WADY i... z a l e t y

Wiele razy w życiu przekonałam się o tym, jak trudno jest oceniać własne postępowanie lub zachowanie w niekomfortowych sytuacjach i reakcje na to, co mnie spotykało. Po fakcie czując, że mam coś na sumieniu, roztrząsałam to i tamto i najczęściej dochodziłam do wniosku, że to czy tamto zrobiłabym inaczej, że zareagowałabym inaczej, że powiedziałabym coś zupełnie innego i innymi słowami. Łatwo jest rozmyślać o tym, gdy jest już po wszystkim. Gdy sytuacja jest nie do naprawienia, bo słowo się rzekło. Wiele mnie to nauczyło. 

Zaczęłam dostrzegać różnice, wyciągać wnioski i uczyć się od razu reagować poprawnie. Trochę czasu zeszło, nie zawsze się udawało, ale jak wiadomo, trening czyni lepszym. Zauważałam jak się zmieniam. Na lepsze. I to mnie cieszyło. Kiedyś łatwo się kłóciłam, starałam zachowywać postawę raczej zasadniczą i zdecydowaną w poglądach, niemal byłam przekonana, że zawsze mam rację. Otrzeźwienie przyszło w dobrym dla mnie momencie. I to był przełom. Tak to oceniam dzisiaj, po latach żmudnego kształtowania własnego charakteru.

I to co widzę dzisiaj, bardzo mi się podoba. Uważam, że sporo wad zgubiłam po drodze tej autoedukacji. Stałam się bardziej cierpliwa, uważnie słuchająca tego co kto do mnie mówi. Nie wyskakuję przed szereg jak kiedyś i najważniejsze, dzisiaj ze mną trudno jest się pokłócić. Jestem również odporna na wszelkie niemiłe zachowania innych wobec mnie. Nie zniechęcam się od razu i nie daję sobie wmawiać czegokolwiek. Lubię sprawdzać pewne rzeczy zanim je ocenię. Mam tak od paru ładnych lat i dziękuję sama sobie, że jestem jaka jestem.

W sumie to bardzo przyjemne uczucie myśleć tak o sobie. Wydaję się sobie lepszą osobą niż byłam. Lepszą też dla samej siebie. Nie wiem czy to duże czy małe osiągnięcie, ale dobrze się z tym czuję. Dalej mam wady, dalej nad nimi pracuję, ale zapewniam, nie jest moją obsesją dążenie do doskonałości. Nie mam takiej potrzeby. Nigdy nie miałam. Uważam, że mieszanka wad i zalet, z przewagą tych drugich, jest jak najbardziej zdrowa dla naszej psychiki. Pod warunkiem, że całość jest pod kontrolą. Jestem odporna, jakby nieprzemakalna. Potrafię się hamować.

Często opowiadamy sobie, że kiedyś z jakiegoś powodu było lepiej, a nie to co teraz. Pod względem samego życia i szczegółów jakie na to życie miały wpływ i jaki wpływ miały na nasz charakter. Wymieniamy liczne przykłady mające być dowodem na to. Mówię wtedy, że kiedyś było jak było. Kiedyś była inna rzeczywistość, ludzie zachowywali się inaczej. Dzisiaj jest jak jest. Dzisiaj tak jak kiedyś, wciąż są ludzie, którym wiedzie się lepiej albo gorzej. Dzisiaj są inne wyzwania, inne wymagania. Co wcale nie znaczy, by z nami samymi miałoby być gorzej.

Nasze wady i zalety stanowią nasze charakterologiczne bogactwo. Przy ich pomocy uczymy się radzić sobie z przeciwnościami, uczymy się odbierać innych bez względu na ich charakter. Dobry czy zły. Sztuką jest iść dzisiaj przez życie bez konfliktów. Tak się jednak nie daje. Człowiek tego nie potrafi. Nie jest na tyle silny, by zwalczać w sobie złe instynkty. Czasami nie chce ich zwalczać. Jest mu z tym dobrze mimo, że krzywdzi innych. Taka postawa wszędzie jest widoczna. W domu, w pracy, na ulicy, w sklepie, w tramwaju. Przykro na to patrzeć.

Dwa dni temu byłam świadkiem takiego przykrego zdarzenia. Właśnie w sklepie. Pewna seniorka, plus minus mój wiek, bez ochronnych rękawiczek dotykała nieopakowanych towarów. To były bułki, pomidory, cytryny. Towar na wagę, więc luzem leżący w koszach. Pani ekspedientka zwróciła uwagę, ale nie doczekała się reakcji. Za to usłyszała parę słów o sobie, wyjątkowo niegrzecznych jak na starszą panią. Uszy mi spuchły. Oczywiście nie posłuchała, zapłaciła i poszła. W sklepie był jeszcze mężczyzna, jak się okazało pracownik Sanepidu. On zareagował, ale za późno.

Zareagował dopiero po wyjściu kłótnicy. I jak to urzędnik zwrócił uwagę pani ekspedientce, że powinna bardziej się postarać i koniecznie chciał wręczyć Jej mandat za nieposłuszeństwo klientki. To mnie wkurzyło. Grzecznie wyraziłam swoją opinię stając po stronie pani ekspedientki. Stanęło na pouczeniu. Ale wiecie, aż się we mnie zagotowało. Jednak nauka nie poszła w las. Z mojej strony padły słowa kulturalne, ale stanowcze. Oburzyło mnie zachowanie seniorki i jednocześnie pana z Sanepidu, który nie zareagował od razu w obecności agresywnej klientki.

Dlaczego o tym piszę? Bo przypomniało mi się, jak ja sama kiedyś reagowałam w niektórych sytuacjach. Nie takich jak w tym sklepie, ale jednak. Byłam wybuchowa i aż zanadto zasadnicza. Chcę tym samym powiedzieć, że nasze wady dochodzą do głosu czasami w najmniej oczekiwanym momencie. Nie panujemy nad sobą. Wtedy temperatura emocji rośnie i zazwyczaj do niczego dobrego nie prowadzi. Padają słowa, których potem żałujemy. Nasze zachowania stają się faktem, ich też potem żałujemy. Przynajmniej niektórzy żałują.

Ale są takie osoby, które nie wyciągają wniosków ze swoich potknięć i popełnianych błędów. Nie wyciągają, bo nie przykładają do nich wagi i szybko o nich zapominają. Można by rzec, że turlają się przez życie od jednego do drugiego incydentu. Gdybym była tak jak ci inni, nie mogłabym spojrzeć na siebie w lustro. Nieporozumienia, fochy czy inne doły, są mi obce. Gdybym je "kolekcjonowała", uwierałyby mnie w stopę jak mały kamyk w bucie. Lepiej być pogodną osobą, z uśmiechem patrzącą na świat i ludzi. Lepiej być lubianą niż towarzysko sekowaną.

Zawsze mnie zastanawiało, czy tacy ludzie jak seniorka ze sklepu, zdają sobie sprawę z tego, że tacy są? Że są trudni, nieprzyjemni, roszczeniowi, widzący źdźbło w cudzym oku a w swoim nie dostrzegający belki? Żal mi takich. Znałam takich i cieszę się, że nie należę do ich grona. Mój świat jest piękny. Czy ludzie z dominującą ilością wad, mogą powiedzieć to samo?

Kiedyś trudno mi było samą siebie oceniać. Dzisiaj to żaden problem.


Obrazy: *Prosenior24.pl *Lento.pl *Dreamstime.com 

14 komentarzy:

  1. Nie trzeba się dręczyć czymś czego nie da się odkręcić. Oczywiście należy wyciągnąć z tego wnioski. Już trochę życia za mną. Raz ja nie jestem fer a innym razem ktoś nie jest fer. Dawniej to roztrząsałam, teraz mówię trudno tak wyszło i idę przez życie dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ta odporność właśnie. Trochę czasu się tego uczyłam. Ale warto było. Twoja postawa też czegoś uczy. W sumie, ludzie zawsze będą różnić się od siebie, na to wpływu nikt nie ma. Więc chyba trzeba iść do przodu. Jak Ty.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. Też idę do przodu. Pogodziłem się już że swoimi wadami. Trudno. Jak już je mam to trzeba jakoś żyć. Pewnie komuś przeszkadzają ale mi już nie. W ogóle jak na egocentryka przystało bezczelnie uważam że mimo wszystko moje zalety przewyższają wady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi, by wiedzieć jakim człowiekiem się jest. :)

      Usuń
  3. Z pewnością jestem pogodną osobą, tak siebie odbieram i tak jestem odbierana. Ale to nie wynika z żadnej pracy nad sobą, po prostu postrzegam moje życie jako darowane mi dobro, bardzo się nim cieszę i pewnie stąd to się bierze. Oczywiście, że mam wady, jak każdy, ale na tym, żebym była ogólnie lubiana wcale mi nie zależy. Zawsze uważałam, że do lubienia to jest ciastko, człowiek już niekoniecznie. Spokojnego wieczoru, Polonko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się, że osobom pogodnym łatwiej w życiu, a życie samo w sobie JEST dobrem. Tak to postrzegam. Lubię żyć, lubię jak jest spokojnie i bezpiecznie, lubię być lubiana i lubię, gdy ludzie nawzajem się lubią. Lubię swoją rodzinę z wzajemnością. Uważam, że żeby tak było, trzeba wypracować sobie taki stan rzeczy. Uważam też, że nic nie przychodzi samo. No, ale na tym świecie są wśród nas szczęściarze, może jesteś taką osobą. Gratuluję. Ja musiałam o parę rzeczy sama zadbać i zapracować sobie na ludzki szacunek, z czego jestem dumna.
      Pozdrawiam serdecznie.... i Tobie też życzę spokojnego wieczoru...

      Usuń
  4. U mnie też nic nie przyszło samo. Na dobre kontakty z rodziną i znajomymi musiałem sobie zapracować. I są efekty. Ze szwagierką choćby nawiązałem ostatnio nić sympatii bo wcześniej bywało raczej obojętnie. Ale mówi się że szwagrowie to nie rodzina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wprawdzie rodzina zawsze ma być najważniejsza, ale równie ważne są stosunki międzyludzkie, bliższe czy dalsze. To wszystko wpływa na nas samych i na nasze życia. To my sami jesteśmy architektami naszego losu i to od nas zależy, jak się potoczy. Nie musi być idealnie, ma być po prostu poprawnie. Tak uważam. Wtedy kłopoty może i są, ale o łagodniejszym wymiarze. W ogóle ŻYCIE to wielka SZTUKA. :)

      Usuń
  5. Jak już kiedyś pisałem w życiu dorobiłem się tylko dwójki przyjaciół więc moje kontakty społeczne są raczej ograniczone. Na opinii obcych mi nie zależy. Doceniam za to przyjaźń i myślę że dobry że mnie przyjaciel. Można na mnie liczyć. A to zaleta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam. Czyli z tego co mówisz, to co masz wystarcza Ci. A przyjaźń, dobra i sprawdzona, wartość bezcenna. I tak, dobry przyjaciel to zaleta. Fajnie, że tak o sobie myślisz. :)

      Usuń
  6. Chyba całe życie się zmieniamy, ale jeśli, jak Ty zdajemy sobie sprawę ze swych wad, to jest to zmiana na lepsze.
    Takie osoby jak niegrzeczna klientka spotyka się czasami, nie wiem, co nimi powoduje, czy zwykłe chamstwo czy tak rekompensują brak pewności siebie, a pan z sanepidu to zwyczajny tchórz. Nie chciał się narażać klientce, a wyżył na ekspedientce. Twoja reakcja świetna, brawo!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jotko. To prawda, ale takie wydarzenia na szczęście nie są codziennością. Myślę, że powodów takich zachowań jest kilka. A pan z Sanepidu wyżył się na ekspedientce, bo wyczuł, że jest tym słabszym przeciwnikiem. To zależność służbowa. Tak myślę. A to mi się nie podoba, bo zamiast sprawę załatwić jak mężczyzna, usiłował pokazać swoją wyższość.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  7. Odnoszę wrażenie że coraz więcej jest ludzi, którzy nie widzą własnych wad. Potrafią natomiast to najmniejsze nawet "żdżbło w oku " dostrzec u innych.
    Polonko - ja jak zwykle opóżniona... ale jestem...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to mam. Niby byliśmy tacy wcześniej, ale teraz szczególnie się to zjawisko nasiliło. Dziękuję, że wpadasz...
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń