PIERŚCIONEK zaręczynowy

Drogie Panie, macie jeszcze swój zaręczynowy klejnocik? Na pewno macie. Niejedna z Was nie ściąga go z palca od lat. Może trochę stracił blask, jakby zmatowiał, lecz im starszy tym bardziej cenny, prawda? Pomysł tradycji wręczania pierścionka zaręczynowego ukochanej przypisuje się Egipcjanom i Grekom. Wtedy była to moneta ze szlachetnego materiału. Ichnim zwyczajem, nosimy to cudo na serdecznym palcu, do dzisiaj. Jednak jego popularność zawdzięczamy papieżowi Innocentemu III. 

Ustanowił prawo, na mocy którego, "między zaręczynami a ślubem musiał nastąpić okres narzeczeństwa, przygotowania do sakramentu ślubu", co symbolizować miał właśnie ten wyjątkowy pierścionek. W Polsce dochodziło do zarękowin, zrękowin, czyli innymi słowy, dochodziło do oświadczyn, przy których obecna była rodzina. Zamiast prawdziwego pierścionka, w Stanach chłopak wręczał dziewczynie... naparstek, z którego ona usuwała górną część. Pierścionek gotowy. 

Ja swoje pierwsze zaręczyny zaliczyłam na łące, będąc z kolejną wizytą u Babci, i miałam aż 6 lat. Mój "narzeczony" miał 7 i fajne pomysły. Pierścionek zrobił mi z prześlicznych łąkowych kwiatuszków, coś na kształt wianka, ale takiego mini... wianka. Pamiętam. Dumnie się z nim obnosiłam po całej babcinej wsi, gdzie wołano za nami "narzeczeni"... "narzeczeni". Co za wspaniałe wspomnienia ze szczęśliwego dzieciństwa. Narzeczoną byłam jeden tylko sezon.

Nie mieliśmy szansy na porządne rozstanie, ponieważ rodzice posłali mnie do szkoły. W pierwsze wakacje zamiast do "narzeczonego", pojechałam na kolonie. A tam... znalazł się kolejny. Pierścionka nie dostałam, ale zawsze był blisko. Na odległość wzroku. Nie śmiał bliżej. Wstydliwy jakiś. Minęły lata. Gdy dochodziłam do 18-stki, zaręczyła się pierwsza moja koleżanka. Jej pierścionka nie pamiętam, ale pamiętam, jak świetnie się oboje dogadywali. Tacy młodzi i rezolutni. Szczęśliwi.

Dzisiaj nadal są razem. Cieszą się wnukami od trzech córek. W swoim życiu, świadkiem była trzy razy, w tym raz wręczałam obrączki. Bo były dwie świadkowe i na mnie trafiło. Wreszcie i mnie się dostało. Swój pierścionek mam do dzisiaj. Nie nosiłam go na palcu non stop z racji wykonywanego zawodu. Teraz leży sobie w pudełeczku. Zakładam go na szczególne i dla mnie wyjątkowe wyjścia. Błyszczy się jak pierwszego dnia. Białe złoto i coś jak... diamencik.

Nie mogę go Wam pokazać, ponieważ jestem totalnym antytalenciem w dziedzinie fotografii. Na pewno jest to łatwe, ale jakoś mnie do tego nie ciągnie. Ale nie mówię... nigdy. Wróćmy do pierścionka. Kiedyś był wspaniałym symbolem luksusu, ponieważ stać na niego było tylko bogatych obywateli. Płacili ciężki pieniądz za ciężką pracę górników, pracujących ponad siły w kopalniach diamentów. Dżentelmeni nie mieli z tym kłopotu. Ich wybranki były szczęśliwe. 

Więc, wszystko było w porządku. OK! Wybaczcie, wyrażam się sarkastycznie, ale jakoś nie mogę inaczej. Wciąż niektóre pomysły homo sapiens zdrowo mnie wkurzają. Ale przyznać należy, że sam pomysł pradawnych jest świetny. Gest ten, czyli wręczenie pierścionka ukochanej osobie, wyraża przecież miłość. Prawda? I nieważne, jak wygląda, każdy jest piękny, nawet jeśli jest to zwykła Gustlikowa śruba dla Honoratki.

A ponieważ sam rytuał przetrwał wieki, można rzec, że również wyraża hołd tej pięknej odwiecznej tradycji. Mogę tak myśleć? 

10 komentarzy:

  1. Zaręczyny bywały jakby zaklepaniem sobie dziewczyny na żonę, zwłaszcza przed pójściem do wojska, na studia czy wyjazdem do pracy daleko.
    Mam pierścionek i noszę codziennie, bo zabezpiecza obrączkę przed zgubieniem...
    Fajny temat:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, pamiętam te męskie "powody", ale i dziewczyny były temu rade. Działało to i nadal działa w obie strony, bez względu na intencje. A temat, pewnie że fajny. Luzacki.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. Czasami jednak dochodzilo do zerwania zareczyn. Wtedy panna oddawała pierścionek kawalerowi co było bardzo przykre. Przykładem są zerwane zaręczyny Anki z Karolem Borowieckim...bo on z Niemka Mada Miller planował się ożenić. To oczywiście było w "Ziemi Obiecanej"....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, był zapewne płacz, a czasami i zgrzytanie zębów, albo... wyraz ulgi na twarzy. Wszak to jakieś przeżycie jest. I popatrz jak można temat pierścionka zaręczynowego zgrabnie połączyć z przebogatą literaturą piękną. ..

      Usuń
  3. Nie pamiętam swojego pierścionka ani szczegółów samych zaręczyn, choć mgliste wspomnienie tamtego momentu, to zorganizowane przyjęcie w moim rodzinnym domu, z rodzicami i z zaproszonymi przyszłymi teściami, czyli zero niespodzianki... Chyba nie chcę wiele pamiętać z tamtych lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, na szczęście możemy sobie na to pozwolić. Jeżeli pamiętać, to chyba szczęśliwe chwile, prawda?
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Te późniejsze chwile mojego życia, te zdecydowanie i ogromnie szczęśliwe, pamiętam ze szczegółami :)

      Usuń
    3. No widzisz, i tak trzymaj. A ja z Twojego powodu zdecydowanie i ogromnie się cieszę. Pa...

      Usuń
  4. Nie wiem , nie znam , nie przeżyłam otrzymania pierścionkowej deklaracji ale widziałam niejedną "taką deklarację". Często im większa deklaracja tym huczniejszy koniec.Bywa też ów "zaręczynowy pierścionek "zapłata za usługi. Czasem określone a czasem jedynie w domyśle umową obwarowane.Czas nadszedł gdzie słowo wartość ma coraz mniejszą a jeśli słowo bez wartości to co może znaczyć kawałek złota z kamieniem lub bez...Nie poznałam uczuć związanych z zaręczynami, zrękowinami , ślubami itp ale doskonale wiem co to miłość a ona nigdy nie oczekiwała niczego jako deklaracji.
    Prosiła Pani o podpis. Kloszard.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie pierwszych zdań odpowiem - niestety, i tak bywa. A samo słowo straciło dla ludzi wartość, myślę że już dawno. Nie przywiązują do niego wagi. Lekceważą. Odtrącają. Cokolwiek tu napiszę, będzie pasowało.
      "... doskonale wiem co to miłość a ona nigdy nie oczekiwała niczego jako deklaracji" - niewiele dzisiaj osób może uczciwie właśnie tak powiedzieć. Gratuluję. To uczucie jest bezcenne, przez nie człowiek czuje się najbogatszym na świecie, ale i cierpi się przez miłość. Też wiem co to za uczucie. Pierścionek zaręczynowy to też i tradycja, a ludzkość lubi tradycje.
      Dziękuję za podpis, Pani Kloszard...
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń