Więc jeżeli kto tylko może, korzysta regularnie z dobroci Matki Natury dbając o swoją dietę. Te "cudności" to nasz skarb narodowy, to kopalnia witamin, błonnika i składników mineralnych. Wprawdzie z powyższego powodu różne źródła gorliwie lansują różne informacje o dziennej ilości przyswajania owoców, jednak my potrafimy oddzielać ziarna od informacyjnych plew. Sami wiemy, co i ile nam można. Nawet gdy jesteśmy zbyt nieufni i zbyt ostrożni, to wiemy, że jedno jabłko dziennie robi dużo dobrego dla naszego organizmu. Jedno choćby jabłko to o wiele więcej, niż nic.
O owocach wiemy, że mają największą wartość żywieniową. Że powtórzę - żywieniową. Dlatego ważne jest, by spożywać świeże owoce. Kłopotu takiego nie ma w ciepłych miesiącach roku, natomiast zimą jest inaczej. Dostęp do świeżych owoców mamy bardzo, jak nie totalnie, ograniczony. Kupujemy wtedy te, które rosły np. w szklarniach. Owszem, nie są takie smaczne i zdrowe, bowiem już nie zawierają tylu zdrowych dla nas składników co ich naturalni bracia. Jednak, co tu dużo gadać, lepszy rydz niż nic. Ale po coś mamy te okresy sezonowe, cieszmy się więc nimi i korzystajmy z ich produktów ile wlezie.
RZYPOMINAJKA o składnikach:
1. Owoce - głównie zawierają wodę (około 80%) i węglowodany (do 18%).
2. Posiadają minimalną ilość tłuszczu (wyjątkiem awokado).
3. W większości są niskokaloryczne, poza winogronami, daktylami, bananami i oczywiście awokado.
4. Posiadają antyoksydanty: witaminę C, E i pierwiastki: selen i cynk, zaś beta-karoten korzystnie dba o naszą skórę. Znajdziemy go w morelach, mango, melonie, mandarynkach, wiśniach, czereśniach.
ZALETY:
1. Owoce zmniejszają (redukują) ilość wolnych rodników
2. Opóźniają proces starzenia
3. Działają przeciwzapalnie
4. Doceniamy je za flawonoidy (w grejpfrutach)
5. Działają przeciwwirusowo, przeciwzapalnie
6. Oczyszczają organizm (odtruwanie)
7. W upały działają orzeźwiająco
8. Zaspokajają też głód
9. Poprawiają odporność organizmu (witamina C)
10.Jako przekąska z powodzeniem zastępują słodycze.
Cokolwiek o błonniku zawartym w owocach:
- ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania naszego układu pokarmowego, ponieważ skutecznie reguluje on proces trawienia, ma wpływ na perystaltykę jelit, pomaga usuwać toksyny, trzyma w ryzach naszą mikroflorę jelitową. Błonnik znajdziemy w porzeczkach, malinach, bananach, jeżynach, morelach, gruszce i jabłku. I nie usuwajmy skórki, ponieważ pod nią również jest sporo i samego błonnika i witamin. Oczywiście owoce spożywamy dokładnie umyte.
Schłodzony arbuz to przyjemność nad przyjemnościami, to "lek" na upały. Składa się z 90% wody, ale też z przeciwutleniaczy chroniących naszą skórę przed starzeniem.
Melon, bardzo smaczny owoc i bardzo podobny do arbuza, również zawiera 90% wody, ale i potasu wspomagającego układ krążenia, jak również witaminę A i C.
Żurawina, naturalny lek na regularnie powracające różne infekcje.
Witamina C - znajdziemy ją w czarnej i czerwonej porzeczce, w cytrusach, kiwi, truskawkach, agreście, mango, melonie i malinach. Dostarczana w naturalny sposób, bardziej skuteczna i aktywna od kwasu askorbinowego. Charakteryzuje się lepszą wchłanialnością, dłuższym i odpowiednim stężeniem w organizmie.
Owoce są zdecydowanie lepsze i zdrowsze dla naszego zdrowia niż słodycze, dlatego warto o nich pamiętać przy układaniu codziennego menu, szczególnie w sezonie.
A teraz kolej na JABŁKO - dla wielu to k r ó l na talerzu.
Na jego temat od lat krąży wiele faktów i mitów. Jedne źródła informują nas, że jabłka to samo zdrowie. Inne temu zaprzeczają i mówią, że to mit. Na pewno FAKTEM jest to, że warzywa i owoce kiedyś a dzisiaj, to ogromna różnica. Choćby w ilości witamin i minerałów. Jak na dzisiejsze warunki FAKT ten im wcale nie umniejsza, zatem jedzmy dalej owoce. Urozmaicajmy nimi naszą dietę. Jednak tu uwaga - lepiej jeść w surowej postaci tzn. gryźć, niż popijać soki świeżo wyciskane, ze względu na obciążający organizm cukier. Przypomnę na tę okoliczność pewne popularne powiedzenie, cytuję z pamięci:
„Jedno jabłko dziennie trzyma lekarza daleko ode mnie”
Wiemy, że jabłka zawierają w sobie sporo cukru. Zatem jedząc ich nadmiar dziennie (jak i innych owoców), cukier jako taki staje się wartością dodaną. Po prostu jest to kolejna dodatkowa porcja cukru w naszym żywieniowym planie. Kolejna zbędna porcja. Patrząc na temat z punktu widzenia dietetyki klinicznej, ilość owoców dozujemy w każdym przypadku indywidualnie i w zależności od potrzeb. Mając na uwadze stan zdrowia. Oczywiście.
Na koniec rady:
1. Traktuj owoce wyłącznie jako posiłek, nie jako przekąskę między posiłkami
2. Jedz owoce na surowo, nie wyciskaj z nich soków
3. Zamiast soków z owoców, pij soki z zielonych warzyw
4. Zjadaj owoce na pusty żołądek, lepiej je strawisz.
Moja mentorka na wykładach z dietetyki zawsze mawiała:
"Kupuj owoce z robakami!
Skoro robak chce je zjeść, to znaczy, że są z d r o w e"
Kochani sezon w toku, zapraszam więc do stołu!
SMACZNEGO!
Mam Hashimoto, więc odżywiam się zgodnie z protokołem autoimmunologicznym. A z owoców najchętniej żywię się jak rok długi właśnie bananami. One mają naprawdę dużo błonnika. Odkąd mieszkam w Berlinie (w październiku stuknie 5 lat) mam dostęp do różnych owoców cały rok bo wszak istnieje import. Pomijam już fakt, że banany są często znacznie tańsze od jabłek. A jabłek, które lubiłam już nie ma- nigdzie. Bo nie owocowały co roku a tylko co dwa lata. Nie ma landsberskich, nie ma koszteli, nie ma prawdziwych malinówek oberlandskich, nie ma koksów, papierówek. Mogę "sprzedać" przepis na dobre i zdrowe śniadanie: przekrawamy dojrzałe awokado na pół, usuwamy pestkę i w jej miejsce lokujemy surowe jajko. Delikatnie posypujemy delikatnym curry i pieczemy w piekarniku.
OdpowiedzUsuńMiłego Polonko;)
Wiesz, to prawda. Wielu rodzajów jabłek już na rynku nie ma, ale ostatnio trafiłam i na papierówki i malinówki, z poprawką, że malinówki były jakby podrobione. Nie ten smak, który pamiętam sprzed lat. Przykro mi, że dopadło Cię Hashimoto, ale można z nim żyć, jak zresztą sama wiesz. Dziękuję za przepis, jutro spróbuję, bo akurat mam składniki. Spokojnego wieczoru życzę anabell...
OdpowiedzUsuńUwielbiam owoce. Mogłabym jeść je na okrągło. Tak było od dzieciństwa i tak pozostanie do końca życia. Ale jarzynek też jem bardzo dużo..
OdpowiedzUsuńI Stanisławę Celińską też bardzo lubię i cenię!!!
Pozdrawiam :-).
Ze mną jest tak, że codziennie zjadam raczej więcej warzyw niż owoców. Co do Pani Stanisławy - pamiętam Jej początki, Jej wspaniałe role w teatrze i cieszę się, że mimo wszystko... dalej pracuje. Dziękuję za wizytę i również pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń