S T A R E KINO

Małe kinoczy pamiętasz małe, nieme kino? 

Na ekranie Rudolf Valentino, 

a w zacisznej loży ty i ja... 

Na ekranie on ją kocha i umiera dla niej. 

My wierzymy, bośmy zakochani, 

dla nas to jest prawda, a nie gra.


To tylko fragment piosenki śpiewanej przez Mieczysława Fogga, która to piosenka była częścią czołówki ulubionego przez Polaków programu "W Starym Kinie", w czarno-białej scenerii, niesamowitym głosem i w jakże niepowtarzalnym stylu, prowadzonym przez Stanisława Janickiego, którego nie trzeba przedstawiać. Dla mnie to przepiękne wspomnienie z lat wczesnej młodości. Program był emitowany przez wiele lat, praktycznie się na nim wychowałam i śmiało powiem, że dzięki niemu zaraziłam się i zakochałam w starych polskich filmach i ówczesnych aktorach. 

Dlaczego akurat teraz wspominam o tym programie? Bo jakoś chyba "niechcący" trafiłam na YT na stary film z Adolfem Dymszą i Mirą Zimińską. Z łezką w oku obejrzałam film "Każdemu wolno kochać". Z wypiekami na policzkach wsłuchiwałam się w starą polszczyznę. Z każdym kadrem filmu wracał do mnie klimat tamtych lat, więc obiecałam sobie, że wykopię tyle starych polskich filmów ile się da i wszystkie znowu obejrzę. Lubiłam też słuchać pana Janickiego. W jaki sposób wprowadzał widza w ten stary filmowy świat.

W jaki sposób opowiadał o konkretnym filmie i aktorach w nim występujących. Ciekawym jest też styl w jakim to robił. Nie gadał jak dziad do obrazu. Nie wymyślał na poczekaniu dziwnych historyjek i nie kłamał. Przedstawiał gołe fakty - o danym filmie i ciekawostkach z planu, o aktorach i faktach z ich osobistego życia, o wygłaszanych wówczas opiniach. Nie posiłkował się psychologią, filozofią i nie wygłaszał prelekcji. Po prostu przedstawiał prawdę. A wszystko to brzmiało jak nie z tej ziemi, dla mnie wtedy młodej osoby, wręcz magicznie.

Teraz z perspektywy wielu dekad, porównując samą technikę, fabułę i produkcję owych filmów do współczesnej kinematografii, widzimy ogromną różnicę, na każdym właściwie kroku. Ale to przecież normalne. Postęp robi swoje. Jednak i wtedy bywały i dzisiaj bywają mało ambitne produkcje. Wtedy byli i dzisiaj są aktorzy mniej lub bardziej zdolni i sławni. Ale wówczas, nawet gdy oprócz perełek trafiały się mniejszego kalibru produkcje, to dzięki panu Stanisławowi Janickiemu w moich oczach było to coś wielkiego. Dzisiaj też tak czuję.

Gdyby ktoś teraz wymyślił program podobny do cyklu "W Starym Kinie", na którym przedstawiane miałyby być współczesne filmy, myślę, że głoszącym przedmowę musiałby być ktoś taki jak pan Janicki. Wtedy najgorsze miernoty stawałyby w kolejce do nagród. Ech... może mnie trochę i poniosło, jednak nie widzę nikogo, kto miałby tak naturalny talent jak nasz mistrz. Wiedza, zapał z jakim opowiadał nawet o detalach, to oddanie i te Jego sympatyzowanie ze starym kinem, mnie zarażało i myślę, że każdego słuchacza/widza też. Naprawdę komuś takiemu należy się wielki szacunek, choćby za całokształt.

Na tym co robił, znał się jak mało kto. W jednej osobie to chodząca filmowa encyklopedia, ten ogrom wiedzy, kompetencja i ta Jego wielozadaniowość. Wszak nie tylko opowiadał nam o filmach, jest bardzo dobrze wykształconym człowiekiem - wykładowcą, dziennikarzem, krytykiem filmowym, historykiem, pisarzem, radiowcem. Ma dzisiaj 89 lat i wciąż jest aktywny. Jak znalazł, senior pełną... twarzą. Chcę też wspomnieć o parze aktorów z wymienionego wcześniej filmu. Mira Zimińska i Adolf Dymsza to mieszanka wybuchowa polskiej przedwojennej komedii.

Ich temperament i ekspresja wychodziły poza mały ekran. On - bezdyskusyjny wówczas "król polskiej komedii". Ona - to żaden aniołek, to bomba wybuchowa niemal każdego filmu, w którym grała. Bardzo się oboje lubili, prywatnie i na ekranie. By Mira nie spóźniała się na próby, Adolf wysyłał pod jej dom orkiestrę dętą. Podobno to prawda. Występowała nie tylko w filmach, ale w teatralnych sztukach, kabaretach (Qui Pro Quo) i... jako jedyna kobieta ścigała się w rajdach samochodowych. Nie wyczytałam nigdzie, by to jej ściganie uważano wtedy za skandal.

No, ale byli też inni znani i uwielbiani aktorzy i aktorki - Mieczysława Ćwiklińska, Hanka Ordonówna, Jadwiga Smosarska, Eugeniusz Bodo, Józef Węgrzyn, Ina Benita, Antoni Fertner (grający Papcia), Pola Negri, ... i tak można tytuły i nazwiska wymieniać w nieskończoność. Z mojej strony oprócz wspomnień to i sentyment do starego kina. Do czegoś, co dawno się skończyło, wraz niestety z zakończeniem tego programu. Ale nic straconego. Na szczęście wciąż można się spotkać z panem Stanisławem Janickim W Iluzjonie, programie emitowanym na kanale Kino Polska.

Tam kontynuuje swoje opowieści w dawnym stylu i mimo, że upłynęły lata, wciąż jest tym samym człowiekiem w ciemnych okularach, redaktorem Janickim. Niepowtarzalnym i naszym.

Kilka przypominajek:




... pozgadujcie sobie...

A teraz zapraszam... posłuchajcie...

 

10 komentarzy:

  1. Och, lubimy to samo :-)
    Kiedyś to były filmy!
    Ciekawa fabuła, przebojowe piosenki, humor, świetna gra aktorska!
    Cykl tez oczywiście pamiętam, jak i czwartkowe Kobry i Teatry Sensacji.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie, że cieszy nas to samo. Ja też twierdzę, że tamte filmy są o wiele lepsze od współczesnych. Zachwycało i zachwyca mnie w nich chyba wszystko. Właśnie obejrzałam stary polski film i do tego niemy, z 1928 roku. Zamiast dialogów, napisy i głos lektora. Czwartkowym Kobrom i Teatrom Sensacji też nie odpuszczałam. Szczególnie tym z okresu czarno-białego. No popatrz, myślałam, że tylko ja wpadam w sentymenty, a okazuje się, że nie jestem w tym sama. Super!
      Pozdrawiam Cię serdecznie...

      Usuń
  2. Cudowne stare kino, uwielbiam... Nic nie jest w stanie zastąpić tamtego klimatu, atmosfery i aktorskiej gry. Ale Pan Fogg nieeee... Z całym szacunkiem, ale nie lubię głosów z vibrato, więc moje ucho cierpi 🙂 Serdeczności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno za Mieczysławem Foggiem szalały w owym czasie tłumy wielbicielek i Jego głosu i Jego samego. To też jest sprawą gustu, który idol podoba nam się bardziej. A stare kino "zaliczyłam" dzisiaj. Wynalazłam perełkę z 1928 roku z Jadwigą Smosarską. Bardzo stary film i jeden z tych jeszcze nie odrestaurowanych. I do tego niemy.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    2. Przypomniałaś sporo interesującej wiedzy o starych filmach oraz aktorach. Wprawdzie nie przepadam za nimi, ale z przyjemnością przeczytałam Twój post.
      Miłego wieczoru.

      Usuń
    3. Nie każdemu podoba się to, co innym. Ważne dla mnie, że ten post sprawił Ci przyjemność, którą to przyjemnością jest Twoja u mnie wizyta.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  3. Za Fogiem nigdy nie przepadałam bo to raczej nie moje klimaty i hmm różnica pokoleniowa? Ale stare kino lubię szczególnie filmy przedwojenne, brakuje mi tego kina..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu miłośnikowi starego kina, brakuje tego klimatu i niepowtarzalności. Ja odkopuję niektóre na YT. Jest tam trochę tego materiału. Nawet niemego kina. Co do Fogga - mnie ni ziębi ni grzeje, ale mam koleżankę która Go lubi. Po tylu latach.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  4. Ja wiem, że o gustach sie nie dyskutuje każdy lubi to co lubi. Dzieki za informację poszukam ba YT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie powinnaś się zawieść. Jest tam niezła filmoteka. Przy okazji daj znać, co Cię zaciekawiło. Pa...

      Usuń