Tak się składa, że nie paliłam, nie palę i nie będę palić. To była i jest moja świadoma decyzja. W jej podjęciu pomogła mi kiedyś refleksja na widok palących ludzi o brzydkiej szarej cerze i twarzy z licznymi zmarszczkami. Nie mogłam znieść tej otoczki smrodu, która otaczała i nadal otacza każdego nałogowego palacza. To straszny nałóg, który pozostawia po sobie trwały ślad na całe życie. To nałóg rujnujący nasze zdrowie. To nałóg, z którego niestety nie tak łatwo wyjść.
Wiecie, nie wierzę, że nie każdy palacz ZDAJE sobie sprawę z tego, że palenie szkodzi. Moim zdaniem każdy bez wyjątku doskonale wie czym grozi ten nałóg. A mimo to ryzykuje zdrowiem a nawet życiem. Gdzie się tylko obejrzymy, nawet na opakowaniach papierosów, są ostrzeżenia o niebezpieczeństwie palenia. Są miejsca i materiały gdzie można doczytać o szkodliwości substancji chemicznych, które skutecznie niszczą nasze włókna kolagenowe, przez co te z kolei tracą swoje właściwości.
Z powodu tego niszczącego działania nasza skóra staje się sucha i pokrywa się brzydkimi zmarszczkami. Przyspiesza proces starzenia organizmu. A na tym nasz wygląd nie korzysta. Nikotyna niszczy układ krążenia, przez co zachodzi proces spowalniający regenerację skóry. Gdy dodać do tego nieodpowiedni sposób odżywiania się, skutkuje to szarą i bladą cerą, która straciła już dawno swój naturalny blask. Właściwie to już na pierwszy rzut oka widać, kto pali a kto tego paskudztwa nie używa.
Gdyby się przyjrzeć w lustrze i zobaczyć z bliska, jak zachowują się mięśnie twarzy podczas palenia, zobaczyć można nieciekawy widok. Teraz pomnóżmy ilość wykonywanych ruchów tych mięśni przez lata palenia, co widzisz w lustrze? Jedno wielkie pole zmarszczek. Dotyczy to każdego nałogowca. Bez wyjątku. Brrr!. Doskonale wiem, że moje tu gadanie to kropla w morzu słów. Przecież nawet książki pisano na ten temat, że o innych publikatorach nie wspomnę. Co w takim razie da, taki sobie mały blogowy artykulik?
Nie czarujmy się. Nie jeden orzeł próbował zmierzyć się z tym wyzwaniem i w sumie to przepadł. Lata płyną, wielkie koncerny mają się dobrze, bo jest popyt na ich wyrób. Ludzie dalej palą, lekarze mają z nimi robotę, a ja mimo to dalej mam wielką potrzebę o tym napisać. Zwróćcie uwagę tam gdzie przebywacie na co dzień, ile osób wokół Was pali papierosy. Palicie razem z nimi, bo wdychacie dym z ich papierosów. Ale to doskonale wiecie. Wiecie i dajecie na to swoje przyzwolenie.
Oczywiście muszę oddać sprawiedliwość tym osobom, które w swoich środowiskach domowych, zawodowych czy towarzyskich, reagują na palaczy. W miejscach pracy są do tego wydzielone pomieszczenia, na ulicach i w miejscach publicznych obowiązuje zakaz palenia. Jednak sądzę, że to stanowczo wciąż za mało. Ci, którzy nie palą to nadal mniejszość. Ta mniejszość to "potencjalny współtowarzysz" niedoli. Tak długo, jak długo palacze będą palić, temat nie zniknie z naszego życia.
Czy zatem jesteśmy skazani tak egzystować? Tak, chyba jednak jesteśmy. Myślę, że nikt nie poradzi na to zjawisko. Bo jak oczywista oczywistość nam pokazuje, zawsze chodzi o pieniądze. Nie wygramy z wielkim koncernem. Nie wygramy z nałogowcem, który mimo przyszłych chorób, pali dalej. To jest straszne. Popatrzcie tylko, palacz wygląda starzej, niż ma w rzeczywistości lat. Ktoś kto nie pali, nie wygląda na swoje lata. Wygląda o wiele młodziej.
Ktoś kto nie pali, ma bardzo ładną cerę. Jest o wiele zdrowszy od palacza. Nie ma problemów palacza. Zgoda, ma inne problemy, ale nie te związane z paleniem. Pod warunkiem, że się pilnuje. Palaczowi żadna pielęgnacja nie pomoże. Palacz żyjąc w swoim "świecie palacza" ma gdzieś wszelkie przestrogi. Palenie to JEGO PRZYJEMNOŚĆ i nic tego nie zmieni. Nie zmieni, bo on sam tego nie chce. To jakiś pokręcony matrix. Kropka. Kolejny raz powtórzę - to jest straszne. To jest straszne.
GDY do kogoś dociera w pewnym momencie, że nie działa na swoją korzyść paląc, sorry, ale w większości przypadków dotyczy to kobiet, zaczyna stosować tzw. środki zastępcze, by było widać, że coś tam robi. Może dla świętego spokoju. Zaczyna stosować np. różne kremy na cerę, bo zawierają kolagen. Śmieszy mnie to, ponieważ taka osoba sama się oszukuje. Cud się nie zdarzy. Koncern kosmetyczny zarabia, a efektów nie widać. A nie widać, ponieważ nie tędy droga.
O swój wygląd, tak jak o swoje zdrowie, należy dbać całe życie, a nie tylko w sytuacjach kryzysowych. Mamy dzisiaj takie zdobycze cywilizacyjne, wydawałoby się, że chociażby z tego powodu jesteśmy mądrzejsi. Nie jesteśmy. Mimo rozwoju cywilizacji ludzkość wciąż tkwi w swoich stereotypach jak w zamkniętym kręgu. I co ciekawe, nie chce tej skorupy przebić. Na nic jakakolwiek profesjonalna pomoc. Na nic starania edukacyjne. Na nic starania wszelkich gabinetów.
Z pokolenia na pokolenie, z uporem maniaka, przekazujemy sobie szczególnie to wszystko, co działa wyjątkowo destrukcyjnie na nasze zdrowie. Nie myśląc o przyszłości swojej i swoich dzieci. Co za egoizm. Dochodzi do tego, że niejeden palacz i niejedna palaczka wolą poddać się zabiegom np. mezoterapii, niż po prostu przestać palić. Przecież taki zabieg to tylko krótkotrwały efekt. Takich zabiegów trzeba by zaaplikować więcej niż jeden.
I co, robiąc zastrzyki, stosujemy sobie taką kurację do końca życia? To jest wyjście? Wybaczcie że się unoszę, ale muszę to powiedzieć. Zmarszczki nie znikają z twarzy ot tak sobie. By je przynajmniej wygładzić, mija sporo czasu. Bardziej agresywnym działaniem jest zabieg plastyczny, ale nie każdą osobę na to stać. Zresztą, zastanawiam się teraz, czy nałogowy palacz myśli na co dzień o swoim wyglądzie? To dopiero pytanie, co?
Chcę jedno wyjaśnić. Nie było i nie jest moim zamiarem wkładać kij w kosmetologiczne "mrowisko". W jakiekolwiek "mrowisko". W tym artykule wyrażam swój protest przeciwko paleniu papierosów, e-papierosów i tak dzisiaj mniej widocznych cygar. Jak zwał tak zwał. Wiem również, że dla wielu osób samo palenie jest po prostu przyjemnością. Oczywiście każdy jest tylko słabym człowiekiem. Pytanie tylko - czy z tego powodu, że jest słaby, ma narażać na uszczerbek zdrowia innych współplemieńców?
Przecież można znaleźć sobie inne przyjemne zajęcie, tak? O tak.
Tylko, że taką decyzję trzeba CHCIEĆ podjąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz