Rzeczpospolita *YouTube 

16 komentarzy:

  1. Boszszsz... Slonimski zmarl w 1976 roku, a napisal wiersz jakby w ostatnich dniach!!! Prorok, jasnowidz i wieszcz w jednym, przewidzial nie tylko Holownie, nie tylko jego ksywke, ale i wykrzyknik Zukowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz... mamy swoich proroków, co? To był niezwykle utalentowany człowiek. KROPKA!
      Pozdrawiam Pantero...

      Usuń
  2. Zauważ, że niektórym wygodniej oburzać się na słowa niecenzuralne, niż zająć problemem.
    W tym wypadku chyba tylko takie słowo było adekwatne, bo ileż można bawić się podobne gierki?
    Burza w szklance wody lub jak mawiają niektórzy - gównoburza i tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to... Jotko... otóż to. Rzuciła mi się w oczy i taka opinia, że skoro i tak Koalicja idzie osobno do wyborów, to cała ta "gównoburza" jak powiedziałaś, została spreparowana specjalnie. Ale to tylko jedna z opinii. Ciekawe... bardzo ciekawe są zachowania naszych "milusińskich".
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  3. nieparlamentarne?... w pewnym sensie tak, bo nie padło w parlamencie, gdzie obowiązuje pewna konwencja i sama posłanka jasno się wyraziła, gdy stwierdziła, iż w Sejmie, z mównicy by tego słowa nie użyła... ale media społecznościowe rządzą się innymi regułami gry i ta wypowiedź jak najbardziej się w nich mieściła... nie tylko formalnie, ale z merytorycznym wsparciem, czego już tłumaczyć nie widzę potrzeby...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz... tak się mówi... nieparlamentarne.
      To, co później powiedziała sama pani posłanka, w sumie dobrze o niej świadczy, jednak dla oburzonych to musztarda po obiedzie.
      A media? Wyłapią, wałkują i roznoszą w eterze każdego "newsa", bo oglądalność. Bez skrupułów. Internet natomiast daje możliwość na odległość wyrażania się dosadniej. Wiele osób z takiej możliwości korzysta. Nie wiem jak to nazwać - odwagą?
      Pozdrawiam...

      Usuń
    2. nie wiem, czy używanie takich, czy innych form wypowiedzi to odwaga, czy nie, chyba nie ma za bardzo sensu rozważać tego w takich kategoriach... a pewnością jednak wraz z pojawieniem się Internetu rozszerzyły się granice swobody tej wypowiedzi, a czy w danych sytuacjach ich zasięg jest adekwatny, czy nie, to już jest kwestia indywidualnej oceny... w tym konkretnym przypadku chyba się oboje zgadzamy, że było adekwatnie... a że ktoś, kto nie lubi i nie szanuje kobiet ma inne zdanie, to co nas to w sumie obchodzi? :)

      Usuń
    3. Słowo >odwaga< użyłam przekornie, bo to absmak, nic innego.
      I rzeczywiście, nie obchodzi nas. :)

      Usuń
  4. Niedawno przyszła mi do głowy pewna myśl , że nie będzie w żaden sposób lepiej w Polsce gdy wciąż będzie się rozmywało odpowiedzialność. Pojawia się grupa kobiet, grupa facetów, grupa ludzi i ogłasza ,że coś zrobi. Grupa zrobi czyli nikt nie zrobi. Wszyscy się sprawą zajmą czyli nikt się nie zajmie.W konsekwencji kończy się na gadaniu. Był kiedyś taki poseł, Liroy mu było i on był za legalizacją leczniczej marihuany. Powiedział ,że chce to załatwić i dreptał to tu to tam, rozmawiał z tym i tamtym i powoli, powoli dopiął swego po czym wyniósł się z polityki. Sam obiecał jedną rzecz i jej dopilnował.Mamy w Polskiej polityce ciągle jakieś klany, które obiecują ale gdy dostają możliwość realizacji obietnic, zajmują się sobą. Doskonale to widać przy zmianie klanu przy korycie- teraz idealnie jak na dłoni mamy ,że ludzi ma się w de a załatwia się stołki stanowiska, możliwości dla znajomych i tym podobne sprawy a wyborcy zagłosowali ,niech czekają jak starczy czasu to kiedyś się nimi zajmiemy bo pieniędzy z nich nie ma ani innego zysku z dotrzymania obietnicy. Gdyby tak inaczej ....460 posłów i każdy z jedną obietnicą i jedna sprawą dla której by pracował uczciwie i gdyby wyborcy mogli dać mu białą lub czerwoną kartkę na koniec....Rozmarzyłam się...nie będzie lepiej wszak z wiezienia trafia się u nas w posły. Mając zarzuty prokuratorskie zostaje się posłem i bez oczyszczenia nazwiska ludzie , ratują "swoich" a potem oczekuje ,że owi uratowani zajmą się ludzkością, obietnicami a nie ratowaniem własnego tyłka i własnych możliwości. Lewica, prawica, środek...jak na razie pisiory spełniły trochę obietnic po wyborach, ci teraz nim usadowią się na stołkach . minie kadencja i może jak naród będzie łaskawy, przy drugiej , znudzeni, przy cygarze i szklaneczce wódki sprawdziwszy swoje aktywa, swoje konta z zadowoleniem, rzucą tekstem" a może dać tym babom co chcą, niech nie jęczą nam pod domami" ... Nie nie zmieniłam zdania , nie jestem nagle za mordowaniem dzieci ale jest to temat jak już wcześniej napisałam , nieistotny gdy już siedzą na stołkach -jak wiele innych tematów które obiecywali a nie zrobią nim nie zabezpieczą się finansowo. Przez sto dni dla ludzi nie pojawiło się nic w działaniach tej władzy, bo przecież skasowanie TVP, niszczenie prokuratury, niszczenie wszystkich elementów państwa które mogą skrzywdzić robiących interesy a pomóc zwykłym ludziom. Tworzenie państwa zależnego bo jest kasa do wzięcia. Malutka w sumie ale dla biedaków jakimi w większości są posłowie, wielka. Może lepiej zająć się wiosną i że kwiaty zaczynają kwitnąć i że ptaki i inne zwierzęta, robią swoje. Po prostu robią swoje. NKloszard.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie jest w polityce. Wyłożyła Pani całą prawdę. Proszę zauważyć, że coraz więcej garnie się tam ludzi podejrzanej konduity, a jak nie, to z czasem takimi się stają. Nie ma mowy o uczciwości, i porządnej pracy, ponieważ lud to akceptuje. Lud żąda igrzysk, pławi się w emocjach gdy jeden drugiemu przyłoży. Posłowie nie mają czasu na pracę, jeden przez drugiego prześcigają się w mnożeniu własnych fortun. Jak widać są baardzo zajęci. Tak, rozmarzyła się Pani, ja też od czasu do czasu pomarzę sobie, ale potem musimy wracać do szarej rzeczywistości i patrzeć na ten chaos. Użyłabym tu innego słowa, ale po co od rana psuć sobie humor. W pojedynkę nic się nie zrobi, możemy tylko wymienić opinie. I tak, podzielam Pani przypuszczenia, tak obrazowo przedstawione. Proszę zauważyć, jak dotąd jedynie PiS odkrył, że opłaca się rzucać ludowi ochłapy z pańskiego stołu, bo wtedy na oczach tego "oswojonego" ludu można brać z publicznej kasy miliardy. Bezkarnie. Wcześniej, oprócz kilku płotek, żaden polityk tak naprawdę nie odpowiedział za swoje przekręty. Teraz bawią się w Komisje, robią dla ludu przedstawienia, Hołownia z Kosiniakiem bawią się w politykę w najlepsze, Lewica skupiona na sobie, by jak największy kawałek z tortu uszczknąć dla siebie. Mam wrażenie, że nawet ona zapomniała o swoich wyborczych obietnicach, tak bardzo zajęta jest karierą. PiS ratuje resztki po straconej władzy, jeszcze bardziej knując i judząc, jeszcze bardziej napuszczając jednych na drugich. A wszyscy bez kompetencji i jakichkolwiek bądź zdolności w zarządzaniu państwem. Tak, gdy już taki jeden z drugim znajdzie się po drugiej stronie "magicznych" drzwi, nagle patrzy na świat zupełnie inaczej. A przecież właśnie z tego świata przyszedł do Sejmu, gdzie stał się bardzo ważnym Panem Posłem i Panią Posłanką. Z tamtego miejsca wszystko wygląda inaczej. Problemy, które obiecał/a rozwiązać, stają się mgłą. Sytuacja geopolityczna groźna jak nigdy dotąd, a u nas po staremu. Wewnętrzny rozgardiasz, warcholstwo i bylejakość. Ech... chyba rzeczywiście lepiej zająć się kwiatkami i ptaszkami, "które po prostu robią swoje". Żeby tak człowiek mógł wziąć z nich przykład i robić to, co do niego należy. Teraz to ja się rozmarzyłam.
      Pozdrawiam...

      Usuń
  5. Nie użyłabym tego słowa, bo takich w życiu nie używam. Nawet podczas zeszłorocznych marszy byłam przeciwna wykrzykiwaniu 8 liter. Tak, jestem hipokrytką, bo cieszę się, ze tego słowa użyła lewicowa działaczka, może poskutkuje? Mam nadzieję, bo czas najwyższy na realizację prawa kobiet.
    Serdeczności przesyłam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te Jej zachowanie odczytuję jako akt bezsilności. Sprawa aborcji tak długo jest "omawiana", że nie dziwi wkurzenie. Sama jestem wkurzona. Dawno już powinno to być załatwione, ale politycy lubią odwlekać niewygodne sprawy i lubią mieć ostatnie słowo. Mamy przechlapane.
      Pozdrawiam serdecznie Droga Celu...

      Usuń
    2. Więcej odwagi i agresywności oraz aktywności w wyborach prezydenckich.Zgłaszać swoje aktywne kandydatki na to stanowisko.

      Usuń
    3. Zgadzam się. W końcu trzeba pokazać swoją siłę.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  6. Niezwykle trafny komentarz na temat opieki nad kobietami.Domeną polityków jest narażanie polaków na kolejne awantury i ucieczka do krajów bezpiecznych,rzekomo w imię zachowania państwowości.Ciekawe dla kogo jest ta "państwowość" jeżeli naród płaci straszną cenę za tych nicponi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nie mamy szczęścia do polityków. Do Parlamentu garną się postaci o coraz gorszej proweniencji. Wciąż wybory w Polsce są kupowaniem kota w worku. Słowo "państwowość" i inne bardzo nośne słowa, politycy nie boją się odmieniać przez wszystkie przypadki, a czynią to w jednym celu, by jak najdłużej trzymać w garści naród jakże podatny na takie hasła. Znakomicie wykorzystuje to Kaczyński. Latami karmi swoich wyborców ideologią własnego autorstwa. I co? Sprawdza się. Szczęśliwcy w ogóle nie zauważają, że płacą jakąś cenę. Pokręcone to trochę.
      Pozdrawiam serdecznie Figlarny Wędrowcze...

      Usuń