"ZŁOTE m y ś l i"

Szkoła podstawowa była miejscem, które bardzo lubiłam. Miałam fajnych nauczycieli, fajne koleżanki i fajne zajęcia. Sportowe były moimi ulubionymi, bo zawsze coś się działo i na każdych zawodach coś zdobywałam. Zatem miałam o czym pisać w sekretnym zeszycie nazwanym "ZŁOTE m y ś l i". Pierwszy egzemplarz był taki cienki, że aż niewidoczny, szybko też okazało się, że moje pisanie rozrasta się i potrzebuje więcej miejsca. Od tamtej pory były to całkiem pokaźne bruliony, ponad 100-kartkowe, na których "trenowałam" pisanie.

Piszę, że trenowałam, ponieważ mój styl zmieniał się z czasem, z chaotycznego stawał się coraz bardziej "porządny", zwarty i treściwy. Zapisując kolejne kartki zeszytów rozwijałam poprawność języka, moje opowieści były przez to ciekawsze,  sama się rozwijałam. Lepiej też poznawałam samą siebie. Nie był to klasyczny pamiętnik, a raczej kronika wydarzeń, w których uczestniczyłam. Nie pisałam codziennie, a wtedy, gdy uznawałam, że warto było to czy tamto uwiecznić. Pisałam więc z przerwami, prawie do końca szkoły średniej. Potem nastąpiła bardzo długa przerwa.

Od zakupu pierwszego laptopa, kontynuowałam pisanie, jednak było to już zupełnie co innego, ponieważ nastał czas blogów. Dlaczego o tym wspominam? Bo niemal każdy wrzesień przypomina mi czasy, kiedy sama byłam uczniem i co wtedy robiłam. Na przykład to, że pod koniec każdych wakacji, pierwszym zakupem na kolejny rok szkolny, był brulion. I z sentymentem przypominam sobie to całe ręczne pisanie, czasami aż palce mnie bolały od ściskania długopisów. Ale też i wiecznych piór, bo i pióra szły w ruch. Pamiętacie jeszcze, co to k l e k s? Brudne palce od atramentu?

Dla mojego wnuka wrzesień to nowy początek kolejnego roku w szkole, a dla mnie kojarzy się z początkiem pisania. We wrześniu kupiłam pierwszy laptop, w połowie kolejnego września zaczynałam szkolenia, wyjeżdżałam na wykłady i chłonęłam wiedzę. We wrześniu też planowałam zmiany zawodowe, jeszcze bardziej rozwijałam pasje, czyli pilnowałam własnego rozwoju. Inwestowałam w siebie. W takich momentach bardzo przydawał się tablet albo laptop, jako narzędzie pracy, z którymi starałam się nie rozstawać. 

Ponieważ praca jaką wykonywałam wymagała szczegółowego zapisywania planów treningowych i dietetycznych dla swoich podopiecznych i innych pomysłów, samo pisanie stało się świetną metodą pracy ze sobą. Niektórzy na pewno wiedzą o czym piszę. Porównując tradycyjny notes/pamiętnik do komputera przyznam, że lepiej i szybciej pracuje mi się z komputerem. Gdy dzisiaj piszę kolejny post używając klawiatury a nie pióra, od razu koryguję budowę zdania czy błędy, tyle razy ile potrzeba, aż mnie samej spodoba się to, co czytam. Dopiero potem wypuszczam w świat. 

Mimo, że z sentymentem wspominam ręczne pisanie, to od dawna dostrzegam liczne korzyści jakie daje klawiatura. A kreatywność dopisuje mi tak samo, jak kiedyś. Może lepiej. Czasami zaczyna się od wymyślenia tytułu dla nowego posta, czasami wystarcza jedno słowo i już zaskakuje myśl i pomysł, wtedy muszę szybko zapisać to chociaż w kilku słowach, by nie zapomnieć o czym ma być artykuł. Czasami wystarczy, że coś usłyszę albo tylko zobaczę. Dzieje się to o różnych porach dnia, nawet w środku nocy. Raz zdarzyło mi się, że pomysł na nowy post przyszedł we śnie. Dobre, co?

Każdy kto pisze bloga, lub na bieżąco opisuje wydarzenia z życia, kto pisze książki, lub na różne tematy wyraża swoje opinie, kto opisuje swoje podróże, robi to z wielu powodów. Gdy jest się już na emeryturze, pisanie Bloga można traktować jako regularne zajęcie, przynoszące radość i satysfakcję. Jestem bardzo zadowolona, że piszę swojego bloga, bo oprócz samej czynności pisania, nawiązałam kontakty z bardzo ciekawymi osobami, przez co wiem, że jestem wśród bardzo licznego grona, które tak jak ja, wylewa na klawiaturę swoje przemyślenia.

Moje dawne "Złote myśli" zmieniły się na "KWINTESENCJĘ myśli", różnica nastąpiła nie tylko w jednym słowie, ale w szeroko pojętej rzeczywistości. A ta, bardzo się zmieniła na przestrzeni lat. Przekonać się o tym można czytając swoje stare posty. To jak podróż w czasie, którą od czasu do czasu przeżywam. Dla mnie blog jest też trenowaniem własnej wyobraźni, którą prezentuję w dziale OPOWIADANKA, to jakby ćwiczenie literackie, próba sił na tym polu. To moje małe olśnienie i odkrycie własnych możliwości. Cały blog, to refleksje, podsumowujące mój ogląd świata.

To taki mój dobrostan, pozwalający doceniać to, co mnie spotykało i nadal spotyka. I niezmiernie się cieszę, że moje pisanie stało się codziennym nawykiem, nowym sposobem na życie.

Znowu mamy wrzesień, a ja już zdążyłam zrobić listę kolejnych tematów, którymi podzielę się z Wami. To jakby nowy wir jakże miłych "obowiązków", póki co, trwający bez końca. 

No i wygadałam się. 

8 komentarzy:

  1. Ach, też miałam takie swoje bruliony, bardzo żałuję, że dzisiaj już ich nie mam, nawet nie wiem tak naprawdę, co się z nimi stało. U mnie były to swego rodzaju pamiętniki, w których zapisywałam swoje przeżycia i tajemnice. Uwielbiałam w nich wracać do wcześniejszych wpisów i... czytać, czytać bez końca. Oczywiście, że komputer jest wygodniejszy, ale kleksy też doskonale pamiętam :) Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisanie pamiętników to była ówczesna m o d a, tak jak dzisiaj trendy jest blog, Twitter, Facebook i inne Tik Toki. Tak to odbieram. Dziewczyny chwaliły się między sobą, że mają takie bruliony, ale treści zawsze były zachowywane dla siebie. Dzisiaj wszystko podawane jest na "talerzu". I w słowie i w obrazie. Takie mamy czasy. Ale z pisania bloga jestem zadowolona i lubię współczesną technologię. Kiedyś o niej czytałam, a dzisiaj w niej uczestniczę. To dopiero zabawa, prawda?
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Ale powiem Ci, że ja nikomu się nie chwaliłam, że piszę. To była moja tajemnica. I jakoś w moim środowisku też nikt mi się nie chwalił, czy coś takiego pisze...

      Usuń
  3. No popatrz, to jednak dobrze pamiętam, na tym właśnie polega pisanie pamiętników. Cała treść do wiadomości tylko... pamiętnika. Blog to już otwarta księga, na wskroś publiczna, bo o publicznych sprawach piszemy i rozmawiamy. Czasami zastanawiam się, czy ktoś wymyśli kiedyś coś jeszcze lepszego od bloga. Ciekawe, nie? Liczę tu na kreatywność...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie do pisania namówił młodszy syn. Opisywał swoje wyprawy i różne nietypowe podróże na portalu Podróże.
    Aż któregoś dnia powiedzial żebym zaczęła wysylac swoje rozne teksty na portale literackie.I do dzisiaj to robię....ale przedtem czyli 12 lat temu założyłam pierwszy blog, potem drugi. A ten aktualny to juz jest 3-ci. No i w ciągu 6 lat napisałam 4 książki i jestem współautorka 5tej.
    I cały czas coś piszę bo zycia sobie nie wyobrażam beż pisania.
    Pozdrawiam najpiękniej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz świetnego syna i dobrze zrobił, że Cię namówił, oczywiście z korzyścią dla nas.
    Jak widzę, masz duże doświadczenie w prowadzeniu blogów i w pisaniu literackim. Powiem, na bazie tego doświadczenia, że jesteś twórczą osobą. Czy ta piąta książka będzie też do kupienia?
    Również pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta 5 ta ksiazka to jest zbiór bajek stworzonych przez 22 piszące panie mieszkające w tej samej dzielnicy Warszawy. Napisałam tylko jedna bajkę. A książka jest w bibliotekach dla dzieci w tej dzielnicy.

      Usuń
  6. Czyli ta książka to jakby praca zbiorowa, kapitalne. Dziękuję za info...

    OdpowiedzUsuń