Szczerość? A może uprzejmość?


Muszę powiedzieć, że na ostatnim moim spotkaniu z dziewczynami było bardzo gorąco. Nic tego nie zapowiadało. Jednak dwa jakby nieopatrznie rzucone słowa klucze wywołały istną lawinę opinii. Przytaczane były one na bazie osobistych i cudzych doświadczeń. Każda historia na swój sposób była ciekawa. Spotkanie to poruszyło mnie do tego stopnia, że zdecydowałam po krótce opisać o co chodziło. A chodziło o: SZCZEROŚĆ i o to, czy warto być MIŁĄ. Zaczęło się od tego, że jedna z nas opowiedziała, co się jej niedawno przytrafiło. Znalazła się niechcący w zabawnej sytuacji. Spacerując w okolicy swojego domu natknęła się na znajomą mieszkającą kilka domów dalej. Są takimi znajomymi na "dzień dobry". Ale tym razem owa znajoma zatrzymała się i zagadnęła moją koleżankę, że ostatnio bardzo dobrze wygląda. 

Ni z tego ni z owego nawiązała się między nimi rozmowa, którą koleżanka oceniła jako bardzo miłą. Zadowolona zdała nam o tym relację dodając od siebie parę słów. Zapytała na koniec, czy naszym zdaniem owa znajoma nie okazała się dla Niej nazbyt uprzejma. To nie uprzejmość, a szczera prawda, padło ze strony innej koleżanki. Rzeczywiście, zgodziłyśmy się, szczera prawda, ponieważ od dłuższego czasu i my zauważyłyśmy ogromną zmianę w naszej koleżance. Zmianę na lepsze. Co nieśmiało wcześniej Jej o tym powiedziałyśmy. Okazało się, że to zdarzenie stało się jakby kijem wsadzonym w mrowisko. Rozgadałyśmy się na całego, co to w ogóle znaczy być miłym, uprzejmym, czy szczerym do bólu. Nasze języki rozwiązały się również za sprawą bardzo dobrego wina, które z przyjemnością sączyłyśmy tym razem.

No więc - bycie szczerą, bycie miłą, czy bycie uprzejmą. Czy to nie wszystko jedno w życiu? - rozkręca dyskusję jedna z nas. Zważywszy, że owe określenia mają niby podobne znaczenie(?). W sumie ważne jest przecież, by nie urazić drugiej osoby, by swoją odpowiedzią czy reakcją nie wywołać u niej nieprzyjemnego uczucia. Bycie szczerą do bólu czasem jest zasadne, a czasem nie jest. Bycie miłą, zazwyczaj jest podpadające dla drugiej strony i traktowane z pewną rezerwą. Bycie uprzejmą, może, ale też nie musi świadczyć o dobrym wychowaniu, tak dzisiaj nie docenianym, tak często dzisiaj łączonym z hipokryzją. Każde z tych określeń znajduje swojego zwolennika. Wszystko według potrzeb. Zapytałam koleżanki, czy ich wyrażane pod adresem wyżej wymienionych określeń odczucia, uważają za słuszne?

Nie spodziewałam się tak gorącej reakcji. Zadałam wydawałoby się niewinne pytanie, a tu na wierzch wylazły szczere do bólu opinie. Opinie o utrzymaniu granicy pomiędzy asertywnością, nieuprzejmością, a byciem nieszczerą. Pokazały się też wątpliwości co do wszystkich określeń. Czy postawić dobre samopoczucie drugiej osoby kosztem swojego? Czy szczerość to ryzykowna postawa? Nie zapominajmy, że jest jeszcze coś takiego jak manipulacja, której czasami łatwo ulegamy i intencje drugiej strony, które nie zawsze można prawidłowo odczytać. Tak się składa, że w kontaktach międzyludzkich czyha na nas wiele "niebezpieczeństw" i wiele pułapek, jak choćby fałszywa szczerość płynąca prosto z serca. Dyskusja nasza mocno się rozgrzała, śmiało przywoływałyśmy przykłady z zakamarków pamięci.

Takie, kiedy same bywałyśmy nazbyt miłe, bo Mama nam tak kazała, albo gdy miałyśmy wielką ochotę być niegrzecznymi dziewczynkami, co za naszych czasów było źle widziane. Różnie bywało, prawda? Na pewno dochodziło nie raz i nie dwa do np. stonowanej agresji, tylko po to, by bronić granic własnej przestrzeni. Taką postawę można określić słowami - "sorki, miła to już byłam". Dopytywałam więc dalej, co lepsze, być szczerą czy miłą? I tu co osoba, to inne zdanie. Jedna koleżanka woli być szczerą, bo nie lubi chować się za dobrym wychowaniem. Wychodzi z założenia, że jeżeli już, to woli mieć kilka dobrych sprawdzonych koleżanek, niż gromadę dwulicowych przyjaciółek. Moja opinia jest taka, że dobrze być szczerą, ale pod warunkiem umiejętności przekazywania swoich opinii w nienapastliwy, prosty i bezpośredni sposób.

Jednak nie zawsze i nie każdemu się to udaje, ponieważ jest szczerość i "szczerość". Niestety, podobnie jest z byciem miłą i "miłą", jak i z byciem uprzejmą i "uprzejmą". Wydaje się być to skomplikowane, prowadzące do nazbyt częstych konfliktów. Dlaczego to takie trudne? Uważam, że we wzajemnych kontaktach często nie potrafimy dzisiaj dobierać odpowiednich słów. Nie potrafimy dobrze określać naszych własnych uczuć, a co dopiero cudzych. Stosując nieszczęśliwie dobrane jakieś zamienniki, prowokujemy nieoczekiwane zachowania drugiej strony. Bojąc się zranienia kogoś, poprzez niewiedzę, możemy sami ucierpieć bardziej niż się tego spodziewamy. Szczególnie wtedy, gdy mamy do powiedzenia coś trudnego. Im bardziej się boimy, tym większe kopiemy komunikacyjne rowy.

No dobrze, zagaiła inna koleżanka, a co będzie, gdy zmienimy swoje nastawienie, gdy staniemy się bardziej uważni na innych? I gdy np. miłe słowa serwujemy bezinteresownie? - dodałam ja. Ja bym za miłe słowo po prostu podziękowała, nie doszukiwałabym się jakichś podtekstów - powiedziała kolejna koleżanka. A ja jestem miła i uprzejma bo lubię taką być, lubię być miła dla innych - dodała inna. A wiecie co, czy to czasem nie oznacza, że taktownym zachowaniem wyrażamy szacunek? - kolejna koleżanka. I znowu ja - a nie wydaje się Wam, że to wszystko co mówicie, jest na równi bardzo ważne? Kim tak naprawdę byłybyśmy bez dobrego wychowania, miłego usposobienia, grzeczności, uprzejmości, asertywności i odrobiny agresji? Przecież jest tak, że na dobro, ktoś inny odpowiada dobrem. Przynajmniej tak powinno być.

Dyskusja trwała i trwała. Każda z nas miała coś do powiedzenia. Mimo drobnych różnic, każda z nas czuła się z tym ważna, zauważalna, akceptowana. Nawet gdy padało hasło - "nie, nie zgadzam się z Twoją opinią", to stanowisko to było zaraz tłumaczone/wyjaśniane. Na przykładzie tego właśnie spotkania, była możliwość pokazania siebie samej w dyskusji, niemal z każdej strony. To niezwykle ważne. Krytykowałyśmy, ale za przeproszeniem, zgodnie ze sztuką. Nie osądzałyśmy opinii, ale je szanowałyśmy. Nie musiałyśmy wykazywać się odwagą, by szczerze powiedzieć co sądzimy na zadany temat. Szczerość okazała się być łatwa. Miłe usposobienie nic nie kosztuje. Oczywiście, szczerość i uprzejmość inaczej wyglądają w kontaktach rodzinnych, inaczej w towarzyskich, i jeszcze inaczej w kontaktach zawodowych.

To od nas samych zależy, jak ten temat rozegramy w życiu. Od nas, ponieważ nie ma warsztatów szczerości, uprzejmości, czy bycia miłym. To życie uczy nas tego wszystkiego. To stosunki międzyludzkie są naszym kursem. Od nas wyłącznie zależy, jaki ostatecznie kurs obierzemy. 


Obraz: *Internet  

6 komentarzy:

  1. Zawsze wychodzę z założenia, że jeśli mogę kogoś pochwalić za cokolwiek, to robię to, bo tak czuję i wiem, że komuś sprawi to radość. Natomiast jeśli zauważam niekorzystną zmianę, milczę, chyba że kogoś dobrze znam i mogę zapytać o przyczynę.
    Jesteśmy chyba nieufni, traktujemy komplementy jak fałsz, a przecież to niewiele nas kosztuje być miłym i z wdzięcznością przyjmować dobre słowo.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dyplomacja Droga Jotko. Całkiem poprawna postawa. Po trosze i ja tak mam i zapewne wiele osób. Ze mną jest też tak, że czasami, gdy nie znam tematu, nie dyskutuję, a w domu poczytam na dany temat i próbuję wyrobić sobie zdanie. Przy okazji, jeśli jest on poruszany, wyrażam nieśmiało swoją opinię.
      I tak, jesteśmy nieufni, dystansujemy się od opinii, podejrzewając fałszywe intencje. Taka ostrożność czasami się sprawdza, a czasami nie. Też mówię, że uprzejmość nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. To smutne, że w czasach obecnych miłe słowa w stronę innych odbierane są niekiedy jako nieszczere, że nie są bezinteresowne. Ja podobnie jak poprzedniczka lubię kierować miłe słowa w kierunku moich bliźnich i nie ma w tym nieszczerości. Jeżeli kogoś nie znam nie wypowiadam się mimo, że widzę iż coś nie jest tak jak trzeba. Nie znam przyczyny, a nie chcę drążyć tematu, by nie sprawić przykrości i tym samym pogorszyć komuś samopoczucie. Z ludźmi bliskimi jestem jednak szczera, ale też miła, bo zależy mi na nich. Przecież znają moje intencje. Pozdrawiam Droga Polonko:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Blogchwilko, gdy tak się zastanawiam nad tematem, to dochodzę do wniosku, że ile osób tyle opinii. Ponieważ doświadczenie każdej osoby jest zgoła inne. I wiele przyczyn na to się składa. TY reagujesz tak, inna osoba na to samo reaguje nieco inaczej. Ba, ma inną definicję o szczerości, czy byciem miłą dla otoczenia. Można by książkę o tym napisać. Ważne dla nas jest jeszcze to (a może szczególnie to), żeby nasze starania (intencje) były odczytywane właściwie.
      Pozdrawiam Cię Kochana bardzo serdecznie... dziękuję, że wpadłaś...

      Usuń
  3. Możemy , czasy takie i takie przyzwolenie, paplać co nam ślina na język przyniesie. Odpowiedzialności żadnej, konsekwencji żadnych. Zapłacą inni bo przecież nie ja. Przykład idzie z góry chociaż powinno się powiedzieć,bliższe to prawdy, ,że z dna idzie ten przykład.Zauważam ,że kłamstwo jest coraz bardziej na piedestale i doceniane. Wczoraj było go wiele ale dziś , płynie jak ścieki rynsztokiem a ludzie sobie w tym brodzą i brodzą i wzruszają ramionami ,stwierdzając, żę tak już jest.Jest wzór na którym możemy się opierać. Stand-up...powinno się wydać w formie książkowej i dać dzieciom do podstawówek. Są wyjątki ale one potwierdzają regułę. Konkludując. Kłammy do woli, róbmy szambo wokół siebie bo to jest ...cool...Po staremu fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką mamy teraz rzeczywistość, że za przyzwoleniem ogółu króluje kłamstwo, manipulacja i sobiepaństwo. I tak, przykład idzie z góry z całą mocą, a to ogłupia i uwstecznia. Nie rozumiem tego ogólnego wzruszenia ramion, tej indolencji społecznej, tego zobojętnienia. Doszło do tego, że dobrzy są w mniejszości, i żeby się za bardzo nie wyróżniać wielu zachowuje się jak większość, dostosowuje się. I jest tak jak Pani pisze, jest cool. Nie tylko na naszym terenie tak się dzieje.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń