Prawie każdemu zdarza się odłożyć zaplanowaną czynność na później. Z jakiegoś powodu dzisiaj nie pasuje mi np. mycie okien, więc odkładam to na inny termin. Jest to normalne, prawda?, kiedy zmieniam zdanie i zamiast mycia okien, czytam książkę przy dobrej herbacie. Uważam, że nie jest to jakieś negatywne zachowanie. Nic mnie nie goni, zatem w myśl znanego powiedzenia "co się odwlecze to nie uciecze", czytam książkę. Czytam książkę, bo bardziej to lubię, niż mycie okien.
Wiele razy zdarzało się, że musimy robić/zrobić coś pod presją. W pracy, domu, poza domem. Wyrosłam z tego. Nie pozwalam, by rządziła mną presja. Raczej do tematu podchodzę spokojnie. Mam taką możliwość, bo nie stoi nade mną jakiś "kierownik". To w domu. A poza domem? Są takie sprawy, które trzeba załatwiać niemal natychmiast. Na przykład w Urzędach. Jeżeli masz na głowie za wiele spraw, niektóre z nich załatwiasz na ostatni moment.
I czasami się to mści. Głowa i ciało odmawiają posłuszeństwa. Głowa boli, a ciało jest zmęczone. Odpada praca na wysokich obrotach. Właściwie to odpada wszystko. Najlepiej wejść pod ciepły pled i przespać ogólne zmęczenie. Czyli najlepiej jest zrobić sobie przerwę. Skutkuje to lepszym samopoczuciem, większą chęcią do wykonywania zadań. Będziemy wydajniejsi. Więc jak poczytam sobie książkę, odpocznę, lepiej umyję okna. Czy tak?
Moim zdaniem - TAK. Ponieważ nie raz i nie dwa, odkładanie czegoś na później może przynosić nam korzyści. Jakie? Czasami tak bywa, że sprawy urzędowe są o wiele ważniejsze niż okna. Nie załatwienie ich grozi konsekwencjami. Takie życie, w którym zdarzają się sytuacje, gdy z nadmiaru obowiązków nie wiemy w co ręce włożyć. Wyprowadzić psa, czy sprzątnąć taras. Odwiedzić członka rodziny, czy upiec ciasto, bo goście. Lecieć jeszcze po zakupy czy gdzieś tam.
Chaos. Kryzys w domu. Tak się nie da żyć. I zdarza się wtedy tak zwane "zwlekanie". Ponieważ nie możemy wykonać wszystkich czynności tego dnia, część z nich odkładamy. Odkładamy, bo wzięliśmy sobie za dużo obowiązków na głowę. I jeszcze te emocje, które najczęściej są niepotrzebne. Wszyscy w domu gniewają się na siebie, atmosfera jest zła, drzwi trzaskają, a pies podkulił ogon i uciekł. Cała prawda, prawda?
Co robić? Nie planować głupio. Za to planować spokojnie i każdą czynność po kolei. Jesteśmy tylko człowiekiem, a nie automatem. Nie ma się tu co za bardzo wymądrzać. Każdy z nas ma swoje doświadczenia. Jednak odrobina uwagi nikomu nie zaszkodziła. Zorganizowane pod każdym względem życie, to zapewne rzadkość, ale to nie wstyd. Unikanie to nie grzech. Ważne, by planować odpowiedzialnie z korzyścią dla siebie i domowników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz