MŁODSZY... ale numer!

Gdyby moja sąsiadka, "ta" sąsiadka, dowiedziałaby się o tym, że któraś jej rówieśniczka ma młodszego od siebie partnera, jej świat przewróciłby się chyba do góry nogami. Mamy XXI wiek, a wciąż tu i tam taki związek odbierany jest niemal jak... zbrodnia. Gdy starszy mężczyzna żeni się z dwukrotnie (lub z większą różnicą lat) młodszą partnerką, ludzie pogadają i w sumie... akceptują. Niech tylko starsza kobieta ośmieli się poślubić dużo od siebie młodszego partnera, gromy walą drzwiami i oknami. Nie darują jej tego.

A co ciekawsze, nie darują jej tego inne kobiety. Że powtórzę... inne kobiety. Jesteśmy na wskroś pruderyjnymi, fałszywie wstydliwymi, zakłamanymi, obłudnymi pozorantami. Uwielbiamy taplać się w błocie dulszczyzny. Oj... jak uwielbiamy. W Polsce, tak bardzo przesiąkniętej katolickością, jest bardzo niewiele osób, które takie związki traktują przychylnie. Czy ma to coś wspólnego akurat z preferencjami wiary? Temat otwarty do dyskusji. Patrząc na to z drugiej strony, zauważyć można, jak bardzo kobiety pragną stać się całkowicie niezależnymi. I o dziwo, stają się takimi. 

Wreszcie podejmują próby wyzwolenia się spod społecznych ograniczeń. Coraz bardziej są świadome siebie samych. Rozwijają się i chcą spełniać w każdej dziedzinie. By móc to zrobić i gdy mają taką potrzebę, szukają partnera, który w żaden sposób nie będzie ich ograniczał. Czy młodszy partner może spełniać takie oczekiwania? Dobre pytanie. Przecież mamy do czynienia z różnicą doświadczeń życiowych czy kulturowych. W grę wchodzi takie a nie inne wychowanie, taka a nie inna postawa, takie a nie inne przyswojone wartości. Osobiście, podziwiam te kobiety za odwagę.

Czy zrobiłabym to samo? Nie. Ale może jestem za mało odważna. A może nie chcę wychowywać kolejnego dziecka? Myślę, że akurat ja nie czuję potrzeby dowartościowywać się akurat w taki sposób i w taki sposób nie potrzebuję sprawdzać własnej atrakcyjności w oczach młodszego partnera (nie chcę tu absolutnie nikogo obrazić, zaznaczam). Są inne na to sposoby. Rozumiem, że mamy teraz swoisty kult młodości. Kto nie chciałby być wiecznie młodym. Każdy. Kto jest przeciwnego zdania, jest zwyczajnie świadomym obłudnikiem.

Dowodem na to niech będzie ilość wymówionych i napisanych słów na temat poszukiwania eliksiru młodości. Dowodem niech będzie Kosmetologia, która mając na uwadze nasze potrzeby, rozwinęła skrzydła na przeogromną skalę. Kult ciała, kult urody, kult piękna - to od zawsze zaprząta nasze umysły. Mężczyzna młodszy od kobiety, to w sumie też zgrana płyta.  Od wieków znana, a dla Psychologii dobry materiał poznawczy. Co kieruje kobietą, by wybierać młodszych partnerów? Co kieruje młodym mężczyzną przy wyborze starszej partnerki?

I dla kobiety i dla mężczyzny, ważne są różne wartości, bardzo często niejednoznaczne. Mam wrażenie, że i On i Ona, do końca tak naprawdę nie wiedzą co nimi kieruje. Do końca nie wiedzą, jaką pułapką na przyszłość może okazać się dla nich samych różnica wieku. Początkowa fascynacja i zauroczenie, z czasem mijają. Zaczyna się prawdziwe twarde życie. Strona młodsza ma prawo pragnąć np. dziecka. Co wtedy? Po latach różnice w wielu kwestiach mogą się pogłębiać. To raczej pewne. Co wtedy? Im dalej w las, może być tym trudniej. Co z fascynacją? Co z odpowiedzialnością?

Żyjemy w czasach, kiedy to na naszych oczach kładzione jest na łopatki kolejne tabu. Burczymy, krytykujemy, kłócimy się, przedstawiamy swoje racje przeciw, ale jednocześnie coraz mniej gorszą nas pewne kulturowe zjawiska. Początki były przez "bohaterów" tego posta ciężko okupione. I to ich scalało. Umacniało ich więzi i uczucia. Gdy następuje normalizacja, pewien objaw jakby zrozumienia, czego jesteśmy świadkami, mam wrażenie, że i w tych związkach jakby poluzowało, na zasadzie - nie będzie ten, będzie inny, nie będzie ta, będzie inna.

I jeszcze takie pytanie - czy czasem nie jest to moda na związki z różnicą wieku w tle? A może potrzeba zwrócenia na siebie uwagi? Skoro może taka aktorka, celebrytka, miliarderka i inne znane osoby, to chyba mogę i ja, prawda? Tabu obalone, wolnością (cokolwiek ona dla kogokolwiek znaczy) się zachłystujemy, wstydu też nie musimy nikomu oszczędzać. Mamy wolność na całego. Dobrze! Ale nawet wolność tego rodzaju powinna mieć swoje granice, np. granice kulturowego smaku. Co powinno działać w obie strony.

Pozytywny przykład - jeden z moich ulubionych aktorów Hugh Jackman ma żonę 13 lat starszą i podobno jest przeszczęśliwy. Czy to jedna kropla w oceanie? Nie wiem. Nie prowadzę statystyk. Dla mnie fajnie wyglądają razem. 

Ostatnie pytanie - jaka dopuszczalna różnica wieku powinna być w takich związkach? Proszę wziąć pod uwagę ranienie cudzych uczuć, naturalnie.

I...


Jacy nierozważni, ale... jacy romantyczni... 

10 komentarzy:

  1. Wiesz co ? Mnie wlasnie owe zdanie bardzo pasuje:" A może nie chcę wychowywać kolejnego dziecka?"
    Nie dla mlodszego ode mnie partnera to wlasnie to powyzsze zdanie. Patrze na owych mlodzikow w pracy. Nie rozumujemy podobnie. Oni takich prostych rzeczy zyciwych nie pojmuja, ktore dla nas sa juz poznane. Kazdy ma swoj czas na tej planecie... na zycie, na poznawanie, na ksztalcenie siebie wlasnego charatteru, rozwoj osobowosci, ze ... wiele spraw juz jest za mna i wiele spraw jest jeszcze przed nimi.
    Ale jesli ktoras z pan chce zwiazku z mlodszym panem to ja nie mam nic przeciw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym... co ja tutaj gadam. Moja siostra ma 10 lat mlodszego partnera - od przedwczoraj meza. I jakos fakt ten przyjelam bez wewnetrzmych dylematow. Tylko mama nie moze sie z dana roznica wieku pomiedzy corka a zieciem pogodzic.

      Usuń
    2. Aniu, obie Twoje wypowiedzi to - samo życie, które znasz z autopsji, a które obserwujemy wszędzie tam, gdzie się znajdujemy. I masz rację, z którą się również zgadzam - "Każdy ma swój czas na tej planecie... na życie, na poznawanie, na kształcenie siebie własnego charakteru, rozwój osobowości, że ... wiele spraw już jest za mną i wiele spraw jest jeszcze przed nimi". Nic tu nie dodam. Ja o tym samym mówię trochę inaczej - jest czas na młodość, na rodzinę i dzieci, i na mądrość. Ważne, by ten czas był odpowiednim.
      Dziękuję, że mnie odwiedziłaś... pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. Tak jak piszesz, sama nie chyba nie odważyłabym się, ale jeśli komuś to pasuje?
    Są przecież mężczyźni, który od zawsze woleli starsze , dojrzałe kobiety.
    Jeśli facet decyduje się na związek z dużo starszą kobietą, to chyba zdaje sobie sprawę, że o potomku może nie być mowy.
    Podobnie w odwrotnym przypadku.
    Nie znam zbyt wiele takich par, ale nie zawsze mężczyzna jest starszy.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! Są tacy mężczyźni i są takie kobiety preferujące w młodych. Tylko ja sądzę, że chyba tak do końca, żadna ze stron nie zdaje sobie sprawy, w co wchodzi. Ja też nie znam wielu takich par, ale znam. Również słyszę o nich jakby z drugiej ręki. Wieści zawsze niosą się szeroko, na zasadzie "jedna pani drugiej pani". I też nie krytykuję takich osób. To w końcu ich życie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS - i dalej też twierdzę, że tak jak są romantyczni, tak są i nierozważni... niestety...

      Usuń
  4. Moi rodzice rozeszli się gdy ja miałam rok, wychowywali mnie rodzice mego ojca. Ojciec ożenił się powtórnie bardzo szybko z kobietą 8 lat od niego starszą, wdową. Dzieci nie mieli. Moja matka wychodziła jeszcze dwa razy za mąż. Pierwszego delikwenta nie znałam, urodziła mu syna, młodszego ode mnie o 11 lat, potem był rozwód i wyszła za mąż po raz drugi za faceta młodszego od niej o14 lat i też urodziła mu syna, młodszego ode mnie o drobne 24 lata. Matka moja umarła w wieku 74 lat, wdowiec po niej zapewne się ożenił- nie wiem- nie utrzymywałam kontaktów z nim. A mnie wychowali rodzice mego ojca, zwalniając z tego obowiązku moich rodziców. Jedno jest tylko pewne - niezależnie od wieku obu stron nie ma recepty na szczęśliwy i stały związek. Nikt nam nie zagwarantuje, że jeżeli partner będzie w wieku w podobnym do naszego to będzie to dobry związek. Znam taki związek, gdzie partner będąc 20 lat starszy od swej żony nałogowo "lata na boki". Denerwuje mnie u ludzi to nałogowe wtykanie nosa w cudze związki i wybory. To jest po prostu najzwyczajniejszy w świecie brak kultury przykrywany bardzo cienką zasłoną zwaną troską o szczęście innych.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jedno jest tylko pewne - niezależnie od wieku obu stron nie ma recepty na szczęśliwy i stały związek. Nikt nam nie zagwarantuje, że jeżeli partner będzie w wieku w podobnym do naszego to będzie to dobry związek."
      Zgadza się. Nie ma recepty. Ludzkie losy i życia układają się czasami zaskakująco, nawet dla nas samych. I mnie ta ludzka ciekawość w złym guście, irytuje. Są tacy, którzy tym żyją.
      Twój komentarz Droga Anabell trafił mi do serca. Podzieliłaś się z nami swoim doświadczeniem, a nie musiałaś. Bardzo to doceniam, z racji, że to wrażliwy temat. I jakby powiedział wielki Joda mistrz Jedi z "Gwiezdnych wojen" - "mądrość przez Ciebie przemawia". Ja powtórzę - mądrość przez Ciebie przemawia. Dziękuję za Twoją szczerość.
      Serdecznie pozdrawiam Cię moja Droga...

      Usuń
  5. Ja krótko powiem, a raczej napiszę tak (choć wiem, że być może zostanę potępiona za swoje poglądy, ale trudno): Nie zaglądam innym do ich życia, nie komentuję i się nie wypowiadam, tym samym nie robiąc im przykrości z ich decyzji. Ale nic na to nie poradzę, że czuję niesmak widząc młodą, pełną życia dziewczynę związaną z zasuszonym staruszkiem, jak również w drugą stronę, młodego i jurnego młodzieńca z dzidzią-piernik, zrobioną na trzydziestkę :) Może podałam skrajne przypadki, ale to tylko po to, by zobrazować mój punkt widzenia... Dziękuję za uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozprawiłaś się z tematem krótko i treściwie. Bez pardonu. Napisałaś to, czego ja nie napisałam. Ale... niestety... tak właśnie jest, takie jest pierwsze wrażenie, gdy patrzy się na pary z różnicą wieku. Dzidzia-piernik... znam to określenie, młody i jurny młodzieniec... , albo młoda z zasuszonym staruszkiem... , to przykre widoki, nasuwające tylko jedno skojarzenie, jeden obrazek. Matka z synem... albo wnuczka z dziadkiem. Twój punkt widzenia jest mocny, na wskroś uczciwy, dosadny... ale uczciwy. Ja dopowiem, że takie pary są zjawiskiem wręcz nienaturalnym. Może tak sądzę z racji wychowania? I tu rodzi się pytanie - czy to jest aby prawdziwa miłość, jak niektóre z tych par deklarują? Przyznam, że patrząc na nie, miewam mieszane uczucia. Niedowierzanie jest jednym z nich.
      Pozdrawiam serdecznie o poranku...
      PS - nie owijasz w bawełnę moja droga Pani Ogrodowo... masz mój szacun... oj masz... ... ...

      Usuń