ZERO WASTE

Trafiłam przez przypadek na pewien wywiad z września ubiegłego roku. Nie tylko jest wciąż aktualny, ale i bardzo ciekawy. Nie będę uprzedzać faktów, nadmienię tylko, że temat dotyczy Twojego Talerza, a przedstawiony opinii publicznej z racji, ze słusznych przyczyn, jakże nagłaśnianej na świecie tematyce środowiskowej, dotyczącej żywotnie ważnych spraw dla ludzkości, jak ekologii, segregowania odpadów, zmniejszenia produkcji plastiku, biodegradacji, przetwórstwa wtórnego czy  utylizacji. 

Zero waste to innymi słowy odpowiedzialna ochrona wszelkich zasobów, od produkcji począwszy, przez konsumpcję, wykorzystywanie i odzyskiwanie opakowań "bez zrzutów do ziemi, wody lub powietrza, które zagrażają środowisku lub zdrowiu ludzkiemu". Nie wiem na jakim etapie jest ta akcja. Na etapie jeszcze mody, czy już przez nas wszystkich świadomego wdrażania w życie zasad, bez przestrzegania których sami doprowadzimy do tragicznych skutków własnej ignorancji.

Jedno jest na pewno pewne, że jeżeli czegoś nie zrobimy, to utoniemy we własnych niebiodegradowalnych śmieciach i po prostu zniszczymy Ziemię. Ale do rzeczy. Poniżej wywiad z panią Małgorzatą Then, prezes firmy Biotrem, która to firma eksportuje naczynia produkowane z pszennych otrąb, na prawie cały świat. Odpytuje Ją na tę okoliczność pani red. Urszula Dziewit-Gontowska (wrzesień 2021 roku).

WYWIAD:

"Urszula Dziewit-Gontowska: Historia produkcji naczyń z otrąb pszennych ma już kilka lat i stoi za nią sto lat historii firmy i tradycji młynarskich wynalazcy tej technologii. Ale historia nie wystarczy, aby opracować tak innowacyjne produkty. Skąd wziął się pomysł na talerze z otrąb?

Małgorzata Then: Technologia Biotrem jest dziełem Jerzego Wysockiego, z wykształcenia geodety, z zawodu młynarza, a z zamiłowania wynalazcy. Do lat 90. prowadził młyny w Giżycku i w Zambrowie, gdzie dzisiaj działa nasz pilotażowy zakład produkcji. Otręby stanowią aż jedną trzecią masy ziarna, ale to produkt uboczny procesie przemiału zbóż. Są wykorzystywane głównie jako dodatki do pasz, a po niewielką część sięga przemysł spożywczy. Jerzy szukał dla nich lepszego sposobu zagospodarowania. W połowie lat 90. rozpoczął eksperymenty z przetwarzaniem otrąb. My spotkaliśmy się w 2012 r. i postanowiliśmy sprawdzić, czy ten pomysł nadaje się do komercjalizacji.

- Dziś mówimy o atrakcyjności naczyń z otrąb. Ale czy tak samo było na początku? Tłumy entuzjastycznych ekofanów ustawiały się od początku w kolejce po talerze, czy trzeba było wykonać kawał edukacyjnej roboty, aby przekonać rynek do produktu? Początki – jak zwykle – były najeżone trudnościami?

Początki były dosyć ciężkie. Byliśmy pierwsi na rynku i nikt nie znał takich produktów. Rynek dla naszych produktów wymaga zmiany myślenia o środowisku. Liczyliśmy, że rynek biodegradowalnych naczyń i opakowań jednorazowego użytku rozwinie się szybciej, a sprzyjające im regulacje prawne pojawią się wcześniej. Ta zmiana w końcu nadeszła – konsumenci zaczęli kierować się troską o środowisko i podejmować odpowiedzialne wybory zakupowe. Z taką wizją przyszłości, zbudowaliśmy w 2015 r. zakład pilotażowy w Zambrowie. Pierwsze trzy lata naszej działalności to było stworzenie technologii, produktu i rynku dla niego. Od 2017 r. wiemy, że produkt zweryfikował się rynkowo, jest sprzedawalny, mimo że jest droższy od plastiku, to jest w stanie znaleźć klientów.

- Innowacje w Biotrem dotyczą nie tylko produktów, ale także samych maszyn. Podobno maszyny produkujące naczynia także są światowym unikatem?

Cały nasz park maszynowy został zbudowany według naszych autorskich projektów i podobnie jak sama technologia Biotrem, jest chroniony patentami. Nasz innowacyjny proces produkcyjny wydaje się bardzo prosty, jednak jego tajemnica tkwi w zrozumieniu samego surowca. Piękno technologii Biotrem polega między innymi na braku potrzeby wstępnego przetwarzania otrąb, więc praktycznie natychmiast po przetransportowaniu z młyna do naszego zakładu produkcyjnego mogą one trafić na linię produkcyjną. Każda maszyna odmierza odpowiednią ilość surowca, aplikuje do stalowych form, które następnie są poddawane działaniu ciśnienia i temperatury. Po około 30 sekundach mamy gotowy produkt.

- Autorska technologia produkcji chroniona jest licznymi patentami. Sprawia wrażenie prostej, niewymagającej chemii, skomplikowanych procesów, nie zanieczyszcza środowiska. Czy rzeczywiście nie dostarcza Państwu wyzwań i jest prostym przepisem na sukces?

Technologia Biotrem wyprzedza wiele najnowszych regulacji dotyczących ochrony środowiska, gospodarki odpadami i utylizacji opakowań jednorazowego użytku. Oferujemy łatwe do wdrożenia rozwiązanie, które umożliwia szybką wymianę szkodliwych plastikowych lub papierowych artykułów jednorazowego użytku na przyjazne dla środowiska, kompostowalne produkty nowej generacji jednorazowego użytku. To jest rzeczywiście tak proste i łatwe, jak o tym mówimy. Ciągle zaskakuje mnie niedowierzanie, z jakim spotykam się ze strony potencjalnych klientów czy inwestorów. Ich wątpliwości znikają, gdy zapraszamy ich do zakładu w Zambrowie. Tam mają szansę zobaczyć naszą technologię w działaniu.

- A ile wody zużywa się w produkcji naczyń, bo to w czasach pogłębiających się deficytów, istotny element konkurencyjności przedsiębiorstwa?

Zużycie wody w przypadku naszej technologii jest minimalne. Jest to około 80 litrów na 1 tonę surowca. W porównaniu z produkcją naczyń i opakowań – na przykład z pulpy celulozowej – zużywającą tysiące litrów wody – jest to wartość wręcz pomijalna.

- Państwa produkcja wpisuje się w trend zero waste. Zagospodarowują Państwo wszystkie odpady z procesu przemiału zboża, czy jeszcze coś zostaje?

W przypadku naszej technologii zdarzają się produkty, które nie przechodzą kontroli jakości. Dajemy im jednak drugą szansę. Są mielone i jako surowiec trafiają ponownie na linię produkcyjną. Ostatecznie, jeśli z jakiegoś powodu produkty nie mogą zostać ponownie przetworzone, trafiają one do lokalnych rolników jako dodatek do pasz. U nas nic się nie marnuje.

- Jak wytrzymałe są produkowane przez Państwa naczynia? Do czego można ich używać?

Produkty jednorazowego użytku z otrąb pszennych nadają się do serwowania wszelkich dań zimnych i gorących. Można je także bezpiecznie stosować w piekarnikach i kuchenkach mikrofalowych – większość naczyń i opakowań z innych surowców tego nie potrafi.

- Podobno te naczynia są jadalne…

W produkcji wykorzystujemy czystą, jadalną frakcję otrąb. Więc w zasadzie można je zjeść, choć oczywiście nie jest to ich główna cecha i przeznaczenie. Nasz proces produkcyjny jest czysty i higieniczny. Co roku nasz zakład produkcyjny przechodzi testy bezpieczeństwa i jakości oraz otrzymuje certyfikację taką, jak zakłady produkcyjne produkujące żywność.

- A jak długo rozkładają się produkty z otrąb?

Laboratoryjne testy potwierdzają, że nasze produkty z otrąb – w warunkach kompostowania domowego – podlegają pełnemu rozkładowi w ciągu niespełna 30 dni. Gdyby zdarzyło się, że ktoś wyrzuci je w lesie czy na łące, to znikną nawet szybciej. Zanim zdążą się rozłożyć, zjedzą je ze smakiem gryzonie i dzikie zwierzęta lub owady. To często rodzi pytania o trwałość i czas przechowywania naszych produktów. Uspokajam – nasze naczynia z otrąb, przechowywane we właściwych warunkach, bez dostępu wilgoci, mogą być bezpiecznie przechowywane przez co najmniej 3 lata. W naszym laboratorium mamy prototypowe produkty, które liczą sobie nawet kilkanaście lat.

- Oferta biodegradowalnych naczyń jest niezwykle atrakcyjna w czasach rosnącej świadomości ekologicznej. Jak duże zainteresowanie generują Państwo ze strony klientów? Nadążają Państwo z produkcją?

Biotrem dostarcza produkty stałym klientom na ponad 40 rynkach na całym świecie – bezpośrednio oraz poprzez sieć niezależnych dystrybutorów. Nasze produkty trafiły już do blisko 80 krajów na całym świecie. Obecnie ok. 60-70 procent produkcji eksportujemy do odbiorców w Europie, Ameryce Północnej, Ameryce Południowej, Azji i Australii. Rosnący popyt na nasze produkty sprawia, że lista naszych lokalnych i międzynarodowych dystrybutorów stale się powiększa. 

Potencjał produkcyjny zakładu w Zambrowie szacowany jest na ok. 20 mln sztuk talerzy i misek w skali roku. Nasze obecne zdolności produkcyjne to tylko ułamek globalnego popytu. Dlatego plany na najbliższą przyszłość obejmują rozbudowę mocy produkcyjnych – uruchomienie nowych zakładów produkcyjnych w Europie, Ameryce Północnej i Południowej oraz Azji. Poszukujemy potencjalnych partnerów biznesowych chętnych do inwestowania w nowe zakłady produkcyjne na całym świecie. Dążymy do zwiększenia w ciągu najbliższych kilku lat mocy produkcyjnych do min. 200 milionów sztuk rocznie.

- Jak to się stało, że w błyskawicznym tempie (2-3 lat?), podbili Państwo rynki ponad 40 krajów świata?

Nasze początki były bardzo ciężkie, nikt nie znał takich produktów, byliśmy pierwsi na rynku. Wszyscy pytali, dlaczego akurat otręby i czy naczynia muszą być brązowe. Nasz dział sprzedaży był na początku bardziej działem edukacji, musieliśmy sobie stworzyć rynek od podstaw. Czujemy obecnie o wiele większy optymizm niż jeszcze kilka lat temu, gdy musieliśmy walczyć o każdego klienta, poświęcając wiele czasu i energii na przebijanie się przez barierę nieznajomości naszej marki oraz braku zaufania do naszego produktu. 

Za sprawą między innymi licznych kampanii wiralowych w internecie, które wygenerowały na całym świecie miliardy wyświetleń filmów promujących nasze innowacje, mamy raczej problem z zaspokojeniem ogromnego popytu na nasze produkty. Pomogło to nam również w pozyskaniu kolejnych grantów na komercjalizację produktu oraz zachęciło do nawiązania relacji z nami wielu potencjalnych inwestorów.

- Unia Europejska, ale także cały świat powoli zakazuje używania plastiku w naczyniach i sztućcach. Czy spodziewa się Pani w związku z tym przyspieszenia w rozwoju biznesu?

Tak zwana Dyrektywa Plastikowa jest ważną i potrzebną regulacją, która wpisuje się na długą listę aktów prawnych, które ograniczają lub wręcz eliminują z rynku opakowania i produkty jednorazowego użytku wykonane z tworzyw ropopochodnych. Jest to także ogromna szansa dla producentów produktów i opakowań jednorazowego użytku z surowców pochodzenia roślinnego – w pełni biodegradowalnych i bezpiecznych dla środowiska – takich jak Biotrem. 

Jesteśmy firmą europejską i rynki unijne są naszym naturalnym środowiskiem działania. Otwiera to dla nas ogromne możliwości rozwoju i zbytu produktów. Jest to także olbrzymia motywacja do rozwoju technologii i samych produktów. Mamy mnóstwo nowych pomysłów i projektów, które będziemy chcieli wprowadzić do naszej oferty.

- Jak dużo surowca potrzeba do produkcji? Jeśli wzrośnie zainteresowanie klientów, to czy mamy wystarczająco dużo otrąb na rynku?

Z 1000 kilogramów surowca można wyprodukować ponad 10 tys. talerzy lub misek. Posługuję się terminem „surowiec”, ponieważ przy użyciu naszej technologii możemy wytwarzać biodegradowalne naczynia i opakowania z wielu różnych naturalnych i zrównoważonych surowców pochodzenia roślinnego. Oprócz otrąb pszennych mogą to także być otręby kukurydziane, wytłoki z buraków czy marchwi, odpady z przerobu manioku czy konopi, wodorosty, algi. Nasz dział badawczo-rozwojowy w Zambrowie stale testuje materiały z całego świata.

- W tej chwili w ofercie firmy znajdują się nie tylko talerze, ale także sztućce. Planują Państwo produkcję innych naczyń? W jakim kierunku będzie się rozwijać Biotrem w następnych latach?

Biotrem, z producenta naczyń z otrąb, przekształca się obecnie w dostawcę rozwiązań do produkcji naczyń i opakowań z surowców będących odpadami i produktami ubocznymi produkcji rolnej lub przemysłu spożywczego. Nową kategorią produktów, nad którą intensywnie pracujemy, są biodegradowalne opakowania do jedzenia na wynos – Branbox. 

Będą się nadawały do termicznego zamykania i przechowywania nawet posiłków płynnych przez co najmniej 48 godzin. Będzie to doskonały produkt dla firm cateringowych i restauracji dostarczających jedzenie na wynos". 


Co sądzicie o tym wywiadzie i o samej akcji?


*Obrazy są oryginalną częścią artykułu 

34 komentarze:

  1. Pewnie jestem degeneratem ale nic nie poradzę że ekologia jest dla mnie obca. Nie lubię i nie popieram. Ekoterrorystami wręcz pogardzam. Nawet śmieci nie segreguję bo patrząc na ceny odbioru odpadów u mnie w mieście nie opłaca mi się to finansowo. Płacę i wyrzucam tylko mieszane. I o dziwo wychodzi taniej. Taka polityka. Zresztą co ja szarak mogę zrobić dla swiata gdy i tak największym trucicielem są Stany i Chiny? Zwykły człowiek jest tylko pionkiem i jego działania ekologiczne nie mają większego znaczenia dla planety gdy molochy trują na potęgę. I sa jeszcze na tyle bezczelni ze chcą innych pouczać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim sąsiedztwie sporo jest jeszcze takich osób, które nie przywiązują wagi do ekologii. Nie rozmawiam z nimi o tym, bo w sumie, chyba nie chcę usłyszeć, co myślą tak naprawdę o tym. Ekoterroryści to wandale, którzy mają swoje pięć minut, a ich "działalność" nie ma nic wspólnego z prawdziwym zaangażowaniem się w temat. Twój przykład jak widzę, rozbija się o tak przyziemną rzecz, jak pieniądze. Ale masz niestety rację. To co ekolodzy robią i inni aktywiści plus cywile, rozwalają finansowe potęgi. Jednak na swoim podwórku warto choćby intencjonalnie zadbać o CZYSTOŚĆ. Ja segreguję śmieci, bo chcę, by załapali temat inni. Ot dla własnego komfortu. :)

      Usuń
  2. Ja nie przywiązuję wagi do ekologii. Tak już mam i taki umrę. Zresztą żaden nawiedzony zielony nie będzie mi narzucał swojej ideologii. Nasi przodkowie też nie zostawili nam czystej planety. Rozwój motoryzacji sto lat temu też ją zatruwał. I robi to do dzis. Ekolodzy też mają samochody spalinowe i nie chodzą pieszo. A już te brednie o oszczędzaniu wody to kosmos. No ludzie, ktoś ma decydować ile razy w tygodniu biorę prysznic czy robię pranie? Nie dostaję wody charytatywnie. Płacę za nią rachunki więc niech mi będzie wolno lać z kranu tyle ile potrzebuję. Pomijam już fakt że wszystkie ekologiczne produkty w tym żywność są kilka razy droższe. I to ma zachęcić do kupna? Mój organizm lubi konserwanty i przeciwutleniacze pakowane w lekki i higieniczny plastik ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, my na pewno tego nie rozkminimy, bo jak napisałeś wcześniej, jesteśmy tylko pionkami. A tak w ogóle to nie uważasz, że świat stanął ostro na głowie? Mam wrażenie, że ci, od których zależy nasze życie, działają wbrew logice. Że o ich hipokryzji do entej potęgi nie wspomnę. :)

      Usuń
  3. Ja jestem wolnościowcem. Im mniej państwa w życiu obywatela tym czuję się lepiej i swobodniej. Nie cierpię gdy jakiś urzędas do czegokolwiek mnie zmusza. Zwłaszcza do absurdów. A tych w świecie pełno. Polska nie jest lepsza ani gorsza bo głupota politpoprawna nie zna granic. Chcę po prostu żyć po swojemu i niech mi na to pozwolą. To chyba nie jest duże wymaganie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, żeby było tak jak sobie życzysz, potrzebny do tego byłby jakiś nowy wzór państwa. Nie zanosi się na to. Więc, czy to się nam podoba czy nie, na razie pewne rzeczy musimy zaakceptować. No i pamiętaj, jeszcze się taki nie urodził, by wszystkim dogodził. A poza tym, ludzkość jest jak stado baranów, musi mieć przywódcę. Byle jakiego, czasami poniżej oczekiwanego poziomu, ale przywódcę. A jak chcesz żyć po swojemu, kup sobie bezludną wyspę. Ciekawe tylko, jak długo miałbyś tam święty spokój? :)

      Usuń
  4. Wystarczy że moją wyspą jest mój dom. W nim w dużym stopniu żyję jak chcę i robię co mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt! Bo to twój kawałek podłogi i Twoje ściany. :)

      Usuń
  5. Coś mi odrzuciło komentarz więc powtórzę. Może i że mnie antyekologiczny mutant ale za to komentator dobry bo piszę często a to dla właściciela bloga plus bo dowodzi ze ktoś jednak czyta. Czyli w morzu wad mam choć jedną zaletę i jest jeszcze szansa że wyjdę na ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no... i jeszcze humorem jesteś podszyty. Powiem Ci Jarku, że cieszę się z naszych rozmów. Fakt, że dla właściciela bloga to plus, ale ja patrzę na to po swojemu. Zależy mi na zdaniu Czytelnika, no i ciekawość mną kieruje. Jeśli komentujesz, to dla mnie osobiście znaczy, że nie piszę na Berdyczów. Cenna ta Twoja zaleta. A poprzedni komentarz wyszedł od razu. :)

      Usuń
  6. Byłbym pewnie dobrym posłem bo z miną fachowca lubię się wypowiedzieć na każdy temat. Nawet na taki na którym słabo się znam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha... może drzemie w Tobie ukryty talent? Wiesz... nigdy nie jest za późno zostać politykiem. Popatrz na Hołownię... facet po czterdziestce był jak zmienił zawód. I jakie ma gadane. A propos bycia posłem - trzeba grać drużynowo, dałbyś radę?

      Usuń
  7. Oj z drużyną byłby duży kłopot bo ja raczej mam naturę solisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem jako solista mógłbyś być niezrzeszony. Też tak można. Chyba, nie?

      Usuń
  8. Nigdy nie byłem w żadnej partii. Na PZPR ciut za młody a te nowe od lat 90tych mnie nie interesują. W ogóle jak się zastanowić to całe życie chodzę własnymi drogami i nigdy nigdzie nie należałem. Nawet harcerzem czy ministrantem nie byłem. Ot kliniczny przykład aspołecznej patologii ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to chyba ja też jestem patologią, bo nigdzie politycznie nie należałam. Jakoś nie miałam do tego serca ani zaufania. Był tylko jeden Klub, sportowy, któremu byłam wierna aż do zakończenia kariery. Inne tzw. "kluby" nie wytrzymały konkurencji z moim. Lubię to powiedzenie - wolność Tomku w swoim domku, Nawet moja solowa praca (tylko działalność gosp.) świadczy o tym, jak lubiłam i jak nadal lubię samo decydowanie o sobie. Jest dobrze. Chyba nic nie straciłeś na byciu "przykładem aspołecznej patologii"? Ja tam nie straciłam. :)

      Usuń
  9. Jadalne talerze. Gdybym na takie natrafiła na pewno bym nabyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre co? Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że to będzie możliwe. A dzisiaj, tylko popatrz, jak technologia pędzi do przodu. Też jeszcze nie mam, ale... jak trafię, kupię z czystej ciekawości.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  10. A to ciekawe. Naczynia z otrąb, a ja je używam w kuchni. Nigdy o tym nie słyszałam. Piszesz interesujące posty i wszystkie czytam, ale komentować nie nadążam. Pozdrawiam serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Blogchwilko! Jak pierwszy raz o tym przeczytałam, też się zdziwiłam. Czego to ludzie jeszcze nie wymyślą, prawda? Ale wolę takie talerze niż plastiki. Dziękuję Kochana że czytasz moje teksty, a komentowaniem nie przejmuj się, będziesz miała czas, napiszesz...
      Pozdrawiam również serdecznie...

      Usuń
  11. Też może kupię z ciekawości. Ludzie różne rzeczy wymyślają. Od lat jest w sprzedaży jadalna bielizna do konsumpcji w chwili uniesień. Niestety żona woli bawełnianą a wtedy nitki wchodzą między zęby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha... ha... pewnie, że między zębami lepsze są otręby niż bawełniane nitki. Jarku, zauważyłeś jak zgrabnie z ekologii przerzuciłeś się na seks?

      Usuń
  12. Słyszałam o jadalnych naczyniach i sztućcach, pomysł dobry, nawet spotykam w restauracjach papierowe czy tekturowe z recyklingu, ale myślę, że prawdziwym problemem jest nadal wyrzucanie i marnowanie żywności, za każdym razem, gdy wyrzucam śmieci, widzę olbrzymie ilości chleba, ciast, całe siatki bułek, warzyw itd.
    Podobnie w restauracjach, zamawiają ludzie, bo oczy chcą, a potem połowa z tego zostaje na talerzach, do domu rzadko kto zabiera, bo to obciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ludzie nie szanują jedzenia. Za dobrze mają. Nie zastanawiają się nad tym w ogóle. Wyrzucają tony, a gdzie indziej inni ludzie głodują. Jestem wielokrotnie świadkiem robienia krzyża na chlebie, to charakterystyczne zachowanie chrześcijan. Czy wyrzucanie tego samego chleba na śmietnik jest chrześcijańskie? To szczyt obłudy i hipokryzji Polaków. A uważają się niemal za świętych. Wkurza mnie to. A przecież wystarczy kupować tyle ile potrzeba. Prawda?
      Pozdrawiam serdecznie Jotko...
      PS - ale z nas niedzielne poranne ptaszki, Jarek też spać nie może... może jakiś klub otworzymy? Ha... ha...

      Usuń
    2. Zawsze wcześnie wstaję, ale dziś wyjątkowo cieszę się, że wstałam bez bólu głowy, bo wczorajsza migrena zabrała mi dzień z życia....dlatego dopiero dziś do Ciebie zajrzałam.
      jotka

      Usuń
    3. Też tak zawsze miałam, ponieważ wcześnie zaczynałam pracę. Siłownia od 7:00 gdy miałam dyżury, a gabinet od 9:00, ale i tak trzeba było wcześniej wstawać, by się przygotować do pracy. Tak więc 5:00 rano to była normalka, ale emerytura trochę mnie rozpuściła. Dłużej śpię. I dobrze. Migrena? wiem coś o tym, ale wiesz, nie wiem co się stało, ale minęła. Zamilczę już, by nie wywoływać wilka z lasu.
      Pozdrawiam Jotko... i zdrowia życzę...

      Usuń
    4. Tez myślałam że minęła, taka pełnoobjawowa nie dręczyła mnie od 4 lat i nagle...

      Usuń
    5. Może zatem coś zmieniłaś w swojej życiowej rutynie, że znowu Ci dokucza?

      Usuń
  13. A marnie sypiam. To prawda. Biorę tabletki ziołowe na sen ale efekt taki ze szybko zasnę ale i tak wcześnie się obudzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz jaki jest powód tego marnego spania? A może zmienił Ci się zegar biologiczny?

      Usuń
  14. Pewnie wiek robi swoje. Kiedyś byłem sową i o drugiej w nocy to jeszcze radia słuchałem. Teraz o 21 już ziewam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że z wiekiem następują zmiany. Mnie dopadła przykrość bezsenności, ale po covidzie. Od czasu do czasu w nocy prosperuję, a w dzień męczę się i w zasadzie go przesypiam. To wbrew naturze, dlatego tak nas to męczy. Wróbelki ćwierkają tu i tam, że może to być też sprawa przepracowanego mózgu. Stąd niby m.in. kłopoty ze snem. :)

      Usuń
  15. Dla mnie ekologia jest bardzo ważna. Mogłabym na ten temat napisać dużo ale ... po pierwsze nie chcę zanudzać a po drugie to już kiedyś pisałam o niej na swoim blogu.
    Więc tylko podam taki przykład: . Jako miłośniczka Tatr dostaję wręcz szalu gdy na tatrzańskich szlakach widzę osoby które np rzucają plastikową butelkę w kosodrzewinę .... Zwracam in wtedy uwagę w sposób bardzo stanowczy. Parę lat temu gdy jeszcze chodziłam wyżej /tzn. nie tylko po dolinkach/ to mnie już znali i pamiętali.... bo kiedyś usłyszałam za sobą takie słowa:" O .....to idzie ta baba co wszystkich op....rza jak nawet najmniejszy papierek rzucą".
    No i jak byłam młodsza to jako wolontariuszka ze swoimi dziećmi sprzątałam Tatry jesienią...
    Serdeczności Polonko.
    P.S. Chyba jednak u siebie niebawem napiszę o tym jak zatruwany jest nasz piękny kraj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram ten pomysł całym sercem, ponieważ sama wiesz najlepiej co w tej kwestii w... górach piszczy. Już jakiś czas temu przestałam zwracać uwagę śmiecącym ludziom. Reagują na ogół ordynarnie i to mnie robi się głupio, a nie im. Co za czasy, nie dość, że zaśmiecają Ziemię, to jeszcze do tego ordynusy. A pamiętasz czasy czynów społecznych? To fragmenty naszej młodości.
      Pozdrawiam Stokrotko stokrotnie...

      Usuń