W Y O B R A Ż E N I A

Żeby było jasne, nie chodzi o marzenia, a o wyobrażenia. No więc czasami wyobrażam sobie różne rzeczy. Mam tę zdolność i sądzę, że takich osób jest trochę na tym świecie, tworzenia w myślach sytuacji, w jakich chciałabym się znaleźć. Na przykład chciałabym mieszkać na wsi i wyobrażam sobie, jakby było fajnie, jak odmiennie od życia w mieście. Ostatnio często ta myśl mnie dopada, jednak dobrze wiem, że się to nie sprawdzi. Choćby z różnych powodów rodzinnych, ale nie przeszkadza mi to w wyobrażaniu sobie małego domku stojącego w samym środku dużego sadu. 

Gdzieś obok byłby mały kwiatowy ogródek, ze dwie warzywne rabatki i nieduży staw. Niedaleko mógłby być las, do którego chodziłabym na spacery i obserwowałabym Naturę. Słuchałabym jej odgłosów, śpiewu ptaków, szumu drzew, szelestu opadających jesienią liści, patrzyłabym jak zmienia kolory stosownie do pory roku. I pisałabym o tym wiersze. Wyobrażam sobie ten wszechobecny spokój, tak potrzebny w pewnym momencie życia.  Dociera do mnie jaką potęgą jest ludzka wyobraźnia. Gdybyśmy nie mieli tej zdolności bylibyśmy znacznie ubodzy. 

Pamiętam z dzieciństwa jak było na wsi. Dzisiaj w większości miejsc na pewno jest zupełnie inaczej. Inaczej niż za moich czasów, kiedy to odwiedzałam swoją Babcię i podglądałam ówczesne życie. Pamiętam, że podobało mi się i że nie mogłam się doczekać, kiedy znowu tam pojadę. Miałam mnóstwo przygód, poznałam sporo nowych przyjaciół, poznałam smak wsi, oddychałam tamtym powietrzem. Babcia pozwalała mi latać z dzieciakami z sąsiedztwa po okolicy, ale wymagała, by stawiać się na posiłki. Jednak wiele razy nie bywałam głodna, bo częstowano mnie w domach moich przyjaciół.

Wyobrażam sobie, że to nowe miejsce mogłoby być w górach, na przykład w konkretnym miejscu Bieszczad. Myślę tu o Połoninie Wetlińskiej w niższych jej partiach, wszak nie jestem już dzieckiem. Byłam tam wielokrotnie o różnych porach roku. Zawsze było pięknie, a w niektóre wieczory gdy zachodziło słońce, miałam wrażenie, że góry płoną. Może moje dzisiejsze wyobrażenia opieram o wspomnienia? Może. Z mojej perspektywy to na pewno. Ale przyznacie, że ten zmysł jest całkiem przyjemny jak choćby widok kanionu o wschodzie czy zachodzie słońca.

Przyjemny jest też z tego powodu, że można w nieskończoność rysować w wyobraźni obrazy, nawet te całkiem oderwane od rzeczywistości. Ktoś może powiedzieć, że wyobrażanie sobie różnych rzeczy to strata czasu, ale ja tak nie uważam. Dzięki wyobraźni piszemy przecież książki i wiersze, tworzymy muzykę i malujemy obrazy. Dzięki wyobraźni ludzkość rozwija swój ogromny potencjał w każdej dziedzinie, na przykład w dziedzinie wynalazków. Dzięki niej niektórzy z nas spełniają się, poznają swoje wnętrze. Myślę nawet, mówię tu o dorosłych, że stajemy się przez to lepsi.

Mnie wyobraźnia pozwala zdystansować się do świata i uciec w swój trochę nieszablonowej fantazji, na przykład choćby w myślach znaleźć się na wspomnianej wsi. Mówi się, że ta zdolność to wyłącznie domena dzieci. Ale tak nie jest. Wiemy dobrze, że dorośli to takie duże dzieci i niejednokrotnie chętnie wypuszczają się w świat fantazji. Pomaga w tym czytanie książek, dzięki którym ćwiczy się wyobraźnię. Lubię wyobrażać sobie bohaterów, osadzać ich w opisanych przez autorów miejscach, a nawet kuszę się na budowanie scenariuszy. To tak, jak tworzenie film. To świetna przygoda.

Wiecie, jestem przekonana, że wyobraźnia, nawet ta trochę przesadzona, niejednokrotnie ułatwia nam życie. Choćby w chwili stresu. Wystarczy tylko zamknąć oczy, pozwolić mózgowi popracować, by podsunął nam przyjemne obrazy, a stres odpuści. Czasami poprzez takie traktowanie problemów, ich rozwiązania same się nasuwają. Niech psychologowie nazywają to jak chcą, ważne, że działa. Wiele osób patrząc na chmury, dostrzega w nich zarys postaci ludzi i zwierząt, a nawet dziwnych przedmiotów. Mówi się wtedy, że ktoś rozwija swoją kreatywność. 

Mam coś takiego. Gdy patrzę na deskę pełną słojów i różnych zarysowań, albo na kafle w łazience, na początku widzę nieokreślone wzory, które za chwilę układają się w konkretne obrazy. To tak, jakbym przy pomocy oczu malowała np. krajobraz. Raz zamazany, a raz całkiem wyrazisty. Gdy po jakimś czasie wracam i patrzę na te same kafle, czy na tę samą deskę, widzę już coś zupełnie innego. Niesamowite nawet dla mnie. I pytam siebie, czy czasem wzrok nie płata mi figla. Okazuje się, że to normalna sprawa widzieć coś, czego ktoś inny nie widzi.

Arystoteles (384–322 p.n.e.) zdefiniował wyobraźnię jako "odrębną władzę umysłu pośredniczącą między intelektem a zmysłami"(...). Inni mędrcy różne wymyślali definicje, ja nie wgłębiam się w ich wartość i znaczenie. Nie mam takiej potrzeby. Mam tę zdolność, łatwo mi ona przychodzi i w moim codziennym funkcjonowaniu, wcale mi nie przeszkadza.


Obrazy: *Inter Ego *Bajeczneobrazy.pl *Internet 

12 komentarzy:

  1. Juz dawno przestalam marzyc czy cokolwiek sobie wyobrazac, bo z czasem powrot do rzeczywistosci byl coraz bardziej bolesny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rozumiem co chcesz powiedzieć. Nie jestem w stanie poczuć czyjegoś bólu i nie mam pojęcia jak to jest. Moje życie przebiegło mi jak z bicza, ale bez poważnych traumatycznych turbulencji. Jeżeli coś się zdarzało, to prędzej czy później wychodziłam na prostą. Trudne chwile w moim przypadku nie były przeszkodą by wyobrażać sobie lepsze i przyjemniejsze chwile. Możliwe, że m.in. dzięki tej zdolności trzymałam się. Tak jak niedawno napisałam Ci, trzymam kciuki za Ciebie.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. Wyobraźnię ogólnie biorąc mam niezłą, ale wykorzystuję ją zawsze w bardzo konkretnych celach - na przykład do planowania kolejnego biżuteryjnego drobiazgu lub wykonania jakiejś ozdoby lub uszycia "czegoś" ewentualnie namalowania. Natomiast życie w dość zdecydowany sposób oduczyło mnie wyobrażania sobie jak będzie gdzieś, gdzie jeszcze nie byłam i nauczyło mnie realizmu i sceptycyzmu. Lubię natomiast wspominać to wszystko co mnie kiedyś w życiu bardzo zachwyciło lub uradowało. Przed wyjazdem z Polski nie wyobrażałam sobie wcale jak tu będzie - ja tylko wiedziałam, że dam radę, bo po prostu już tu bywałam. Poza tym zawsze miałam i nadal mam zwyczaj zdobywania sporej ilości informacji odnośnie miejsca do którego się wybieram. I nie wyobrażam go sobie ani sytuacji, w których mogę się znaleźć. Wiem, jestem zdecydowanie realistką. Serdeczności posyłam,
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, z Twojego komentarza wnioskuję, ż jesteś osobą życiowo doświadczoną. Nie dociekam jak bardzo, ale widzę, że wyraźnie ukierunkowałaś wyobraźnię. Używasz jej wtedy, gdy namacalnie jej potrzebujesz. Mnie raczej chodzi o niewinne "rysowanie" obrazów, dla przyjemności, odpoczynku od codzienności, jakby oderwania się na chwilę od obowiązków. Tak, wychodzi, że jesteś realistką.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  3. Szkoda, że tej wyobraźni ludzie używają tak niewiele. I zgadzam się z Tobą, że to zupełnie coś innego, niż marzenia. Marzenia pozostają marzeniami, a przecież wyobraźnia to kreowanie swojej rzeczywistości.
    Umiejętnie, podkreślam umiejętnie stosowana, prowadzi do realnego spełnienia, prędzej czy później. Nie będę tu robić wykładów z tego zagadnienia, ale dosyć sporo zgłębiałam już wiedzy w tym zakresie i wiem, że od wieków, wielcy tego świata i wtajemniczeni w ten proces, używali właśnie wyobraźni do urzeczywistniania swojej rzeczywistości.
    Widzę, że Ty potrafisz jej używać. Tylko ucinasz jej spełnienie już na samym początku stwierdzając: "dobrze wiem, że się to nie sprawdzi". I to jest błąd, bo nie dajesz jej nawet najmniejszych szans na spełnienie :) Po prostu uwierz w swoją własną wyobraźnię :)
    Miłego wieczoru, Polonko kochana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak, jak opisałaś w komentarzu, ale z tym ucinaniem spełniania się wyobraźni jest u mnie dzisiaj troszeczkę inaczej. Kiedyś potrafiłam ambitnie realizować i zrealizować pewne sprawy, na ten moment nie mam takiej potrzeby. Wystarczy mi, że trochę sobie pomarzę, bo po prostu lubię. I wierz mi Iwonko, że dobrze wiem, że się to nie sprawdzi, ponieważ już nie o samo sprawdzenie zabiegam. W moc wyobraźni wciąż wierzę, zapewniam Cię. W gonieniu króliczka też jest namiastka przyjemności.
      Pozdrawiam serdecznie... moja Droga...

      Usuń
  4. Niektórym wyobraźnia może utrudniać życie,gdy na przykład na skutek braku kontaktu z kimś bliskim widzi przerażające obrazy z jego udziałem.
    Wyobrażenia mają chyba to do siebie, że są zweryfikowana forma marzeń.
    Marzy nam się wiele,ale życie podsuwa realne przeszkody...
    Tak to rozumiem.
    Jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, podzielam Twoją opinię Jotko.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  5. Polonko Droga wywołałaś u mnie uśmiech, ba nawet śmiech!!!! przywołałaś wspomnienia. Zawsze miałam bujną wyobraźnię. Będąc jeszcze w podstawówce wcielałam się w rolę piosenkarki, nauczyciela. Śpiewałam od zawsze i bardzo lubię to robić. Nie zapomnę jak otoczona widzami (koty na leżance i krześle dwa, a w porywach cztery) i ja piosenkarka (najczęściej Eleni, bo miałam taką bujną i kręconą czuprynę) pośrodku kuchni z piękną, dużą łyżką jako mikrofon. Śpiewałam i tańczyłam, a widzowie zdziwieni patrzyli, albo przysypiali. Lub jako nauczyciel z dziennikiem odpytywałam zaskoczonych, znudzonych uczniów. Jakie te nasze koty były cierpliwe:):):) Przydała mi się wyobraźnia w wieku dojrzałym. Kiedy nie było nic w sklepach. Ze "skarbów" zalegających na półkach w szafie szyłam moim córkom spódniczki, sukienki, haftowałam je sama wymyślając wzory haftu. Z zalegających w domu rodzinnym włóczek (moja Mama była "robótkowa" ) wymyślałam wzory, by z resztek tych włóczek robić dziewczynkom oryginalne sweterki. A teraz gdy sen nie chce przyjść w mojej wyobraźni przenoszę się do niezagospodarowanej części naszego ogrodu i wyobrażam sobie jak pod dziką gruszą, wiśnią wonną i ścielącym się pod nogami bluszczem siedzę sobie, wsłuchując się w śpiew ptaków i czytam lub rozmawiam z Najwyższym. Nie marzę, bo po co i nie urzeczywistniam wyobraźni, bo kocham naturę nie ulepszaną i taką jaką jest. A ławeczka jaki problem może być i nie musi. Porządek też. Ja przecież w swojej wyobraźni to mam i po co to na siłę zmieniać. Jak uda się to uporządkować bez większych zmian to będzie, ale ja w swojej wyobraźni już to mam. Pozdrawiam serdecznie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha... Kochana Blogchwilko... właśnie o to mi chodzi. Super to opisałaś. I TY u mnie tym komentarzem wywołałaś uśmiech, bo przypomniałam sobie jak ja wyobrażałam sobie, że będę primabaleriną na wielkiej teatralnej scenie (we wczesnej młodości 11 lat w balecie), nawet miałam zdawać do szkoły baletowej w Poznaniu, ale na drodze stanął sport. Takich wyobrażeń zaliczyłam w młodości, a potem w dorosłym życiu, całe "tony". I wiesz, nikt nam tego nie zabierze. Dzisiaj, gdy piszę o wymarzonym miejscu gdzieś na wsi, to przykład, chodzi o samo marzenie, a nie o zrealizowanie. TY szyłaś dziewczynkom spódniczki, a ja cerowałam artystycznie rajstopy i robiłam na drutach swetry, wzorem unikatowe, by dzieci wyróżniały się i cieszyły, że mają niespotykaną rzecz. Takie były czasy. Dzisiaj mamy porównanie, opieramy je na życiu naszych wnuków. Ale to wcale nie przeszkadza, by marzyć dalej, by nasze wnuki też marzyły. Cieszy mnie Twój komentarz ogromnie. Dziękuję.
      Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie...

      Usuń
  6. A ja sobie wyobrażam że jestem przystojny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze Jarku, 😉😊😉😊😉 popieram. :)

      Usuń