CO WIEM O RÓŻACH?

Właściwie to wiem, że nic nie wiem. Odkąd pamiętam, podziwiam ich urodę. Wszędzie gdzie je widzę, czy to na żywo, czy na pięknych zdjęciach Waszych ogrodowych blogów, mój zachwyt jest nieustający. I cieszy mnie ogromnie, że znajduję się w gronie rzeszy fanów tych jakże cudownych i jakże szlachetnych kwiatów. Wiem np., że wprost uwielbiam zapach róży herbacianej, a odrzuca mnie różany zapach perfum. Że ich składnikiem wśród innych jest olejek różany, zapewnia wprawdzie o tym dołączona etykieta, jednak mój nos protestuje. 

Gdy chodzi o kwiaty i ich woń, preferuję naturę, a nie sztuczne mieszanki. Myślę, że wiele Pań też tak ma. W swoim czasie mieli tak również właściciele pałaców, świątyń, wszelkich kompleksów infrastrukturalnych w otoczeniu których sadzono krzewy różane w przeróżnych gatunkach i odmianach, których jest całkiem sporo. Gdy wyjrzę przez okno swojej kamienicy, od strony tzw. podwórka, mam okazję pieścić oko widokiem krzewów różanych o bardzo drobnych kwiatuszkach w kolorach różu i malinowej czerwieni. Takie miniaturowe gałązeczki. Chyba dzikie. Tak?

Wydaje mi się, że chyba nawet pachną, a może to tylko takie moje nosowe złudzenie? Tego nie wiem. Ale na szczęście mam kogo zapytać. Pełną wiedzę za to mają Panie, właścicielki ogrodów, w których nieprzeciętne walory tych kwiatów, jak piękny niepowtarzalny ich wygląd i zapach, są na pewno z satysfakcją prezentowane. Ku np. mojej radości. Oczywiście. W domu, by jego wnętrze ładniej wyglądało, staram się robić dekoracje z ciętą różą w roli głównej. Oszczędne są i nieprzerysowane, by nie męczyły a raczej cieszyły oko. 

Nieskromnie przyznam, że powstają czasami takie moje prywatne "dziełka sztuki", przynajmniej ja tak myślę, że takimi są. Próżność w przyzwoitym wydaniu. A co! W różnoraki sposób, czasami jak mnie najdzie, łączę dużo szkła (wazony najczęściej walcowate, wysokie a nawet bardzo wysokie) i np. jedna tylko w nim róża. Fotka obok przypomina jedną z moich mini kompozycji. Stoi sobie taki wazon w osłonecznionym miejscu i kusi wzrok, a ja siadam nieopodal i po prostu gapię się na swoje rękodzieło. Lubię tak. Zrobić coś fajnego, a potem się na to gapić. Nawet wnuczek śmieje się czasami, że jestem "zboczona". Ale mówi, że ładnie jest.

Dodam jeszcze, że nie łączę róż z innymi kwiatami. Róża to królowa, broni się własnym wyglądem, nie potrzebuje moim zdaniem, żadnych "dodatków" czy innych "wspomagaczy". Czasami Pani z kwiaciarni popsika czymś płatki, by błyszczały, ale rzadko korzystam z takiej propozycji. Nawet wstążeczki nie biorę. Jak czasami widzę, że Pani odrywa nadmiar liści, albo przycina wielkimi nożycami łodygę, to czuję jakby mnie przycinała. Odbieram to jako okaleczenie kwiatu, ale wiem, że tak należy robić. No cóż... odwracam wtedy wzrok.

Przy okazji zakupu, rozmawiam czasami z Paniami, a niektóre z Nich nawet chętnie opowiadają mi ciekawostki o różach. Moja znajoma, która raz na jakiś czas gości nasze babskie grono na swojej działce, uwielbia nas oprowadzać po niej i chwalić się swoimi ogrodniczymi osiągnięciami. Ma też róże, ale te bardzo wysokie. Niektórym patrzę prosto "w oczy", takie są olbrzymie. Nie wiem czy to rzadki gatunek, dla mnie to nieczęsty widok, ale bardzo przyjemny. W czasie gdy u Niej jestem, mam wrażenie, że cały ogród pachnie różami.

Wiecie, nie ma tak, że zupełnie nic się nie wie na dany temat. Trochę jednak poczytałam o różach i z pewnego artykułu dowiedziała się, że aby wybrać właściwy krzew róży, trzeba niemal architektonicznie zaplanować ogród. Ze szczegółami, ponieważ dla samych róż ważne jest odpowiednie stanowisko przeznaczone tylko dla nich. Ważne są rosnące po sąsiedzku inne rośliny i kwiaty, jak również możliwość indywidualnej dla nich opieki. Dowiedziałam się również, że róża to towarzyski kwiat, ale pod jednym warunkiem - to ona ma rządzić w tym miejscu. Wszak to Jej Wysokość Królowa.

Może właśnie z tego powodu wymyślono zawód architekta/projektanta ogrodów. I dobrze. Dobrej i praktycznej wiedzy, nigdy za wiele. I jeszcze się pochwalę. W moim mieście jest park, a w tym parku Różany Ogród. Cała powierzchnia jest ogrodzona i zamykana. W ten sposób chroni się ogród i wpływa na liczbę spacerowiczów. Kształt przypomina prostokąt, w przestrzeni którego zaprojektowano równe kwiatowe i krzewowe rzędy, oddzielone od siebie alejkami. Są ławeczki. Jest mała galeria informująca o wydarzeniach dotyczących miasta i wydarzeniach kulturalnych.

Niezwykłym przeżyciem dla odwiedzających to miejsce, są organizowane m.in. muzyczne koncerty na żywo. W miarę regularnie. Siedzimy sobie wtedy na ławeczkach, albo stoimy w alejkach i słuchamy pięknej muzyki. Czas wtedy jakby się zatrzymuje specjalnie, by czar trwał jak najdłużej. Dla kogoś wrażliwego i właściwie chyba dla każdego, to wspaniałe chwile. Nie dość, że obcuje z pięknem kwiatów, raczy się muzyką, co na pewno wpływa na poprawę samopoczucia. 

Czasami w dni gdy nie ma koncertów, czyli w środku tygodnia, gdy jest bardzo ładna pogoda, wybieram się tam w godzinach okołopołudniowych, siadam na jednej z ławeczek i czytam. Czuję się wtedy jak u siebie. Siedzę, czytam, popijam kawę z termosu, od czasu do czasu błądzę wzrokiem po różach. Oddycham. I w takich chwilach myślę, jak piękne jest życie, jaka piękna jest Natura, jaka ja jestem szczęśliwa, że jest mi dane być jej częścią. 

Poniżej parę fotek z mojego miastowego Różanego Ogrodu: 






W każdym mieście, miasteczku, na wsi, są miejsca gdzie urządza się parki, skwerki czy ogrody właśnie, dla szerszej publiczności. Tak powinno być. Bardzo się cieszę, że mogłam podzielić się swoją różaną pasją. Na pewno to namiastka tego, z czym Wy Drogie Panie na co dzień macie do czynienia. Jednak taka mała pasyjka, takiego różanego laika jak ja, czyni mnie po prostu szczęśliwą.
 

PS - no i jak pewnie zauważyłyście Drogie Gościnie, od niedawna na Blogu dzielę się z Wami nie tylko różaną pasją.

12 komentarzy:

  1. Czy to ta sama Polonka która pisała sto lat temu blog na Onecie? Też się wtedy udzielałem jako Gospo37. Stare czasy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, pisałam na Onecie sto lat temu. I to pewnie ja, wszak w blogosferze Polonka54 była, jest i będzie jedna (mam na myśli nick). O rany, naprawdę nie spodziewałam się Gościa z tamtej "epoki". Nie obraź się za "epokę". OK?
    Również pozdrawiam... dziękuję za przypomnienie się... i zapraszam w wolnym czasie...

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas tez jest sporo róż, w parku nawet są ogrody zapachowe, gdzie podziwiać można róże rozmaitych kolorów i odmian , a zapachy są zniewalające.
    Podobno do hodowli róż trzeba mieć serce i wiedzę.
    Róże to takie małe dzieła sztuki i nie dziwi mnie twoja fascynacja nimi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mogę o sobie powiedzieć, że na ich punkcie jestem pozytywnie zakręcona. I chyba jest w tym coś, co mówisz, że do róż potrzeba i serca i wiedzy.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  4. Piekny ten rozany ogrod, Polonko, nic dziwnego ze lubisz w nim przesiadywac.
    Moje miasto jest bardzo "rozane" plus kazdy dom ma kilka wlasnych krzewow. Ja nie mam choc uwazam roze za piekne kwiaty.
    Nie umiem zdecydowac ktore sa dla mnie naj, naj piekniejszymi ale roze figuruja w pierwszej dziesiatce. Jesli chodzi o paczki to najbardziej mi smakuja te z rozanym nadzieniem :)
    Milych przesiadywan zycze w tym cudownym parku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Och... dziękuję Ci bardzo, i wiesz, nie dziwię się, że tak trudno jest dokonać wyboru. Ja też czasami tak mam, gdy mam kupić kolejną do domu. Ostatecznie kupuję te z najmniej rozwiniętymi kwiatami, czyli pączki. Dłużej wtedy cieszę się widokiem.
    A pączki jako ciastka lubię z adwokatem. Ale bardzooo rzadko jadam. Na zasadzie, by nie zapomnieć jak smakują.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i promiennie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje ogrodowe róże to osobny temat, niby są, a jakby ich nie było... Ale rozumiem Twoją do nich miłość ❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję. U siebie w ogrodzie masz za to inne cudeńka, które cieszą urodą. Swoim wyglądem odpłacają Ci za Twoje starania.
    Pozdrawiam serdecznie... już ciemną nocą, choć wcale nie jest tak późno...

    OdpowiedzUsuń
  8. Co roku w Łazienkach Królewskich organizowana jest w Starej Pomarańczarni albo w innym zabytkowym budynku Wystawa Róż. Zawsze na nią chodzę. Któregoś razu w czasie takiej wystawy zapisałam się do Towarzystwa Miłośników Róż i otrzymałam nawet śliczną legitymację.... i od tego czasu wsiąkłam.
    Kocham róże, ale kocham też zwykłe polne kwiaty rosnące na łąkach i w ogrodach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że są inne piękne kwiaty, też mi się podobają, też mogę patrzeć na nie bez końca. Gdy jako dziecko jeździłam do Babci na wakacje, tam z rówieśnikami buszowałam po łąkach. Pamiętam jak leżałam sobie wśród łąkowych pięknotek, wdychałam zapach i patrzyłam w niebo np. na ptaki. Wydawało mi się wtedy, że ogarniam cały świat. Do dzisiaj pamiętam to wrażenie. A wtedy dla dziecka całym światem była właśnie ta łąka. Piękne wspomnienia.
      Pozdrawiam Stokrotko... miłej soboty...

      Usuń
  9. Ja róże uwielbiam w każdej postaci! Szczególnie te w rozowych kolorach😉 i dlatego są częstym tematem mojej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie herbaciana róża jest jedną z moich faworytek (z powodu zapachu chyba), to również powiem, że podobają mi się wszystkie jej odmiany. Każda z nich jest piękna...
      Pozdrawiam...

      Usuń