BĄDŹ PRZYZWOITYM . . . ???


 Niezapomniany pan profesor Bartoszewski. Ile On się nagadał. Ile razy nas pouczał. Ile razy przypominał, by być przyzwoitym. Jak grochem o ścianę. Prawie w każdej dziedzinie życia towarzyszyć nam powinna przyzwoitość. Ale nie. Nie towarzyszy. Bo to nudne przecież jest. O ile ciekawiej jest komuś nawymyślać, kogoś zwyzywać, komuś pogrozić. Jakby jakiś piorun w nas strzelił. Jeden przez drugiego ściga się, który jest bardziej agresywny. Zawody sobie urządzili.

Niestety, dotyczy to osób w każdym wieku. Jeśli więc nie masz jakichkolwiek, nawet najmniejszych osiągnięć na koncie swojego życia, to przynajmniej bądź przyzwoitym człowiekiem.  Jednak Polak ma gdzieś normy i zasady. Woli wzory niegodne naśladowania. Jak ten Kargul z Pawlakiem. Z każdym i o wszystko. W dobie internetu, możliwości są ogromne, więc hejt szaleje na całego. Bezkarnie i coraz śmielej. Szczególnie, gdy jest się niewidocznym.

Zastanawiam się, czy ludzie pamiętają jeszcze co znaczy to słowo? Czy dzisiaj w ogóle znaczenie ma Kodeks Kulturalny? Zasady etyczne, moralne, społeczne. Co dla mnie znaczy > być przyzwoitym< ? To znaczy być uczciwym i godnym zaufania człowiekiem. Taki ktoś stara się zawsze postępować jak należy. To jest  dobry rodzic, pracownik i przyjaciel. To ktoś wiarygodny i niezawodny. Kiedyś byli tacy ludzie. Przywiązywali uwagę do wartości. Dzisiaj to dinozaury.

Liczyli się ze zdaniem mądrzejszych od siebie i szanowali starszych. Dzisiaj te wartości są wyśmiewane, o czym świadczą codzienne zachowania ludzkie w miejscach publicznych.  W tramwajach, w kinach, w kolejkach, na przejściach dla pieszych, czy w sąsiedzkim życiu. Prawie na każdym kroku widać, jaki ktoś jest paskudny czy wredny. Czy takie zachowanie na dłuższą metę opłaca się? Czy przekraczanie granic, kiedy tylko komuś się podoba, skończy się?

Szczerze wątpię. Nie skończy się, ponieważ nie ma takiej woli. Ludzie mają w genach krzywdzenie innych i mają przykład z góry. Dzisiaj człowiek przyzwoity jest w mniejszości społecznej. Gdy na coś reaguje, sam czuje się jak małpa w klatce i do tego jest pouczany. W bardzo agresywny sposób. Aż strach w miejscach publicznych reagować na cudzą krzywdę. Ludzie wolą odwrócić wzrok. Wolą udawać, że nic nie widzą.

A przecież to nic nie kosztuje. Powinno się dostrzegać więcej niż czubek własnego nosa. Chociażby dla własnego komfortu. Pod warunkiem, że jest się tym przyzwoitym. Nie należy też oczekiwać jakiejś nagrody. Nie na tym polega przyzwoitość. Wolę swoim zachowaniem dawać przykład, niż być wytykaną palcami. Wolę hołdować swoim zasadom i mieć przyjaciół, niż być przez ogół lekceważoną i wykluczoną. Nie mogłabym tego znieść.

Dobre cechy charakteru świadczą moim zdaniem o naszym człowieczeństwie. Niektóre są wrodzone, niektóre nabyte, inne są ciężko wypracowywane. Według nich człowiek przyzwoity pilnuje ustalonych norm. Nie przekracza granic. Nawet jak jest anonimowy w internecie. Taki ktoś ma prawo mieć satysfakcję. I to mu wystarcza. Śpi spokojnie. Przynajmniej ja tak mam. Bardzo mi zależy, by ludzie odbierali mnie pozytywnie. Dlatego staram się.

Wiem, gdzie leży granica i jej nie przekraczam mimo, że czasami ktoś nieźle mnie wkurzy. Całe życie uczę się reagować nieagresywnie. Sama. Nikt mi nie ustala norm. Nikt mi czegoś nie zabrania ani nie nakazuje. Po prostu lubię być osobą przyzwoitą. Nie traktuję tego jak jakiejś gry. Szczerze. I nie rozpatruję tego w kategoriach nagradzania. Jak w ogóle można porównywać przyzwoitość z np. nieuczciwością?

Jak słyszę tu i tam, że życie jest za ciężkie, by zastanawiać się nad przyzwoitością, to mnie trafia. A kiedyś jak było? Nie trzeba było być przyzwoitym? Trzeba było. Kropka. Dzisiaj tak się porobiło, że przyzwoitość dla większości to deficytowy towar. Oni robią ciekawsze rzeczy, bo po prostu lubią stać w kontrze do zasad. Ich instynkt, jaki by nie był, napędzany jest przez "zdobycze" cywilizacji. 

Tacy ludzie interpretują znaczenia wartości po swojemu, tak, by przynosiło to jakąś korzyść. To nie wygląda dobrze. To są zmarnowane lata nauki. Nikt w zasadzie na to nie reaguje. A jeżeli już, to za słabo. Coraz częściej widzimy, jak do głosu dochodzi bezkarna brutalizacja życia i to bez żadnych skrupułów. Nie warto się dzisiaj przeciw temu buntować, bo zostanę ukarana. Przecież nie chcę stracić pracy, tak zwanych przyjaciół. Nie chcę zostać sama. 

Co w takim razie robić? Lepiej się poddać i dostosować? Czy pozostać przy swoim? O nie, wolę zostać przy swoim. Moje zasady są dla mnie cenniejsze od wątpliwej przyjaźni. Unikam takiej. Po prostu oczekuję od innych takiego samego zachowania, jak ja zachowuję się w stosunku do nich. To żadne bohaterstwo, ani wysiłek. To rzecz normalna, osiągalna dla każdego przeciętnego zjadacza chleba.

Oczywiście, są w życiu trudne chwile, kiedy trudno jest dokonać wyboru. Ludzie różnie wtedy reaguję. Zazwyczaj źle. Jest wtedy szansa, by uczyć się na własnych błędach. Jest. Czy zatem korzystamy z tej szansy? Dyskutowałabym. Moim zdaniem, nie ma na to złotego środka, bo każda sytuacja jest inna, bo biorący w niej udział są różnych charakterów. Nawet jak ktoś pilnuje własnego dobra, nie wie jak się zachować. Waha się.

Człowiek jeden od drugiego bardzo się różni. Pochodzeniem, wychowaniem, statusem zawodowym i społecznym. Każdy ma swoją definicję przyzwoitości, jeżeli ją w ogóle ma. Gdy dochodzi do dyskusji, pokazuje ona, że ludziom lepiej jest oczekiwać przyzwoitości od innych, niż samemu się nią "chwalić". Tak już mamy. Nie wiem skąd się to wzięło. Jest. Może ludzkość za bardzo wzięła na luz?

 Lata temu naganne zachowania dyskredytowały osobnika z każdego życia, publicznego i towarzyskiego. To była potężna kara. Mało kto pozbierał się po takim "afroncie". Wtedy temat głównie dotyczył mężczyzn. Kobiety były klasyfikowane inaczej, ale to temat na inny artykuł. Tak czy siak, chodziło o kręgosłup moralny. Chodziło o opinię w towarzystwie. Nawaliłeś, to cię nie ma. Czy tak samo jest dzisiaj?

Dzisiaj, im ktoś jest bardziej bezczelny, cyniczny, arogancki, tym wyższy ma status w środowisku.

To takie zachowania i podobne, stają się normą. Dzisiaj ludzie wolą igrzyska. Wolą patrzeć na cudzą krzywdę. Wręcz dochodzi do absurdów. Znieczulica króluje, uodparnia nas. Robi z nas potwory, u których trudno o człowieczeństwo. Do czego to doprowadziło? 

Do chaosu.

A przecież w przyzwoitości zazwyczaj chodzi o to, by nie krzywdzić bliźniego. Jest to jedno z 10 bożych przykazań. I my  z dumą mienimy się katolikami? Wierzyć się nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz