Ł - jak Łamanie zasad. Nie bierz się za coś, czego nie dotrzymasz. Brak dyscypliny, determinacji i przede wszystkim chęci, to przeszkody w realizowaniu jakichkolwiek planów. Będąc w trakcie czegoś, nie łam zasad, bo skutek będzie odwrotny do oczekiwań. Nie stosujmy tzw. artykułów zastępczych. Nie odwlekajmy realizacji naszych planów w nieskończoność. Nie przerywajmy ich, bo "coś tam". Wreszcie, nie rezygnujmy z nich np. w połowie cyklu. Każda z nas powinna znać się najlepiej, dlatego doradzam poważne zastanowienie się zanim coś zacznę.
M - jak magnez. Zwany pierwiastkiem życia. Wręcz "królem" życia. Jego niedobór skutkuje bardzo wieloma dolegliwościami. Jest dobry na stres, na skołatane serca, na nadpobudliwości nerwowo-mięśniowe. Jest współtworzycielem energii w żywych organizmach. Działa na zaburzenia snu, zmęczenie czy rozdrażnienie. Można by tak bez końca. Dlatego gdy źle się czujesz, pij i spożywaj produkty bogate w magnez.
N - jak Natura. Kiedyś nasi przodkowie mieli lepiej od nas pod względem zdrowego odżywiania się. Las pełen swoich jadalnych bogactw zapraszał do siebie w gości. Liczni ówcześni bartnicy i pszczelarze produkowali miody i ziołomiody, stosowane doustnie jako rozweselający napitek i jako lekarstwo. Zbieracze grzybów, jagód i wielu innych leśnych owoców zapełniali tym towarem swoje spiżarnie po brzegi. Dzisiaj jest podobnie, ale jakby inaczej. Z jednego powodu. Te wszelakie dobrodziejstwa leśne są naszpikowane chemią i ciężkimi metalami od lat zalegającymi w ziemi. Zatem dzisiejsze owoce leśne nie są już takim dobrodziejstwem jak kiedyś. Ale, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Ech. . . trochę to koło się zamyka. Nie?
O - jak OTYŁOŚĆ. Temat "gruby", prawda? Pochylało się i nadal pochyla nad nim wielu uczonych. Zadają sobie wiele trudu, poświęcają dużo czasu. Analizują, zgłębiają, rozważają, roztrząsają. Liczby i wyniki swoich prac. W końcu podają je do publicznej wiadomości. I wychodzi, że co 10 (słownie: dziesiąty) człowiek na Ziemi jest otyły. Masa ich ciał, cholesterol we krwi, czy skurczowe ciśnienia tętnicze, to jedna wielka współczesna plaga. Jednym słowem należy bić na alarm, bo po polskich ulicach nie przechadzają się zgrabne istoty, tylko "półtonowe ciężarówki", albo jakieś blade anorektyczne "cienie". Normalnie alarm.
P - jak probiotyki i prebiotyki. Krótko mówiąc, gdyby ludzkość korzystała na co dzień z probiotyków i prebiotyków tak samo chętnie, jak korzysta z antybiotyków (w niektórych zdrowotnych sytuacjach konieczne), to nasze zdrowie mając skrzydła, hulałoby po nieboskłonie jak gołębica. Greckie >pro bios< znaczy dla życia, >anti bios< znaczy przeciw życiu. Probiotyki są nam potrzebne do prowadzenia naturalnego i zdrowego trybu życia. By tak było, by probiotyk mający w sobie "dobre" bakterie zadziałał, potrzebuje dla siebie prebiotyku, tak zwanej pożywki. Wychodzi, że "dobre" bakterie też muszą mieć swój posiłek.
Aby dopełnić formalności należy jeszcze dodać, że prebiotyki znajdziemy w czosnku, cebuli, pomidorach, aloesie, szparagach, miodzie, owsie, jęczmieniu, w roślinach strączkowych, w siemieniu lnianym, bananach, w oleju z wątroby rekina i w mleku matki. Prebiotyki znajdziemy w produktach zawierających błonnik i inulinę. Właściwa i zdrowa dieta będzie wtedy dopełniona gdy zapamiętamy, że probiotyk z prebiotykiem tworzą synbiotyk, którego z kolei synergistyczne działanie dba o prawidłowość flory jelitowej. Oczywiście dla ułatwienia i wygody można łykać "jakieś prochy" przepisane przez "opornego" medyka.
R - jak regularność. Regularny zdrowy posiłek (4-5 dziennie), regularny odpoczynek, regularnie uprawiany sport, regularny sen - czynią nas zdrowszymi.
S - jak SPORT z dużej litery. Znamy powiedzenie - sport to zdrowie. Ja mówię - jak dla kogo. Dla czynnego zawodnika to krew, pot i łzy, wyrzeczenia i kontuzje, porażki i sukcesy. Ale też wspaniała sylwetka, boskie ciało, rewelacyjna kondycja, wreszcie satysfakcja. Dla cywila to lepsza kondycja, motoryka ciała, zrzucenie nadwagi i ogólne lepsze samopoczucie. Wreszcie w razie pozytywnych efektów - satysfakcja. Summa summarum - to oczywiste, że lepiej ćwiczyć, niż nic nie robić.
T - jak Twoje miejsce do ćwiczeń. Temat ważny, ponieważ sama decydujesz o jego wyborze. Pierwsza wizyta np. w Fitnessie pozwala rozejrzeć się, stwierdzić naocznie, czy przestrzeń klubu jest odpowiednia, czy klub dysponuje odpowiednio szeroką ofertą profesjonalnych programów i zajęć, odpowiednich i atrakcyjnych dla różnych grup o różnym stopniu zaawansowania kondycyjnego. Zwracamy uwagę na oferowaną cenę usług, na sprzęt, na czystość czy godziny otwarcia. Jeżeli taki wybór sprawia Ci trudność, możesz spróbować ćwiczyć w parku albo w domu. Zastanów się, zdecyduj i wybierz.
U - jak uśmiech. Należy pamiętać, że uśmiech ma siłę wodospadu. Tą siłą można przywrócić radość sobie i komu innemu. Spróbuj uśmiechnąć się do siebie, sprzedaj uśmiech obcemu człowiekowi na ulicy, niech on odda Ci ten uśmiech, od razu poczujesz się lepiej. Optymizm nikomu jeszcze nie zaszkodził, a witalność daje pełno powodów do radości.
W - jak witamina C. Nawet większe jej ilości wg naukowców, nie szkodzą naszemu organizmowi. Mimo, że może to spowodować niedobór takich minerałów jak cynk czy magnez. Nasz organizm spożytkuje ten potencjał do przywracania i utrzymania zdrowia i witalności wynosząc z tego dla siebie same korzyści. Jednym słowem witamina C to samo dobro. I tego się trzymajmy.
Z - jak zakwaszenie organizmu. Ciekawe, dlaczego z upływem lat czujemy zmęczenie, mamy bóle stawów i różne infekcje? Dlaczego jesteśmy rozdrażnione, mamy cellulit i cienie pod oczami? Dlaczego nie możemy się wyspać, mózg odmawia nam posłuszeństwa i do tego jeszcze ta nadwaga? Znamy powiedzenie - jak jesz tak chorujesz. I tu tkwi problem. Bowiem za dużo jemy produktów kwasotwórczych, a za mało zasadotwórczych. Nasze posiłki składają się najczęściej nie z "tego" właściwego jedzenia, wypełnionego składnikami potrzebnymi do procesów biochemicznych, jakie zachodzą w naszym organizmie. Wciąż z uporem maniaka hołdujemy nadmiernemu jedzeniu mięs, słodkości i innym przemysłowo przetworzonym śmieciom.
My tak już mamy. Nasze życie wypełnia jeden wielki kwas. Można rzec, że zbiorowo ulegliśmy cywilizacyjnej chorobie p.t. "wielkie kwasowe żarcie". Najwyższy już czas, by poważnie potraktować swoje zdrowie. Wyrzucić ze swojego menu cukier, białą mąkę i różne takie, a zacząć objadać się sałatkami. Komponując swoje dania, odwróćmy proporcje na talerzu. Niech znajdują się na nim odpowiednio - 1/4 produktów kwasotwórczych i 3/4 produktów zasadotwórczych. W krótkim czasie nastąpią zmiany. Jedz więcej warzyw i owoców, zażywaj ruchu na świeżym powietrzu, a odzyskasz zdrowie i witalność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz