Nigdy nad tym się nie zastanawiałam, a przeczytałam w swoim życiu wiele książek. Bardzo wiele książek. Właściwie to lubiłam i nadal lubię czytać prawie każdy rodzaj literatury. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile w ogóle książek przeczytałam. W szkole podstawowej czytałam np. przygodowe plus lektury obowiązkowe. Potem poszerzyłam księgozbiór o Historię dokumentalno-fabularną, tematy obyczajowe i kryminalno-przygodowe. A wisienką na torcie stała się fantastyka.
Oczywiście, przez pewien czas wydawało mi się, że filmy też są OK, jednak doszłam do wniosku, że książki nic nie zastąpi. Ta miłość do czytania została mi do dzisiaj. Gdyby tak zastanowić się, ile godzin z życia poświęciłam na czytanie, chyba nazbierałoby się tego. Pamiętam zarywane noce pod kołdrą z latarką w ręku. By rodzice nie wiedzieli co robię. Też tak mieliście?
Pamiętam jak pracowała mi wyobraźnia, jak utożsamiałam się z bohaterami, jak przeżywałam ich losy i przygody. Pamiętam jak wzruszałam się z ich powodu, prawie byłam w tej książce. Czytając każdą z nich czułam, jak treści w nich zawarte zmuszały mnie do myślenia, przez co czasami później nie mogłam spać. No i niektóre z nich głęboko zapadły mi w pamięć. Stały się nawet najbardziej ulubionymi, czytanymi kolejny raz i kolejny.
Kiedyś rzuciło mi się w oczy pewne zdanie, "że czytanie skazuje na samotność". No tak, jak pamiętam, to wiecznie widziano mnie z książką. Można by rzec, że byłam i jestem molem książkowym, ale żeby zaraz być samotną? Nie, tak się nie czułam. Ale mówię tu za siebie. Moim zdaniem gdy osoba czuje się samotna, to np. ucieka w świat książek. Literatura pełna jest takich przykładów. Czy w życiu prawdziwym jest podobnie?
Dawniej, za czasów naszych prababek, niektóre z nich nie mając nic do roboty czytały właśnie książki, najczęściej poezję i romanse. Ciekawe, czy fikcja mieszała się im z rzeczywistością? Czy niektóre z ówczesnych panienek z dobrego domu wręcz wcielały się w role bohaterek i zachowywały się tak jak one? Tak, żeby było ciekawiej i romantyczniej oczywiście. W rzeczywistości będąc mieszczkami z prowincji. Poniosło mnie.
Weźmy Don Kichota. Skąd wziął się jego pomysł, by wyruszyć na przeciw przygodom? Z książek? No cóż, czytelnik o bardzo silnej wyobraźni i słabej konstrukcji psychicznej, łatwo mógłby ulec wpływom i stać się szalonym rycerzem walczącym z wiatrakami. A tak na marginesie, czy my dzisiaj w tej zwariowanej rzeczywistości, nie walczymy aby z "wiatrakami systemu"?
Inny przykład Autora książek, którego wyobraźnia doprowadziła do realizacji Jego pomysłów. Mam na myśli jednego z moich ulubionych - Juliusa Verne,a. Pomysł konstrukcji łodzi podwodnej wraz ze szczegółami technicznymi ujrzał światło dzienne. I to z jakim sukcesem. Dzisiaj mamy nawet atomowe łodzie podwodne. Wniosek nasuwa się taki - że źródłem wielu realnych pomysłów są właśnie książki.
Czasami Literatura ponosi nas w świat dobrej fantazji, a czasami tej złej. Otwiera się zaczarowana szufladka i wciąga nas w otchłań ciemnej strony "mocy". Niektóre książki ukazują nam świat bardzo przewrotnie. W innych słownictwo jest jakże podstępne, mgliste i kuszące, obiecujące nie wiadomo co. Tak wciąga czytelnika, tak go osacza, że trudno mu oderwać się od czytania. Poci się biedak, a czyta dalej. Nie może przerwać aż skończy.
Ciężka sprawa z tymi książkami. Wychodzi, że czytać źle, a nie czytać to jeszcze gorzej. Dla jednych to błogosławieństwo, dla innych przekleństwo. Kiedyś uważano, że książki to wymysł diabła i je palono. Niejeden dyktator palenie książek ma na sumieniu. Te "twory diabła" oskarżano o herezję, satanizm, demoralizację, degenerację i całe zło na świecie. Tylko za posiadanie zakazanego tytułu trafiało się do obozu. Traciło życie.
Wiek XX natomiast słynął z wszechobecnej pracy cenzorów. Niby dawno już ich nie ma, a cenzura po nich pozostała. Ponieważ żyjemy w zwariowanych politycznie czasach, może należy się nie wychylać. I aby uniknąć nieprzyjemności, trenujmy nieczytanie. Odwracajmy wzrok od słowa pisanego. Zresztą, po co komu zarwana noc. Po co mam się wzruszać i po co ma mnie głowa boleć. Mało to kłopotów w życiu? Oczywiście powyższe to żart.
Tak na marginesie, nieczytających w Polsce jest ponad 60%, albo więcej. Statystyki hulają po polskim nieboskłonie. To po prostu masakra. Jak tak dalej pójdzie, zgłupiejemy intelektualnie do cna. Co zostawimy wtedy naszym wnukom w spadku? Intelektualną ciemność. A niech to.
Na koniec cytat z "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza:
"Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz