A co mnie do diaska obchodzi, co ludzie myślą na mój temat! Oburzyłam się na to, co od niej usłyszałam. Oburzyłam się też na Nią.
To jakaś Jej stara zaściankowa filozofia, którą próbowała chyba nam przemycić. Do tego podszyta sporą dawką tak przeze mnie znienawidzonej hipokryzji. Patrząc na Nią, widziałam przecież kobietę atrakcyjną i zadbaną, modnie ubraną, umalowaną i modnie uczesaną. Wierzyć mi się nie chciało, że to ona mówi to, co mówi. Skoro tak wygląda, to znaczy, że wciąż chce się podobać innym. Wcale nie miała zamiaru wyglądać na tyle lat, ile ma. Chyba słuszne wnioski wyciągam, nie? A w myśl Jej wywodów, taki wizerunek jaki prezentowała, dawał zupełnie sprzeczny obraz z tym, co wszystkie słyszałyśmy na własne uszy.
Czyżbyśmy uległy zbiorowej halucynacji? Nie. Po co więc ta koleżanka, tak się zachowywała? Spotkanie przestało się kleić, ledwo wytrzymałam do końca. I postanowiłam, że więcej się z Nią już nie spotkam. Chyba, że się zmieni. Sobie obiecałam, że ani o jotę nie zmienię swojej filozofii. Nikt nie będzie mi dyktował jak powinnam się starzeć. A jeżeli już, to wcale nie czuję się staro. Jeszcze zdążę to zrobić. Schludnie. Czysto i z godnością. Może. Jednak póki co, realizuję wszystko, co sobie postanowiłam. Ostatnio wyszłam z córką polatać po sklepach. Niezłe zakupy zrobiłyśmy, ot tak, dla kaprysu.
Wszystko co wskazała mi córka, kupiłam. Jest dobrym doradcą w te klocki. Powiedziałam Jej to. W dobrych humorach poszłyśmy na kawę. Rozmawiałyśmy o tym godnym starzeniu się. Powiedziała mi jasno - nie chce staro wyglądającej rodzicielki. Tak się wyraziła. Chce mieć obok siebie elegancką, młodo wyglądającą babcię swojego dziecka. Żadne tam "schludnie" i "czysto". "A godność, ta Twoja koleżanka Mamo, chyba pomyliła z czym innym". Ciekawa jestem, co by córka powiedziała na przykład, gdybym znowu kupiła sobie jakiś malutki samochodzik. Jeszcze o tym z Nią nie rozmawiałam, ale ostatni tak dawno sprzedałam.
Może nowy by się przydał? Najlepiej Garbus, bo uwielbiam. Koniecznie żółty z czarnym odkrywanym dachem. Ten samochodzik to moje odwieczne marzenie, to taki mój mały bzik. Czy byłby stosowny i godny do mojego wieku? Wszak jestem już po 60-tce. Gdybym tak przejechała się nim przed oczami wspomnianej koleżanki, z rozwianym włosem, ogarnęłaby to swoją wyobraźnią? Jestem złośliwa, przyznaję, ale krzywdy tą odrobiną szczerości, nikomu nie robię. Natomiast moja osobista wyobraźnia, na razie ogarnia wszystko o czym pomyślę. Nie wariuję, kieruję się tylko dobrze mi znanym zdrowym rozsądkiem. Tyle.
A słowa "czysto" i "schludnie" kojarzą mi się jakoś z szarą myszką. Myślę, że wystarczy, jak będziemy się starzeć p i ę k n i e, każda z nas po swojemu, czyż nie?
PS - najbardziej z tego Garbuska cieszyłby się chyba mój kochany wnuk, który oprócz piłki nożnej kocha samochody. Pojeździlibyśmy sobie... ostrożnie i z fasonem oczywiście... a godność zostawiłabym w domowym sejfie... na inne czasy.
Taki by mi się nadał
No cóż, pomarzyć można!
A poniżej, na zachętę...
... ten oto przedstawiciel płci brzydszej...
Bardzo mi się spodobał ten tekst.
OdpowiedzUsuńMoje uznanie :-)
Dziękuję Stokrotko! Jak widzisz, od czasu do czasu wylewam tu (po to są blogi) swoje przemyślenia, między innymi sprowokowane szczególnie jakąś "dziwną filozofią" życiową innych kobiet. Wyżywam się. Dzięki, że wpadłaś... Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że tu trafiłam. W końcu znalazłam kogoś, kto myśli tak jak ja :) Bo cóż to znaczy "z godnością"? To jeśli jestem młodą duchem emerytką, z szalonym umysłem, szczęściem w oczach i wciąż niespokojnie bijącym sercem, to nie mam już prawa do osobistego szaleństwa? :) Mam usiąść ma czterech literach i z trwogą rozglądać się na boki, co też ktoś sobie o mnie pomyśli??? Nigdy w życiu :) Popieram każde słowo z powyższego postu i zgadzam się z autorką od "a" do "z" :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię u siebie Pani Ogrodowa - Iwonko! Niestety są takie kobiety, które może z racji wychowania lub osobistych poglądów, mają innym kobietom za złe, że te z kolei mają odwagę być sobą, spełniać marzenia i pozwalać sobie na odrobinę kontrolowanego szaleństwa. Ale się tym nie przejmujemy , prawda? To nie nasz problem.
OdpowiedzUsuńFajnie że mnie odwiedziłaś. Dziękuję, zapraszam ponownie i serdecznie pozdrawiam...