Piękne słowa i... szara rzeczywistość

"Rzecznik Praw Obywatelskich jest od tego, by interweniować, jeśli się da, a także by sygnalizować władzom problemy, które można naprawić zmianą prawa. Jest nas za mało, by szybko reagować na wszystkie wnioski (a parlament nie reaguje na ten problem). Dlatego tak ważne jest dla nas, żeby słuchać ludzi, dowiadywać się od nich, co w Polsce nie działa. Stąd pomysł spotkań regionalnych. Dla nas ważne jest przede wszystkim to, by wychwycić taki problem, którego naprawienie pomoże wielu ludziom, i ustrzegą wielu od takich problemów. Bo tak możemy najlepiej pomóc (choć nie zawsze możemy powiedzieć, że w sporze z państwem to obywatel ma rację, albo przepisy pozwalają mu pomóc)" - RPO Adam Bodnar 

Takie spotkania regionalne mają na celu poznać problemy starszych osób i jak najlepiej im zaradzić, czyli skutecznie. Czy tak się dzieje? Czy RPO ma taką władzę i wpływ na polityków, by polscy seniorzy poczuli wreszcie, że są odpowiednio zaopiekowani? No cóż... piękne słowa to jedno, a szara trudna rzeczywistość to druga, ta prawdziwa strona medalu. Osoby starsze, z różnymi chorobowymi dolegliwościami wynikającymi z wieku, albo dotknięte niepełnosprawnością, czują się we własnych mieszkaniach jak w więzieniu. 

Osoby starsze są oszukiwane przez cwaniaków w garniturach, podszywających się pod różnego rodzaju urzędników państwowych. Wyłudzają tacy pieniądze, pozbawiają mieszkań, stosują różne kruczki by pozbawić starszego człowieka dachu nad głową. A ten starszy człowiek niejednokrotnie nie ma co liczyć na skuteczną pomoc odpowiednich czynników, od Sądów, przez ZUS po RPO właśnie. W większości przypadków senior zostaje sam ze swoimi kłopotami. Jak Polska długa i szeroka, kłopotów jest niezliczona ilość. Rozwiązanych spraw można policzyć na przysłowiowych palcach jednej ręki.

"Po co ta konstytucja jest, skoro nikt mi nie chce pomóc?"

Jest wiele osób, które cierpią w milczeniu. Wiedzą, że mówienie o trudach życia nie wniesie nic nowego, nie zmieni ich życia ot tak, jak pstryknięcie palcami. Wiele z nich nauczyło się żyć będąc świadomym państwowej niemocy. Sprawy seniorów są różnorakie, ale dotyczą codziennego życia. Niby są miejsca, gdzie senior może się spotykać z innymi, jednak stan i kondycja wielu lokali nawet nie zbliża się do standardów. Są zbyt małe i bez odpowiedniej wentylacji. Można by rzec, że przypominają raczej piwniczną izbę, a władze nie widzą potrzeby zmian.

Co na to radzi pracownica Biura RPO? Doradza spotkania w restauracji. Doradzane jest stworzenie rady seniorów, przez co niby łatwiej będzie walczyć o swoje. Mówi się o realnym wsparciu seniora, a kończy się na doradzaniu. Sprawa dostania się na rehabilitację pooperacyjną. Nie każdy senior wie, że trzeba złożyć wniosek, w ciągu 30 dni od wyjścia ze szpitala, bo wtedy nie musi stać w kolejce na zabiegi. Senior o tym nie wie, bo nie informują o tym lekarze. Ciekawe, bardzo ciekawe, dlaczego zatrzymują tak ważne informacje dla siebie?

Wypisywany pacjent ze szpitala nie może korzystać z badań kontrolnych, bo mimo że poinformowany, nie dostaje od lekarze skierowania na te badania. Głupota? Tumiwisizm? Brak wyobraźni? Wszystkiego po trochu. Ludzie uwielbiają ludziom utrudniać życie, uwielbiają marnować ich czas. Senior niejednokrotnie musi kolejny raz dojechać do lekarza i stać w kolejce, żeby się zapisać na badanie za trzy miesiące. Komornicy też nie pomagają. Działają tak, jakby nie chcieli w ogóle skończyć danej sprawy. Narastają odsetki. A pan komornik przeciąga sprawę, bo z niej żyje.

Co na to Rzecznik Praw Obywatelskich? - "Musimy to sprawdzić". Jasne, tylko jak długo to potrwa?

Rzeczywistą rzeczywistością jest fakt, że w Polsce takie instytucje jak Służba Zdrowia, Edukacja czy Sądownictwo, nie są porządnie zreformowane. To co mamy, to ustawy zrobione na odlew i po łebkach, na kolanie, bez odpowiednich konsultacji ze specjalistami. To co mamy, to wykwit urzędniczej niekompetencji. To mamy. A powyższe przykłady to tylko kropla w morzu potrzeb. Udowadnia jednak, jak w wielu miejscach w Polsce traktuje się starszego człowieka i jakże obrazowo pokazuje, na co starszy człowiek może ewentualnie liczyć. 

Rzeczywistość nie ma nic wspólnego ze słowami, jakie za każdym razem słyszą seniorzy. Szara rzeczywistość polskiego seniora, to zbyt bliskie śmieciowisko, to zbyt blisko zabudowań miejskich budowane stacje benzynowe, to odpady wylewane do ziemi, które płyną potem w okolice ogródków działkowych, do rzek i dalej do miasta. Są to poważne i ważne sprawy, dotyczące nie tylko seniorów z wielkomiejskich okolic, mniejszych miasteczek i wsi, ale to oni  właśnie zwracają na to uwagę. Czy ktoś słyszy ich głos? Czy nie na takie sytuacje powołano urząd RPO? 

Czy nie dla takich sytuacji stworzono pomniejsze lokalne ośrodki, działalnością zbliżone do charakteru działalności Biura RPO? Co z tego że są? Skoro reagują dopiero wtedy, gdy nagłośniono temat. Wcześniej jakoś nie widać urzędników. Rzecznik Praw Obywatelskich ma na swoim koncie wiele osiągnięć w postaci z sukcesem zakończonych spraw. Jednak w większości te sukcesy dotyczą bardziej medialnych spraw, jak działania RPO na rzecz LGBT+, czy działania dotyczące tzw. kasty sędziowskiej. Sprawy seniorów nikną w powodzi spraw niby ważniejszych, umykają uwadze urzędników.

A przecież polski senior sroce spod ogona nie wyskoczył. Nie spędził życia na wylegiwaniu się, a teraz czegoś się od państwa domaga, bo tak sobie wymyślił. Nie. Pracował, płacił i nadal płaci podatki, jak każdy obywatel. Co ma w zamian? Nie doczekuje się rozwiązania swoich problemów w sensownym nawet czasie, ponieważ zbyt rozbudowana jest administracja, zbyt dużo jest innych instytucji, urzędów i biur o wręcz bliźniaczej działalności, co stanowi przepaść między seniorem a urzędnikiem. Przepaść, której senior nie jest w stanie pokonać sam.

Na jednym z takich regionalnych spotkań, Adam Bodnar kiedy jeszcze był RPO zapewniał:  

"Dla mnie nie są ważne partie, ale ludzie i ich krzywda. Nie oskarżam, tylko zawsze sprawę sprawdzam - bo czasem tylko tyle wystarczy, by sprawę popchnąć do przodu". 

Szanuję tego człowieka. Wydawał się i nadal wydaje się być uczciwym, żywotnie zaangażowanym w ludzkie sprawy. Jakim rzecznikiem okaże się Jego następca prof. Marcin Wiącek? Czy będzie kontynuował pracę poprzednika, czy raczej zechce przypodobać się politykom? Czas pokaże. Na razie zaczął od zwolnienia niezwykle kompetentnej osoby, dr Hanny Machińskiej, cieszącej się niezwykłym wprost szacunkiem i autorytetem społecznym. 

Niby miał do tego prawo. Jedno tylko zastanawia. Dlaczego w Polsce mamy zwyczaj pozbywania się sprawdzonych i kompetentnych ludzi?


Obrazy: *Business Insider *Iuridico *f.fosa.pl 

16 komentarzy:

  1. Urzad rzecznika praw obywatelskich to komunistyczny wynalazek bo powstał o ile pamiętam w 1987 roku. Za tow. Jaruzelskiego zeby pokazać naiwnym jak Wojtek dba o ludzi. I jak wszystko z tamtych lat nie ma dziś sensu. A kosztuje jakieś 40 milionów złotych rocznie. Nie lepiej te pieniądze spożytkować inaczej choćby na remonty klubów seniora? Utrzymujemy bandę biurokratów. I jeszcze się z tego absurdu cieszymy bo facet pisze papierki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A oprócz tego jest jeszcze coś takiego jak ETOS pracy. Polscy urzędnicy tego nie czują i nie mają empatii. Trzymają się pazurami stołków, by doczekać swojej emerytury. Jeszcze nie identyfikują się z problemami osób starszych w należyty sposób. Nie myślą, że wkrótce sami nimi będą i będą przeżywać to samo. Dla urzędników to odległa pieśń przyszłości. Zaznaczę, że są wyjątki, ale jak sama nazwa mówi, to wyjątki. :)

      Usuń
  2. Etos pracy w kapitalizmie nie istnieje. Zapomnij o czymś takim. W naszym ustroju liczy się zysk, gospodarka rynkowa i wolna konkurencja. Nic więcej. Sami tego chcieliśmy. Więc mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... wiem, ale miałam potrzebę to zaznaczyć. To, że rządzą "zysk, gospodarka rynkowa i wolna konkurencja" to kolejny wykwit politycznej twórczości. Ale jak mówisz, sami tego chcieliśmy. Będąc obserwatorem muszę to powiedzieć - żyjemy w bardzo ciekawych czasach. :)

      Usuń
  3. Już od czasów rozbiorów urzędnik zawsze był wrogiem petenta. Też mam złe doświadczenia z biurokratami i dlatego ich nie znoszę. Są oczywiście wyjątki. Jak wymieniłem dowód to było sprawnie i miło. Reszta to już gorzej. I dlatego dla mnie rzecznik praw i jego kilkusetosobowa banda biurokratów jest zbędnym balastem. Wystarczy żeby inni w biurach robili co do nich należy. Sprawnie i fachowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według tego, co sobie życzysz, byłoby fajnie, ale ludzie to trudna materia do uformowania. Nie lubią nowości, wolą trwać przy starych zwyczajach mimo, że i im samym pewne rzeczy utrudniają życie. Sprawnie i fachowo byłam potraktowana tylko kilka razy w życiu. :)

      Usuń
  4. Wielu niestety się wydaje że urzędnik to pan i władca. A tak nie jest. Obywatel też ma swoje prawa. Niestety prawie nikt nie czyta w życiu kodeksu postępowania administracyjnego. A fajnych rzeczy można się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, masz rację. Nic dodać nic ująć. Ludzie ważne dla siebie umowy czytają po łebkach albo wcale, a co dopiero jakiekolwiek kodeksy. Z drugiej strony, nie powinniśmy znać się na wszystkim, bo od tego mamy fachowców i specjalistów. Ale to tylko teoria. Obywatele dalej są nie kumaci, a "fachowcy" i "specjaliści" wykorzystują to. Więc dla własnego dobra musimy wiedzieć, co w trawie piszczy. Nie każdy też Polak dba o swoje interesy licząc, że jakoś to będzie. :)

      Usuń
  5. We wszystkich dziedzinach jest gorzej, oprócz zwolnienia kompetentnej osoby, biuro RPO ma prowadzić badania czyli powielać działania innych instytucji. Droga interwencji jeszcze się wydłuży lub zniknie we mgle niekompetencji...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, po napisaniu przeczytałam własny tekst jeszcze dwa razy, by upewnić się, że to o czym piszę to naga prawda, a nie moja wyobraźnia. Twój komentarz tylko to potwierdził. To naga prawda. I boję się, żeby urzędnicza kompetencja, jeżeli jeszcze gdzieś tam jest, nie znikła. Dziękuję Ci.
      Pozdrawiam Jotko serdecznie...

      Usuń
  6. Znam seniorów ktorych się wyzyskalo. Nie wygrali oni w sądzie. I Masz rację nikt się z nimi nie liczy. Nawet ich dzieci mówią jak mają żyć. Dyktują im co mają robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też znam, dlatego tak często staram się pisać o wszystkim co seniorów dotyczy. Chociaż poprzez pisanie bloga krzyczę o sprawach polskich seniorów. Może ktoś usłyszy. Może.
      Pozdrawiam Cię Kąciku... dziękuję za komentarz...

      Usuń
  7. A ja mam pozytywne wspomnienia związane z tym stanowiskiem i urzędem. Kiedy jeszcze pracowałam w resorcie sprawiedliwości, wiele razy zdarzyło się, że to właśnie rzecznik, na wniosek osób poszkodowanych w różnych życiowych sytuacjach, interweniował w mojej instytucji i to bardzo często z korzystnym skutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż Ty masz pozytywne doświadczenie w temacie. Zawsze powtarzam, że dobre czyny same się bronią. Życzmy sobie ich jak najwięcej. Dzięki za komentarz Pani Ogrodowo.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  8. Tak naprawdę to sprawiedliwym i mądrym rzecznikiem praw obywatelskich była profesor Ewa Łętowska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, akurat wczoraj oglądałam z Nią wywiad. Z przyjemnością słuchałam o czym mówiła. Masz rację, to wyjątkowa osoba. Ma wszystkie cechy, predysponujące Ją do takiej funkcji jaką pełniła. Następni, każdy bez wyjątku, mogliby się od Niej uczyć.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń