FORMA psychiczna polskich seniorów

Kto z nas nie zna uczucia smutku, nie miał gorszego nastroju, komu nie leciała w dół samoocena? Nie wiem czy każdy, ale wiele osób choć raz w życiu tego doświadczyło. Stan psychiczny to nasz przeciwnik. Odbiera chęć do życia, energię do codziennego realizowania się, zabiera radość. Gdy taki "dół" utrzymuje się dłużej, nie bagatelizujmy tego, bowiem konsekwencje mogą kosztować nasze zdrowie. Depresja, o niej tu mowa, dotyka i ciała i duszy. 

Cierpi się wtedy m.in. na: stany lękowe, napady agresji, na częstą niemożność podejmowania decyzji, zaburzenia wzroku, pamięci i koncentracji, dłuższe zmęczenie, bóle głowy i ciała, brak apetytu, na dolegliwości układu pokarmowego, słowem - podupada nasza odporność. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), depresja "to choroba śmiertelna" - może prowadzić nawet do samobójstwa. Opinia - "za kilka lat będzie to najczęściej występująca choroba na świecie".

Czy każdy z nas, kto ma za sobą znaczną część życia, może powiedzieć, że osiągnął zadowalający poziom osobistego spełnienia i satysfakcji życiowej?  Czy zauważamy w naszym otoczeniu przeważająco pozytywne doświadczenia? Przyjemne emocje? Niski poziom negatywnych przeżyć i nastrojów? Jeżeli tak, to chyba możemy powiedzieć, że coś takiego jak dobrostan psychiczny również nas dotyczy. Wniosek - jesteśmy zadowoleni, bardziej efektywni w swoich działaniach, lepiej wykorzystujemy zasoby środowiskowe, będące w zasięgu ręki.

1. Samoakceptacja - szanuję siebie i akceptuję, zdaję sobie sprawę ze swoich mocnych i słabych stron, jestem świadoma wad i zalet. Wiem, czy pogodzę się ze swoimi porażkami i z tym, że czegoś nie potrafię. Jeżeli siebie nie akceptuję to nie będę szczęśliwa. 

2.  Osobisty rozwój - doskonalenie zdolności i talentów, podnoszenie swoich kompetencji. Świadomość, że jestem skazana na ciągłe zdobywanie nowych umiejętności i rozwijanie się.

3. Cel - jeżeli wiem czego chcę, stawiam to sobie za cel i zdobywam go. Czuję sens własnego wysiłku i działam wbrew przeciwnościom. 

4. Otoczenie - moje świadome zaangażowanie w środowisko, w którym żyję. Współtworzę je, kreuję na potrzeby własne i oczekiwania innych. 

5. Moja autonomia - czy biorę pod uwagę wyłącznie swoje przekonania, wbrew ustalonemu społecznemu wzorcowi? Jeżeli tak, to czy potrafię ich bronić? mimo narażenia się na bycie sekowaną?

6. Stan psychiczny - zdolność nawiązania i podtrzymania więzi z otoczeniem, odczuwanie pozytywnych emocji (radość, przyjemność, zażyłość, przyjaźń, uczucie miłości). Moje pozytywne i negatywne strony. Słowem - czy dobrze mi się układa z innymi ludźmi. 

7. Szczęście -  to energia, poziom aktywności, zdrowie fizyczne i mentalne, większe zaangażowanie w pracę, samoocena i międzyludzkie relacje. 

Tak sobie wypunktowałam to, co powinno nas interesować w sprawie naszej psychiki. Sporo mówi się o tym przez pryzmat młodego pokolenia. Ubolewa się, że wciąż w Polsce jest za mało placówek od zdrowia psychicznego dla młodzieży. To bardzo ważny temat, nie przeczę, ale grupa społeczna jaką są polscy seniorzy, również powinna być otoczona podobną opieką. Nagłaśnianą wciąż opieką. A nie jest. O seniorach w tym względzie jakby się zapomina. Jest to naganne, zważywszy na fakt, iż nie każdy senior radzi sobie w nowej sytuacji, jaką jest emerytura. Z różnych powodów. 

Osobę starszą też ma prawo dopaść "dołek". Ma prawo być smutna, czuć się odizolowana, porzucona, niepotrzebna. Nie wystarczy wtedy pomyśleć, co by sprawiło radość takiej osobie. Nie wystarczy zapomnieć na chwilę o kłopotach np. finansowych. Jakże łatwo powiedzieć - "zafunduj sobie poczucie szczęścia, bo teraz go najbardziej potrzebujesz". To za mało, a do tego brzmi jak żart. A to nie jest śmieszne. Dla osoby starszej "mieć doła" znaczy zupełnie co innego niż dla młodszej. Senior widzi się wtedy na ostatnim zakręcie, młody tych zakrętów ma przed sobą co najmniej kilka.

Chcę przez to powiedzieć, że jesień życia, nijak się ma do jego początku. Czas ten kojarzony jest ze spokojem. Jednak nie zawsze tak bywa. Wszystko zależy, jak my sami na to patrzymy. Czy akceptujemy pewne sprawy, czy jednak nie. Czy przejmujemy się tym i jak bardzo, co nam wypada lub nie. Najlepiej o tym nie myśleć, ponieważ nigdy na nic nie jest za późno. Na zdobywanie nowych doświadczeń. Na nowe znajomości. Na odważną zmianę starych nawyków na nowe. Po pierwsze... po drugie i po trzecie... we własnych oczach to my dla siebie powinniśmy być najważniejsi. Cokolwiek to znaczy. 

Zatem, zanim zdecydujesz się na pomoc specjalisty, spróbuj własnych sił. Przekonaj się, czy potrafisz sama zawalczyć o siebie. Wykreśl słowo "dół" ze swojego słownika. Nie bądź dla wnuków leciwą i bierną staruszką, siedzącą przed TV. Powyżej wypisałam kilka punktów, nad którymi warto się zastanowić, a które mają zadanie zmotywować Cię na tyle, byś zmieniła jakość swojego życia. Stan psychiczny w negatywnym sensie dotyka wielu z nas. Dla wielu innych jest codziennością. O tym, że samotność dobija, wie każdy, kto jest samotny. 

Niepokój i to wredne poczucia izolacji, to krok do depresji, groźnego stanu, z którym mało kto sam sobie radzi. Jeśli przez dłuższy czas gorzej się czujesz i nie wiesz jak sobie z tym poradzić, podziel się swoim niepokojem z drugą osobą. Kimś z rodziny, sąsiadką, przyjaciółką albo specjalistą. Nie zostawaj z tym sama. Możliwe, że to wystarczy. Najważniejsze, by tych emocji nie trzymać w sobie. Wygadanie się, takie od serca, "męskie" za przeproszeniem wywalenie żalów, podobno oczyszcza. I właśnie o to chodzi. Nie poddajemy się, a walczymy o siebie.

Rzeczywistość jaka nas tu i teraz otacza, nie sprzyja dobremu nastrojowi. Tym bardziej więc trzeba się uzbroić. Bo dłużej trwający stres osłabi odporność organizmu. Lekarze doradzają sen, który czasami okazuje się być lepszym lekarstwem od niejednego medykamentu. Doradzają regularne odżywcze posiłki. Doradzają aktywność fizyczną. Zamiast telewizora, poczytaj książkę, albo poplotkuj przez telefon. Niech odpocznie ciało i Twój mózg, z którego robimy "kosz na śmieci". Wiem, że nie jest to łatwe, samej zmagać się z tą psychiczną przypadłością. 

Mamy teraz jesień, dzień jest coraz krótszy i słońca coraz mniej. Odczuwamy to wszystko. Dlatego szczególnie teraz nie zapominajmy o sobie. W czasie gdy mamy dużo wolnego, dobę możemy podzielić na trzy części po 8 godzin.  Czyli mamy cykl 3 x 8. Osiem godzin snu, osiem godzin pracy (cokolwiek to jest) i osiem godzin przeznaczone na przyjemności. Ja tak robię i powiem Wam, że jest OK. Wychodzi, że jestem cały czas zajęta, a więc nie myślę o przykrych rzeczach. Jeżeli są, szybko je załatwiam. Jeżeli nie mogę, to zostawiam. 

Nie przejmuję się czymś, na co nie mam wpływu.

A więc - sen, praca, a potem przyjemności. W tym czasie możesz robić co chcesz. Spacer, trening w parku, książka, spotkanie z koleżankami, wypad na kawę, do kina, na sztukę do teatru. Wyjdź ze swojej skorupy i ruszaj się. Podziękuje Ci za to Twoja dusza i Twoje ciało.

Nauka dowodzi, że mózg osoby starszej, regularnie ćwiczącej, prowadzącej aktywny tryb życia, staje się młodszy o dziesięć i więcej lat. Aktywność opóźnia proces starzenia, przedłuża sprawność i motorykę, przedłuża kondycję zdrowia i urodę.

Jeżeli nie możesz wyjść z domu, graj z towarzystwem w szachy, w brydża, szydełkuj, czytaj emocjonujące książki, nawet kryminały. Pisz bloga. Za taką gimnastykę szarych komórek, Twój mózg serdecznie Ci podziękuje.

Pamiętaj, że Twoje zdrowie zależy tylko od Ciebie.

6 komentarzy:

  1. Dokładnie tak. Gdy mój teść został sam, przestał wychodzić z domu, nie odpowiadał na zaproszenia znajomych , ale miał pretensje do świata, że nikt go nie odwiedza. Gdy ożenił się drugi raz nieco odmłodniał, bo druga żona była energiczna i rozruszała starszego pana.
    Obserwuję ludzi w sklepach, przychodni, na ulicy - najbardziej niecierpliwi, a często nieprzyjemni są emeryci , choć pozornie czasu mają mnóstwo, a obowiązków mniej.
    Chyba pandemia i lockdown spotęgowały te zachowania, a przede wszystkim lęki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię obserwować ludzi, gdziekolwiek jestem. Spotykam też niemiłych emerytów. Ci, którzy są wyjątkowo niemili chyba myślą, że są pępkiem świata, że im się należy. Nie krępują się w pokazywaniu swojej roszczeniowości. Jaka to polska postawa, prawda? I coś zauważyłam - gdy w czasie pandemii były wyznaczone godziny dla seniorów na zakupy, stali grzecznie w swoich kolejkach i nawet się uśmiechali. Teraz mało kto się uśmiecha. Wiadomo, ceny poszły w górę, ale czy to zwalnia nas z bycia kulturalniejszym? No chyba nie. A uśmiech stwarza dobrą atmosferę też wokół siebie. Czasami Ich nie rozumiem. Przecież to dorośli ludzie, wielu z Nich jest i wykształconych i doświadczonych, a zachowują się gorzej od dzieci. I sądzę, że to nie tylko pandemia czy lockdown są temu winne. To cechy charakterów, które gdy tylko im pozwolić, hulają. A Twój teść po prostu nie umiał być sam. Wielu facetów tak ma.
      Pozdrawiam serdecznie... a dzisiaj wyszłaś jako Jotka, nie jako Anonim...

      Usuń
  2. Chyba po raz pierwszy bardzo długo myślałam, co napisać. I chyba dalej nie wiem. Nie bardzo się utożsamiam z treścią, nie czuję się ani seniorem, ani samotną, nikomu niepotrzebną staruszką 🙂 Próbowałam w to miejsce podstawić np. moją mamę, bo ma 82 lata i do większości opisów pasuje, tyle że ona tego nie przeczyta, bo nie zna się na internecie i nawet go nie ma 😀 Chyba jestem jakimś dziwolągiem, bo jak czytam o seniorach, to jakby nie o mnie i jakby mnie ten temat w ogóle nie dotyczył. No cóż, widocznie dziwolągi też muszą chodzić po tym świecie 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz się utożsamiać z czymkolwiek. Jesteś po prostu sobą i myślisz po swojemu, a myślisz tak jak czujesz. Ot co. Ja chciałabym, by wszyscy seniorzy podchodzili do seniorstwa tak jak Ty. Wiesz, miałam w czasie pracy zawodowej do czynienia z paniami po 50. Kilka z nich zachowywało się jak staruszki. Te Ich poglądy na życie, ten ich krytyczny sposób patrzenia na życie innych, ten Ich nieznośny manieryzm. A przecież są wykształconymi, niby twardo chodzącymi po ziemi osobami. Miałam wrażenie, jakby się przedwcześnie zestarzały. Dziwne uczucie. Dziwolągiem nie jesteś, to chyba większość z Nich jest dziwolągami. Ty chcesz ŻYĆ pełnią życia, One jakby już pozamykały się w klatkach. Jakby już zrezygnowały z siebie. To mnie wkurza.
      Pa...

      Usuń
  3. A kiedy ten senior uzaleznia wlasne samopoczuice od tego jak otoczenie bedzie sie zachowywalo i np.: senorce przeszkadza, ze corka chce wyjsc za maz. Dostaje dola, depresji... chce aby zycie innych potoczylo sie po jej mysli, bo ona ma jeszcze chec podejmowania decyzji w zyciu swoich wlasnych dzieci.
    Kiedy dzieci nie lsuchaja czuje sie opuszczona, zaniedbana, bo nikt nie chce korzystac z jej doswiadczen.

    Jesli chodzi o mnie to ja coraz bardziej jestem zmeczona ludzmi wokol. To jest na teraz, bo na starosc moge przeciez cierpiec na brak towarzystwa innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, jest tyle stron medalu ile sytuacji życiowych. W każdej sytuacji główną rolę grają strony. Nie sposób przewidzieć reakcji osoby, którą wydawałoby się, znamy. Czasami te reakcje to krzyk rozpaczy, protestu, obrony, aktu bezsilności. I... wpada w histerię, dostaje "doła" albo zaczyna chorować, albo... olewa spraw, bo i tak się zdarza. W pewnych momentach życie się zmienia, a my nie mamy na to wpływu. Jest tak np. gdy dorosną dzieci, gdy chcą same o sobie decydować. Taka już kolej rzeczy. Ptaki wyfruwają z gniazda. I wiesz, zamiast pogłębiać w sobie to poczucie jak to jest się już niepotrzebnym, trzeba szukać plusów, choćby takich, że wreszcie mam wolny czas i mogę skupić się na sobie, robić to na co przyjdzie mi ochota. Słowem - bycie na emeryturze to jeszcze nie koniec świata. Tak właśnie myślę.
      Żeby na starość nie cierpieć na brak towarzystwa, trzeba już dzisiaj o to zadbać. Nasze życie składa się z naszych własnych wyborów. Konsekwencje owych, albo bierzemy na klatę, albo nie.
      Pozdrawiam serdecznie o poranku...

      Usuń