Kłamstwa... oszustwa... i... uczucia

Tak jak długo świat istnieje, tak długo mamy do czynienia z porażkami na poziomie uczuciowym. Szczególnie kobiety, którym wyobraźnia podpowiada bajkowe miłosne scenariusze, które koniecznie mają być długo trwającą historią i wyłącznie szczęśliwą. On dla niej ma być tym jedynym i odwrotnie. Nie ma mowy o złym zakończeniu. Nie ma mowy o jakimkolwiek zakończeniu. Szczęście ma trwać po wsze czasy, do tego niczym nie zakłócane. Tyle, przynajmniej ze strony kobiet. Jednak żeby historia potoczyła się wg naszych oczekiwań, w kontekście udanego związku, potrzeba do tego nie jednej, a dwóch stron. Taka jest zasada.

Są pary, które drogą porażek i sukcesów budują swoje związki latami, dbając o nie i zapewniając siebie nawzajem, że im zależy, by trwały jak najdłużej bez większych zakłóceń. Są pary mogące pochwalić się związkiem/małżeństwem nawet kilkudziesięcioletnim, o którym z dumą opowiadają. Są inne pary mające na swoim koncie wiele niepowodzeń, a jednak z różnych powodów dalej są ze sobą. Są osoby, którym nie wychodzą w życiu związki i mimo składanych sobie obietnic, rozchodzą się podając wiele przyczyn tej porażki. Są kobiety, które wierzą w każde męskie zapewnienia i świadomie trwają w toksycznych układach.

Są też mężczyźni, którzy nie potrafią być tylko z jedną kobietą. Szukają wrażeń i przygód gdzie indziej, oszukując tę, z którą aktualnie żyją pod jednym dachem. Wiele kobiet daje się oszukiwać w obawie, by nie stracić tego co już mają. Inne, z wyboru nie wchodząc w stałe związki, szukają szczęścia gdzie się da, między innymi w internecie. A tam oszustów nie brakuje. Gdy nagle wychodzi na jaw historia faceta, któremu udaje się nabierać dziesiątki kobiet, zastanawiamy się, jakim cudem udała mu się ta sztuczka. Dziwimy się jakim cudem tyle kobiet w dzisiejszych czasach daje się oszukać. Zdarzenie urasta do rangi wielkiego newsa. A przecież to nic dziwnego.

Takie rzeczy dzieją się wszędzie i na co dzień. Wszędzie i na mniejszą skalę niż w internecie. Regularnie co jakiś czas mimo, że media donoszą o kolejnej historii kolejnej oszukanej kobiety, nie mogę uwierzyć, że to wciąż się dzieje. Ile ostrzeżeń jest publikowanych? Ilu znawców tematu wypowiada się na ten temat? Dużo. A jednak kobiety dalej dają się oszukiwać. Dlaczego? Czy to wina czasów w jakich żyjemy? Nie sądzę, bo wcześniej było podobnie. Wygląda, że na przestrzeni wieków kobiety wyspecjalizowały się w byciu oszukiwanymi i mężczyźni wyspecjalizowali się w sprytnych i jakże z ich strony sensownych oszustwach i kłamstwach. 

Gdy chodzi o kwestię uczuć, to czy płeć piękna zawsze musi być naiwna? Zawsze musi udawać, że wszystko jest w porządku, mimo ostrzegawczych sygnałów? Przecież dobrze wiemy, że nie ma czegoś takiego jak ideał. Są wyjątki, to muszę zaznaczyć, ale jest ich zbyt mało, by stanowiło to regułę. Kobiece wyobrażenie o idealnym związku to mrzonka. Jeżeli są sygnały, a my je ignorujemy, same potem ponosimy konsekwencje braku reakcji na zdradę. Jeżeli nie reagujesz, nie dziw się, że facet dalej cię zdradza. Jeżeli mu na to pozwalasz, bo nie chcesz zerwania, bo jest to dla ciebie trudny do przyjęcia fakt, to zamiatasz temat pod dywan.

To znaczy, że wygodnie ci udawać, że tematu nie ma. A ma tematu nie być, bo co? Bo sobie nie poradzisz? Bo co ludzie powiedzą? Bo go jeszcze kochasz? Takie postawy często są manifestowane ze strachu przed niepowodzeniem. Dlaczego kobiety same robią z siebie uczuciowe masochistki? Żyjemy w XXI wieku, a niektóre z nas wciąż zachowują się, jakby były niewolnicami miłości. Jak na dzisiejsze czasy, to chyba kobiety mają trochę więcej rozumu, prawda? Może zamiast dawać się oszukiwać i oszukiwać samą siebie, warto zastanowić się, czy ratować taki związek? Bo życie nie raz udowodniło, że coś budowane na kłamstwie prędzej czy później się rozpada. 

Owszem, różne są związki, w których z różnych powodów dochodzi do zdrady. Z toksycznymi chyba lepiej dać sobie spokój. Warte ratowania, ratować. Ale do tego potrzebne jest racjonalne i uczciwe spojrzenie obu stron. Miałam kiedyś koleżankę, która od trzech lat zdradzała swojego męża i nie potrafiła powiedzieć, dlaczego to robi. Mąż był w stosunku do niej uczciwy. Zarabiał, łożył na nią i córkę, miała co chciała. Z wyboru nie pracowała, a mimo to zdradzała. Może takie życie ją nudziło? Nie wiem. Kiedy mąż dowiedział się, przeprowadził z nią rozmowę. Wymusił na niej znalezienie sobie pracy. Miała robić co chce, pomoże jej, ale niech idzie do pracy. 

Wymyśliła sobie salon kosmetyczny. Poszła do szkoły, potem na kursy i po trzech latach założyła salon, na początek opłacany przez męża. Gdy stanęła na nogi, stała się zawodowo niezależna. O zdradach zapomniała. Życie wróciło do równowagi. Po kilku latach spotkałam tego męża. Powiedział, że to co wtedy zrobił, zrobił dla swojej jedynej córki, by miała normalną rodzinę. To był strzał w dziesiątkę. Dzisiaj pracują obie razem, matka i córka. To historia, która skończyła się dobrze. Ale są inne, które zakończyły się przez podjęcie złych decyzji, co w konsekwencji doprowadziło do tragedii, albo do nieprzyjemnych rozwodów. 

Przypadki kłamstw i oszustw, gdy jedna strona oszukuje drugą przez lata, tu Psychologia mądrymi słowami wspomina o nie przepracowaniu relacji, o braku zdolności budowania związków. Wspomina o uzależnieniu się od adrenaliny, o szukaniu wrażeń, o "potrzebie wzmacniania niskiego poczucia własnej wartości". Myślę, że powodów takiego zachowania jest wiele. I tłumaczenie ich nie jest łatwą sprawą. Nie jest, ponieważ wszyscy kłamiemy, gdy chodzi o miłość. A kłamiemy i oszukujemy, bo taka jest ludzka natura. Kłamiąc i oszukując kierujemy się własnym kodeksem moralnym, wykorzystując przy tym dogodną dla siebie motywację.

Zachowujemy się tak, bo najczęściej wydaje się nam, że poprzez kłamstwo chronimy siebie, albo drugą osobę, której nie chcemy skrzywdzić. Brniemy w to chcąc osiągnąć swój cel, jednocześnie zdając sobie sprawę, jakie to wszystko staje się coraz bardziej poplątane. Wiemy że kłamiemy, a jednak wypieramy się tego. W ten sposób okłamujemy siebie i kogoś innego, jak przykładowa wyżej opisana kobieta, która udaje, że nic się nie stało. Kłamiemy mówiąc koleżance, że pięknie wygląda. Zapewniając znajomych, że świetnie wyremontowali mieszkanie, mimo, że akurat ten styl nie przypada nam do gustu. Chcemy być grzeczni i uprzejmi, dlatego kłamiemy. 

Kłamstwo o remoncie mieszkania nie jest tak bolesne, jak kłamstwo o zdradzie. Nie jest tak bolesne, jak kłamstwo matrymonialne, na które wciąż dają się nabierać nowoczesne i mądre dziewczyny. Oddają takim oszustom pieniądze, samochody, biorą dla nich wysokie kredyty. No bo ja tu nie pomóc takiemu księciu z bajki? Myśli sobie taka jedna z drugą, że jak mu pomoże, to jej życie z nim dalej potoczy się bajkowo. Ludzie, mijają wieki, a kobiety wciąż żyją w tym samym schemacie. Schemacie luksusowego życia. Bo wpajano nam latami, że miłość wymaga poświęcenia. Efekt końcowy to wyjście ze związku z długami i poszarpaną wiarą w miłość.

Oszustwo i kłamstwo mają to do siebie, że zawsze łatwo przychodzą osobie, która ma zachwianą w jakimś stopniu osobowość (to opinia Psychologii). Dlaczego? Bo taki ktoś nie wiedząc co to empatia czy poczucie winy, po prostu jak taran idzie po swoje. Najczęściej są to mężczyźni, często skrywający psychopatyczne cechy, często wykonujący dobrze płatne zawody i zajmujący wysokie stanowiska. Z psychologicznych ocen wynika, że mężczyźni wykazujący się empatią i odczuwający poczucie winy choćby ze wstydu, nie osiągają takich sukcesów. To tak na marginesie.

Dlaczego zatem do wielu kobiet nie dociera, że to co wydaje się im idealne, takim NIE JEST. Że to co jest zbyt piękne, aby było prawdziwe, to właśnie TAK JEST. 

Dlaczego tak wiele kobiet ślepnie w obliczu ewidentnych niekorzystnych faktów dotyczących drugiej osoby? 

Bo co, bo jest to silniejsze od nich? 

Czy prawdą jest, że miłość jest ślepa?


Obrazy: *Internet 

10 komentarzy:

  1. Tez nie rozumiem, jak obecnie, po tylu doniesieniach medialnych, reportażach kobiety jeszcze dają się tak oszukiwać.
    Ale gdyby nie łatwowierność i różowe okulary, oszuści nie mieliby racji bytu...a nadal dobrze się mają.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Jotko, tylko że łatwowierność i różowe okulary nie mogą być jedynym kryterium dla oszustów. Nie mają racji bytu. W ogóle. Przynajmniej powinno tak być. Ale... chadzanie pod prąd to jedna z naszych cech. Przypomina mi to pewną handlową regułę - skoro jest popyt, jest podaż. Jest naiwność i łatwowierność, jest i oszustwo.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. Te haczyki na kobiety :) Pełne komplementów wywody okraszone nieskazitelnym uśmiechem.
    Sama mam często na Facebooku zaproszenia od takich delikwentów... oficerów, lekarzy i innych gagatków o prestiżowych zawodach, oczywiście albo wdowców albo określających siebie, jako "wolni".
    I wiem, że wiele pań takie zaproszenia dostaje.
    Dlatego też się dziwię, że w dzisiejszych czasach, jeszcze ktokolwiek daje się nabrać na takie farmazony, bo przecież za tymi profilami superprzystojnych sprawców, kryją się najczęściej zwykłe boty.
    Cóż... kobieca natura, łasa na komplementy i wiecznie spragniona uczucia i adoracji, wciąż daje się łapać na takie zabiegi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zanosi się, że kobieca natura nigdy się nie zmieni. Skoro miało to miejsce przed naszym pokoleniem, będzie miało miejsce w następnych. I co ciekawe, ta sytuacja dotyczy kobiet w każdym wieku, nie tylko młodych i pięknych. Niestety, rządzi nami kobietami wieczna potrzeba uczucia i wszystkiego co z nim związane. Rządzi nami tak, że po prostu głupiejemy. Co czyni nieraz nieodwracalne szkody niemal na każdym życiowym polu. Są też wśród nas kobiety, tzw. recydywy (ja to tak nazywam), które mimo wielu złych doświadczeń, wciąż i wciąż "polują" na uczucie. I dopowiem jeszcze coś, czego nie ujęłam w poście - co innego być docenianą i podziwianą jako kobieta, a czym innym jest wykorzystywanie tego faktu w celu osiągnięcia korzyści.
      Pozdrawiam serdecznie moja Droga... spokojnego wieczoru życzę...

      Usuń
  3. Przerażająca jest taka bezmyślna wiara niektórych kobiet w "miłość " oszustów...
    Sama miałam taką "ślepą " koleżankę...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, to jest przerażające. Szukałam racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje, nie znalazłam. Szkoda, że tyle kobiet wciąż wpada w sidła cwaniaków. Szkoda, że tak wiele z nich nie chce przejrzeć na oczy. Wolą trwać w toksycznym układzie, byle był, niemal każdym kosztem. Dla mnie, to życie pod publiczkę.
      Pozdrawiam serdecznie Stokrotko...

      Usuń
  4. Miłość nie jest ślepotą ale jest wiarą nieskończoną, zaufaniem nieskończonym. Czy przetrwanie oszukania jest naszą przegraną ?....czy może jednak wygraną mimo wszystko?.Niedawno pewien człowiek pożegnał żonę. Został sam ...w internecie znalazł opiekunkę i po chwili stracił wszystko i popełnił samobójstwo. Czy on zrobił coś złego czy może zło jest już tak bezczelne, tak podłe jak nigdy wcześniej ?.... Czy wolno nam kwestionować prawo do bycia dobrą ? Może winnyśmy potępiać zło i na tym sie skupiać a nie inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje, jest jeszcze wiele pytań, na które nie dano właściwej odpowiedzi. Pierwsze zdanie podoba mi się.
      1. Nie, nie jest. według mnie oznacza siłę.
      2. Nie zrobił nic złego. Ale zło jest coraz bardziej odważniejsze/bezczelne, na co niektóre osoby nie znajdują rozwiązania.
      3. Nie.
      4. Zło powinno być potępiane. A jak jest, każdy widzi. :)

      Usuń
  5. NKLoszard...podpis do komentarza powyżej.

    OdpowiedzUsuń