WAMPIR energetyczny...

To ludzie, których lepiej unikać. Tak mówią ci, którzy podobno znają się na tym. Łatwo powiedzieć. Skąd zwykły cywil ma wiedzieć, że ktoś jest wampirem energetycznym? Potrzeba czasu, by zorientować się, z kim ma się do czynienia. A i tak trzeba mieć choć podstawowe pojęcie o tym zjawisku. Gdy jeszcze byłam nieświadoma pewnych rzeczy, rozmawiałam z każdą osobą, bo myślałam, że tak trzeba. Skoro ktoś zwraca się do mnie z pytaniami, widocznie potrzebuje odpowiedzi. Sytuacje życiowe nauczyły mnie, że z wielu powodów nie warto palić za sobą wszystkich mostów. 

Nigdy nie wiadomo, kto komu i w jakiej sprawie może być potrzebny. Jak zawsze i w takim przypadku jest jedno... ale. Życie uczy nas między innymi ostrożności we wzajemnych kontaktach. Mnie nauczyło, że wokół nas są ludzie których lepiej unikać, z którymi lepiej nie mieć za dużo wspólnego. Ktoś zorientowany wyczuje natychmiast to intuicyjnie. Poprzez nabytą ostrożność dystansuje się od kogoś, kto jego zdaniem mu zagraża. Nauczyłam się tego i mam to do dzisiaj. Ciężko wytłumaczyć na czym polegają niuanse w takich relacjach. Kto tego doświadczył, opowiada o tym po swojemu.

Życiowe zmiany często weryfikują naszą wzajemną komunikację. Na przykład, gdy na jakimś polu odnosi się sukces, pewne znajomości kończą się. Gdy dopada Cię porażka, wtedy również wokół Ciebie zmienia się otoczenie i atmosfera. Tak czy siak, przekonujemy się na własnej skórze, ile kosztują nas zmiany i jak widzi nas najbliższe otoczenie. Gdy próbuje się zacząć coś nowego, wsparcie dostajemy z niespodziewanej strony. Od tych na których zazwyczaj liczymy, czasami dostajemy kopa. To są doświadczenia, na bazie których dokonujemy weryfikacji zasobów towarzyskich.   

Ale... żeby było jasne, sami też nie jesteśmy bez grzechu. Bywa, że zachowujemy się bardzo podobnie. Bywa, że z różnych mniej i bardziej ważnych powodów, nie zawsze jest nam razem po drodze. Znowu... weryfikujemy znajomości. Z jednymi zacieśniamy więzi, z innymi żegnamy się na dobre. Jako dorośli ludzie przynajmniej powinniśmy mieć świadomość, pozwalającą nam na trzeźwo patrzeć i oceniać to, co jest naszym udziałem. Oceniać obiektywnie, tak jak jest. Niektórzy jednak lubią się okłamywać, fałszować widziany obraz. Wybielać rangę i ciężar przewinień w przekonaniu, że mają rację.

“Ona tego nie zrobiła", "On naprawdę tak nie myśli!", "Oni nie są źli, tylko tak im wyszło!". 

Kiedy używasz swojej świadomości w relacjach z otoczeniem, obserwujesz zachowania ludzkie mające obok miejsce. Widzisz TO co JEST. Nie okłamujesz się. Zatem masz wpływ na to, z kim się zadawać a z kim nie. Zawsze jest wybór. Szczególnie, gdy wielu nas otaczających ma po kilka twarzy. O niektórych osobach mówimy, że są dwulicowi, albo że mówią podwójnym językiem. W zależności od miejsca i okoliczności, osoby tak się zachowujące, mają jakiś w tym ukryty interes. Inaczej zachowują się w domu, inaczej w towarzystwie, inaczej w pracy.

Ta sama osoba w różnych miejscach, za każdym razem prezentuje się inaczej. Ktoś powie, że przecież trzeba się dostosować. Zgoda. Niemal każdy musiał się dostosować, chyba że to buntownik jakiś. Ale poważnie. Często mamy do czynienia z osobami, które w relacjach międzyludzkich raz przybierają twarz diabła, a raz anioła. Nie nadążamy za takimi. Oj... miałam kiedyś do czynienia, miałam. Ze szczególnie obrzydliwym osobnikiem. Odcierpiałam swoje. Może kiedyś Wam opowiem. Teraz zupełnie inaczej patrzę na te sprawy. Wystarczy, że RAZ człowiek nadzieje się na kogoś takiego. 

Jeżeli trafiam na dwulicowca, nie zastanawiam się długo, nie szukam przyczyn jego zachowania. Jest w końcu dorosły i wie co robi. Tak zakładam. Kończę spotkanie nim się zaczęło. Kiedyś wymyśliłam sobie takie powiedzenie - człowiek może milczeć dłuższy czas, ale jak tylko się odezwie, wiem z kim mam do czynienia. Wiecie, nie musimy wszystkiego rozumieć, szczególnie, gdy nie da się czegoś rozumieć. Po co nam to. Życie i zdrowie mamy tylko jedno. Unikajmy tych, którzy działają na nas destrukcyjnie. W końcu, w imię czego mamy znosić ich towarzystwo?

Z jakiego powodu mam się katować i słuchać kogoś, kto mówi źle o mnie i o innych?  A takich jest sporo. Często nawet nie wiemy, że mamy kogoś takiego w swoim otoczeniu. Na początku dobrze się "bazyliszek" ukrywa. Ale z czasem, gdy uznaje, że jest jakby "swój" w towarzystwie, zaczyna machać jęzorem jak przysłowiową łopatą. Znam taką pewną panią, moją sąsiadkę, której misją jest obgadywanie wszystkich sąsiadów. Czyli "robi" we własne gniazdo. Pierze cudze brudy publicznie bez opamiętania. Wiecznie ma o kimś coś negatywnego do powiedzenia. Kiedyś się doczeka odpowiedniej reakcji. 

Pamiętajmy - wampir energetyczny kradnie Twoją energię i manipuluje Tobą.

I nie przeszkadza Jej to w utrzymywaniu sąsiedzkich kontaktów. Nie zliczę ile razy byłam świadkiem takiego Jej zachowania. Jestem pewna, że i ja jestem w jej orbicie zainteresowania. Czemu taka osoba nie zamknie się? Bo takim wrednym gadaniem poprawia własne samopoczucie. Sąsiedzi póki co cierpliwie znoszą to wszystko, ale chyba do czasu. Kiedyś ktoś nie wytrzyma. Coś już wisi w powietrzu. Żeby było ciekawiej. Moja znajoma ma Mamę, która pokłóciła się ze wszystkimi, z rodziną też. Jest podejrzliwa, wszędzie widzi zło i każdego uważa za oszusta. 

Kiedyś uważałam, że lubię wszystkich ludzi. Teraz lubię tylko parę osób. Kiedyś nie miałam pojęcia, że tacy ludzie w ogóle są. Teraz gdy już wiem, gdy nauczyłam się reagować, nie mam problemu z tym, by odwrócić się na pięcie i odejść. Kiedyś ciężko znosiłam znajomość z kimś takim. Gdy zorientowałam się, że jest moim osobistym wampirem energetycznym, że bez pardonu wysysa wszystkie soki, z dnia na dzień zakończyłam znajomość, nawet się nie tłumacząc dlaczego Ją unikam. Poczułam potem, jakbym zrzuciła ogromny ciężar. Niesamowite uczucie ulgi. 

Nauczyłam się jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy - że są osoby, którym nawet w najszczerszych intencjach, nic nie można powiedzieć. Zaraz reagują jak nie przymierzając pitbull, wietrzący podstęp. Taka jest Mama mojej znajomej. Jakby mogła, wzrokiem by zabiła. Ludzie odsuwają się od takich, by nie mieć kłopotów, by nie doprowadzać do niepotrzebnych konfliktów. I dobrze. Mówimy nieraz, by komuś kto nam podpadł, dać drugą szansę. Ja mówię, że zależy komu. Gdy ktoś wlazł mi na plecy i nie ma zamiaru zejść, to go strząsam i nie daję nadziei na dalszą znajomość.

Gdy komuś zdarzyło się coś raz i sam to przeżywa, jakby kogoś zabił, mogę dać szansę. Wtedy przekonujemy się, czy dobrze zainwestowaliśmy w tę osobę. Jeżeli taka osoba zawodzi moje zaufanie drugi raz, to znaczy, że zawodzić będzie zawsze. Słowem - ten typ tak ma. Koniec pieśni. Musimy wiedzieć, że ciągłe dawanie szansy, nie jest rozwiązaniem. Przekonałam się, dlatego odpuszczam. Dla własnego zdrowia. Nikt tak nie zadba o nie, jak ja sama. 

Dzisiaj, osobie która mnie zawiodła nie poświęcam ani chwili uwagi. Jest dobrze. Mało tego, sama dobieram sobie znajomości. I czuję się teraz spokojna i szczęśliwa. Wierzę w to, co widzą moje oczy i co słyszą moje uszy. Z pewną dozą dystansu, oczywiście. Jak wcześniej napisałam - ostrożności nigdy dość. Dobrze wiemy, że każdy w kontaktach z innymi ma swoje potrzeby, interesy i intencje. Jeżeli ktoś chce Cię wykorzystać dla własnych potrzeb, a Ty na tym zdecydowanie tracisz i to wyczuwasz, wniosek może być tylko jeden.

Wszyscy jesteśmy dorośli. Zachowujmy się więc jak dorośli. Jeśli mnie na kimś zależy, to mu o tym mówię. Jeśli nie zależy, to też mu o tym mówię. Tak, dla jasności sytuacji. Są tacy, którzy o zwykłej kulturze osobistej zapominają. Mają więc to, co mają. Samotność.


Rysunki/obrazy: *OmMani *otopsychologia.pl *wróżkacesaria.pl *wysokieobcasy.pl 

24 komentarze:

  1. Ja tam pozbywam się zbędnych znajomych bez sentymentów. Ich grono przez lata się skurczyło ale w sumie jestem zadowolony z efektów czystki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zajęło to trochę. Z perspektywy czasu też oceniam, że na dzisiaj jest dobrze. Mam grono bardzo fajnych koleżanek, które nie wychylają się z jakimiś głupotami. Szanujemy się wzajemnie i korzystamy z tak cennych chwil jakie daje nam nasze towarzystwo. :)

      Usuń
  2. Teraz mogę sobie na to pozwolić, by wybierać z kim chcę przebywać i rozmawiać, w pracy różnie bywało, zwłaszcza gdy szef jest takim wampirem...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mam ten komfort. Nawet mówię, że jestem już za stara na jakieś ryzykowne zmiany. A szefa wampira nie miałam, więc nie ma takiego doświadczenia, być od kogoś takiego zależnym służbowo.
      Pozdrawiam Jotko...

      Usuń
  3. Spotkałam w swoim życiu wampira energetycznego. To nic dobrego.źle czulam się gdy ja widziałam i słyszałam. Chociaż nic złego mi nie mówiła i nie robiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz bardzo przykre doświadczenie. Słyszałam o takich osobach, ale nie spotkałam.
      Pozdrawiam...

      Usuń
  4. Takich wampirów w pracy było wielu. Nie mogłam nic z tym zrobić, bo byli to ludzie szefa. On był taki sam. Teraz już mogę spotykać się z kim chcę. Pozdrawiam serdecznie 🍁🍂☘️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zjawisko wampiryzmu energetycznego jest obecne w podobnym stopniu jak mobbing. Jest bardzo męczące i nie każdy wie co z tym zrobić. Dziękuję Blogchwilko za śliczne listeczki...
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  5. Wszyscy twierdzą że to inni są źli i mają cechy wampirów. A czy sami jesteśmy tacy idealni? Zawsze zachowujemy się fair w stosunku do innych? Nie mamy wad i nikogo nigdy nie skrzywdzilismy choćby słowem? Ja takim aniołem nie jestem. Więc może o tym nie wiem że jestem wampirem. Inni by musieli mnie ocenić patrząc z boku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też wspomniałam o tym w tekście, ponieważ uważam, że "niech ten pierwszy rzuci kamieniem..." . I jedno wiem na pewno - nie ma ludzi idealnych. Nasze charaktery to niezły galimatias. Jedni to bezczelnie wykorzystują, inni przytłoczeni agresywnym zachowaniem stają się nieśmiałymi osobami, wycofują się wewnętrznie i znoszą to, co ich dotyka. W ogóle nie powinniśmy mieć do czynienia z wampiryzmem, mobbingiem i innymi przykrymi zdarzeniami. Ale moje życzenie to utopia. A co do oceniania jeden drugiego - na ogół mało kto wychyla się przed szereg. Prędzej gdzieś po cichu coś napomknie. Temat rozmywa się w eterze.
      Przy okazji Jarku, i wybacz, ale dawno miałam zapytać - czy masz w planach coś napisać na swoim blogu?

      Usuń
  6. Bloga nie piszę od marca 2012 więc już zdążyłem się odzwyczaić. Nie podobają mi się obecne czasy w blogosferze. Już mnie na kilku blogach zbanowano za ośmielenie się posiadania własnego zdania więc raczej nigdy nie będę pisał postów bo ludzie w większości nie są warci bliskich kontaktów. Czasy Onetu kilkanaście lat temu były wolne. Dzis cenzura i kółka wzajemnej adoracji. Nie dla mnie to bagno. Mam martwe konto do komentowania na trzech blogach. Nie szukam nawet innych ciekawych blogów bo ich zwyczajnie nie ma. Nuda i popelina wszechobecna. Zresztą real też coraz gorszy. Takie podłe czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz zatem, że zapytałam. A zapytałam po prostu z czystej ciekawości. Szkoda, że masz tak przykre doświadczenia. Mnie w przeszłości zdarzyło się dostać po głowie od kilku komentatorów, ale jak to się mówi, trzeba mieć twarde cztery litery i zdystansować się. Tak zrobiłam i dalej pisałam swoje. Nigdy nikogo też nie zbanowałam. Sama starałam się zachowywać poprawnie. No i nie mam bardzo złej opinii o blogosferze. Widocznie ominęło mnie to najgorsze. No i zgadzam się, czasy mamy... jakie mamy. :)

      Usuń
  7. Nie ma co wybaczać bo ja nie mam złych doświadczeń. To że jakaś idiotka mnie zbanowała mam w nosie. Nie zależy mi na opinii obcych cenzorów. Po prostu nie piszę już ponad 10 lat i dlatego nie wrócę. Odzwyczaiłem się. Mam dużo wesołych i miłych wspomnień z Onetu ale te czasy wyginęły jak dinozaury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK. Zatem nie było tematu. Ale dzięki, że odpowiedziałeś. Mnie jeszcze nie minęło blogowanie. Widocznie dla mnie jeszcze nie wyginęło. Bardzo to lubię ze względu na to, że w ogóle bardzo lubię pisać. Gdyby nie było internetu, pisałabym chyba do zeszytu. Ech... w końcu czymś trzeba się zająć na emeryturze... tyle wolnego czasu mam. Powiem Ci, że w niedzielę założyłam drugi blog... polityczny... od pewnego czasu mnie do tego ciągnęło... i wreszcie zrobiłam to. A niech tam. Jestem ciekawa czy przyjmie się w środowisku. :)

      Usuń
  8. Polityka mnie biologicznie brzydzi. Coraz mniej interesuję się tą paskudną dziedziną. Jestem od dawna na wewnętrznej emigracji i nawet wiadomości nie oglądam zeby się nie denerwować byle czym. Chciałbym tylko dożyć czasów gdy wyjdziemy z UE bo ten kołchoz mnie drażni i w referendum przed laty głosowałem przeciwko wniebowstąpieniu w te paskudne szeregi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... ja też nie pałam do niej miłością, dlatego na bardzo długi czas dałam sobie z nią spokój. Też próbowałam nie słuchać i nie oglądać. Ale jak widać, znowu mnie przyciąga. Znowu mam chęć komentować to całe wynaturzenie jakim jest polityka. :)

      Usuń
    2. Bo ona jest naprawdę ciekawa. Tylko trzeba się trzymać na wodzy, by nie dać się ponieść emocjom. Reszta gra i buczy:) To przecież jest niewąsko interesujące, te gry polityczne i ich wyniki. Ja na razie próbuję tylko czytać, obserwować, a na blogu już nie zamieszczać.

      Usuń
    3. Tak Jaskółko i mimo że targają mną na temat polityki różne myśli, to jednak wciąż mnie do niej ciągnie. Może dlatego, że na swój sposób jest ciekawa jak mówisz i że ja sama jestem ciekawa. Długo dojrzewałam do założenia politycznego bloga. Teraz mam co chciałam i zobaczymy co mi z tego wyjdzie. No i nie będę zabrudzać polityką KWINTESENCJI myśli.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  9. Kolejny blog? Masz zdrowie. Powodzenia. Chociaż jeżeli ma to być tylko antypisowskie narzekanie to takich blogów są setki i kariery nie zrobisz. Chętnie bym poczytał jakieś świeże spojrzenie bez jednostronnych uprzedzeń ale nie ma takich miejsc. Przynajmniej ja nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wyobraź sobie. Może i zdrowie mam, ale bardziej chcę spróbować z czystej ciekawości. Nie, nie będę pisać tylko jako antypis, to pewne. Nie kibicuję dzisiaj żadnej ze stron, zraziłam się swego czasu okrutnie. Ponieważ wszyscy już rządzili, nie zaskoczą nas niczym, co dzisiaj by nas zainteresowało, ponieważ nie mają nic sensownego Polakom do zaproponowania. Każdy z polityków i każda z partii ma swoje za uszami. Mnie ciekawi, jak potoczy się dalej nasza Historia. I to właśnie m.in. chcę opisywać. No i chyba roznosi mnie... więc dam upust energii. Że nie ma ciekawych politycznie miejsc, to prawda. Wszyscy piszą to samo i taśmowo, jakby pod linijkę. Sama jestem ciekawa co mi wyjdzie z tego nowego pomysłu. :)

      Usuń
  10. Ponieważ z osobami, które mnie zawiodły, od razu zrywam kontakt, uważa się mnie za wyniosłą, czasem dziwaczkę. Zwłaszcza moje koleżanki nie potrafią tego zrozumieć. A ja nie muszę utrzymywać kontaktów z osobami, z którymi mi nie po drodze, bo okazały się nie warte tego. One z kolei na siłę utrzymują znajomości, a mnie się wyżalają. Na blogach też tak działa. Jeżeli ktoś nadwyrężył moje zaufanie, przestaję tam komentować.
    Z wampirami energetycznymi miałam do czynienia w czasach, kiedy nie umiałam lub nie mogłam się bronić. Minęło, teraz uważam bardzo i nie wchodzę w takie układy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na teraz robię dokładnie to co Ty. I możemy sobie być dziwaczkami. A towarzystwo, cóż... niech idzie swoją drogą. Dokładnie tak. Mnie to zjawisko też dotknęło kiedyś tam i nauczyło jak postępować. Jak widać nauka czasami nie idzie w las. I wiesz co, jakoś osoba o której myślę, nie odzywa się. Może znalazła nową ofiarę. Takie osoby nie zmieniają się.
      Pozdrawiam serdecznie... wieczorową porą... wszak za oknem ciemność...
      PS - gdybyś miała ochotę na odrobinę polityki, to zapraszam serdecznie, adres wśród blogów po prawej... będzie mi bardzo miło...

      Usuń
  11. Jestem na tym etapie życia w którym już nic nie muszę.... Nie muszę tez utrzymywać kontaktów z ludźmi napastliwymi, złymi i wrednymi... nawet jak ich znam od wielu lat.
    Najważniejsza jest dla mnie najbliższa rodzina ....no i ja sama...
    No i staram się zapominać o różnych wampirach energetycznych których spotkałam w życiu....ale nie jest to łatwe
    Serdecxnosci Polonko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjmujesz mi z ust te słowa Stokrotko. Lubię tak myśleć i tak mówić, że nic nie muszę. Kiedyś jedna z moich pacjentek powiedziała mi coś takiego - "po pierwsze Ty jesteś dla siebie najważniejsza, po drugie Ty jesteś dla siebie najważniejsza, po trzecie Ty jesteś dla siebie najważniejsza - a potem długo... długo... nic. Potem rodzina, a potem reszta świata". Nie zapomniałam tego. Jakie to adekwatne w tym momencie życia, nie uważasz? Oczywiście, wszystko zdroworozsądkowo potraktowane. "Nie ma to tamto". A zapominanie czegoś przykrego, nie tylko Tobie sprawia trudność. To domena wielu z nas.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń