NO NIEee!!!


 I znowu kolejna Wielka Ikona świata filmowego odeszła. Nie zgadzam się. Całkiem niedawno pożegnano Claudię Cardinale, a Robert Redford, Angela Lansbury, i teraz na dodatek Diane Keaton. A na naszym podwórku wielki Stanisław Soyka. Nie zgadzam się. Wyrosłam na Ich twórczości. Zachwycałam się każdą osobą. Ten rok 2025 pod tym względem zbiera żniwo okrutnie. Nie zgadzam się. Te osoby i kilka innych (na mojej liście mam sporo gwiazd)skradły moje serce, były i są dla mnie żywymi legendami. Wpłynęły na moją wyobraźnię, wzorowałam się na nich, a nawet od niektórych z Nich "kradłam" pomysły na ciuchy. Był taki moment w moim życiu, że sama sobie szyłam ubrania. Byłam samoukiem. Dzięki mojej Mamie, która też była samoukiem.

Pociągała mnie skromność i delikatność jednych, zaangażowanie w to co robili w filmie i poza nim. Pociągał mnie ich charakter, uroda i klasa z jaką obnosili się publicznie. Mnie jako wielką kinomankę pociągała Ich wszechstronna artystyczna sztuka i umiejętność, prawdziwa umiejętność gry. Uważam te osoby za jednych z najpiękniejszych i najwybitniejszych person kina. Dowodem uznania dla Nich były piękne opinie krytyków i to, że Ich koledzy po fachu uznawali Ich za mistrzów w dziedzinie kina. Nagrody były tylko tego potwierdzeniem. Nadal uwielbiam oglądać filmy z Ich udziałem. Te sprzed kilku lat i te sprzed kilkudziesięciu lat. Mam wtedy okazję porównywać ówczesną technikę kina ze współczesną.

Pamiętacie jeszcze Audrey Hepburn? w której zakochał się cały świat? Jakże wyróżniała się na tle innych postaci/aktorów, prawda? Anioł. Tyle mogę powiedzieć. Kocham Stare Kino i aktorów tamtego okresu. Uważam też, że polscy aktorzy ówczesnego czasu, grą aktorską wcale nie odstawali od innych gwiazd światowego formatu. Również są do dzisiaj legendami. Historie ich prywatnego i zawodowego życia nie schodziły z pierwszych stron gazet. Tak jak dzisiaj nie schodzą z pierwszych stron portali internetowych i innych mediów. Lubię do dzisiaj czytać teksty (nie newsy), w których dowiaduję się kolejnych szczegółów. Oglądam również filmy dokumentalne o Nich i cieszę się, że kolejny raz mogę Ich zobaczyć.


Wielkich aktorów i artystów jest naprawdę wielu. Legend jest wiele. I dobrze. Mieli i mają do dzisiaj w sobie coś takiego, że zostają zapamiętani na wieki. Są moimi BOHATERAMI. W plejadzie Tych Wielkich nie brakuje polskich aktorów i żałuję, że dzisiejsze polskie kino, oprócz paru wyjątków, nie dorównuje niestety poziomowi. Polskie kino zostało zdziesiątkowane przez produkcję seryjnych gniotów, których nie da się oglądać. Z wielu powodów. Czyta się, że są produkowane z ograniczeniem funduszy. Słyszy się jak polscy aktorzy kaleczą polski język. Mówią niewyraźnie i niemal każdą rolę grają podobnie. Nie wysilają się. Nie mają ambicji? Nie chce im się? Bo na dłużej każdy z nich ma zagwarantowane miejsce/pracę?

Szkoda prawda? że w tej dziedzinie tak szybko równamy w dół. Szkoda wielka, że do naszej rodzimej produkcji wkradła się dobrze nam znana polska bylejakość, lekceważenie widza, powtarzalność, nieudolne naśladownictwo. Podkreślam, są wyjątki, ale jest ich za mało. Za mało, by można było polskiej filmowej kulturze stawiać tylko dobre oceny. Mam wrażenie, że film w Polsce jakby stoi w miejscu. Jakby ambitność polskiej Kultury stoi w miejscu. Co innego z filmem zagranicznym. Pędzi do przodu i nie daje się zatrzymać. Dorównuje rozwojowi technologii. I aktorzy nie "marudzą" tylko dają z siebie wszystko na co Ich stać. Są za swoje wysiłki bardzo doceniani. I słusznie nagradzani.

Żałuję, że nie ma sposobu, by tych najlepszych zatrzymać na dłużej na Ziemi. Może Ich sklonować? Ciekawe, co? Piszę tak, bo dla mnie Muzea Woskowych Figur (Musée Grévin w Paryżu, Kołobrzeg Międzyzdroje czy choćby Niechorze) to za mało, bo to tylko turystyczna atrakcja. Pocieszam się więc możliwością korzystania z archiwum filmowego (jakiegokolwiek bądź), by kolejny raz cieszyć oko. Cieszyć oko wielkimi i wspaniałymi karierami. Ciekawym też jest fakt, że ludzie na całym świecie kojarzą nazwiska kinowych idoli, nawet ci, którzy nie widzieli żadnego filmu z niektórymi z Nich. Czy tacy w ogóle są? Wielcy Aktorzy są dlatego Wielcy, bo absolutnie żadna rola nie stanowiła dla nich trudności. 


Przykładem Sofia Loren w roli matki we wstrząsającym kultowym filmie "Matka i córka" z 1960 roku. Tą niezapomnianą rolą pokazała osobistą odwagę, talent i kunszt sztuki aktorskiej w wielkim stylu. Ma dzisiaj 91 lat i nie ucieka od zawodu. Ona, wspomniane przeze mnie wyżej aktorki i wiele innych, urodą i talentem, wyznaczały światowe trendy, nawet modowe. Tak jak Marlene Dietrich czy Diane Keaton właśnie, wchodząc z przytupem w zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn rewir (smoking, cylinder, garnitur, męskie role, albo nasza Krystyna Feldman w roli Nikifora). Przez lata kształtowały "kobiecość" i miały wpływ na stylizację. Swoją obecnością wycisnęły ślad na życiu kolejnych pokoleń. Stawały się przez to niezwykle wpływowymi postaciami w ogóle. 


Blondynki/blondyni, brunetki/bruneci, te rude i te z krótko obciętymi włosami, o sylwetkach bogiń i z aurą wszechobecnego temperamentu, wszystkie One/Oni zasłużyły/li na naszą pamięć. Na najwyższego lotu laudacje. Co niniejszym Im oddaję. Z wielkiego żalu i wielkiego smutku.


Obrazy: *Internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz