W taki czy inny sposób, czyli w sensie pozytywnym i negatywnym. Mówimy, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Prawda to czy horrendalna bzdura? Życie pokazuje ilu przychylnych znajomych znajduje się obok nas, gdy dopada nas jakakolwiek bądź bieda. Przekonujemy się wtedy o ich przyjaźni, albo o ich obojętności, ich braku zainteresowania naszymi kłopotami. Z jednej strony możemy z przyjaciółką wspólnie ponarzekać, jaki ten świat okrutny i wspólnie poużalać się nad sobą. Kiedy coś nam w życiu nie wychodzi, jakby łatwiej jest o przyjaźń, o przychylność drugiej osoby.
Jedna osoba może posłuchać drugiej, jak wali się życie tej pierwszej. Może ją poklepać po plecach, przytulić, otrzeć łzę i zapewnić, że jest z nią do końca. Inny obrazek to powtórka z pierwszego, ale... ten tak zwany przyjaciel nie cieszy się, że jednak masz lepiej. Kolejny obrazek z życia, to przyjacielska obojętność. Jaką to przykrość sprawia, wiemy. Na pewno wiele osób tego doświadczyło. Smutek, zawód, rozczarowanie ogarniają nas, gdy nagle okazuje się, że najlepszych przyjaciół nie obchodzi, co u nas się dzieje złego czy dobrego. I to osoby, znane nam od wielu lat.
Odkrycia takie są nie do zaakceptowania, szczególnie, gdy powodzi się nam, gdy osiągamy sukcesy. Nasi przyjaciele nie mogą tego znieść, że u nas wszystko jest w porządku, a nawet lepiej. Powiedzeniu, że przyjaciół poznajemy w biedzie, mówię SPRAWDZAM. Mówię tak, ponieważ w wielu życiowych sytuacjach, i ja i wiele innych osób przekonywało się, jak to jest z tą przyjaźnią naprawdę. Jednym ta przyjaźń sprawdzała się i nadal sprawdza, jest dla nich czymś bezwarunkowym. Innych spotykał zawód. Jeszcze innym przyjaźń stała kością w gardle.
Doświadczenie bezwarunkowej przyjaźni, przeżywanie jej całymi latami, jest czymś unikatowym, najcenniejszym kruszcem, jest niezastąpiona. Gdy zdarza się nam w życiu coś szczególnego np. w karierze zawodowej, coś, co ma zmienić nasze życie o 180 stopni i przynieść nam większe korzyści nie tylko materialne, co chcemy zrobić? Świętować to wydarzenie z rodziną i z przyjaciółmi. Impreza, szampan i gratulacje. Tego się spodziewamy. I wiecie co? Taka sytuacja, taka impreza, są najlepszą weryfikacją przyjaźni. Wtedy łatwo jest przekonać się o szczerości przyjacielskich intencji.Jedni na wieść o zawodowym awansie i profitach z nim związanych, niemal pod sufit skaczą z radości. Cieszą się, szczerze, że w takiej chwili są obok gdy spełniają się marzenia. Wzruszenie to mało powiedziane na to, jak się wtedy czujemy. Kumuluje się wtedy w nas poczucie szczęścia, czystego niepowtarzalnego szczęścia. Wspaniałe uczucie, które powinno być udziałem każdego z nas. Ponieważ posiadanie przyjaciół cieszących się z naszych sukcesów, to szczęście. Miejsce gdzie akurat jesteśmy, wydaje się być wtedy, najcudowniejszym miejscem na Ziemi.
Wśród przyjaciół są też tacy, którzy zachowują się nadopiekuńczo. Ostrzegają o możliwości oszustwa, wszak oszustów w każdej branży nie brakuje. Wątpią, czy awans się uda. Martwią się, czy aby damy radę. Prorokują potop przykrości i możliwość rozczarowania. Wszystko w trosce o nas. No cóż, chcą... to niech się martwią. Tacy już są. Jest to z ich strony nieszkodliwe i można przypuszczać, że kieruje nimi wrodzone martwienie się o innych. Widać, że im na kimś zależy. Zawsze to jakaś reakcja jest.
Najgorzej jest wtedy, gdy ci przyjaciele, na których nam najbardziej zależy, najbardziej nas rozczarowują. Gdy słyszą nagle, że będziemy spełniać swoje marzenia, udają głupiego, usiłują zbagatelizować temat i przejść na inny. Tu i teraz, natychmiast. Dlaczego tak się zachowują? Przeżywają szok? Ich "szczerość" stanęła nagle pod znakiem zapytania? Zazdrość wreszcie z nich wylazła, której w takiej chwili nie potrafili opanować? Nie do uwierzenia. To nasi przyjaciele! A może nie są i nigdy nie byli przyjaciółmi?
NIESZCZERY "PRZYJACIEL" CIESZY SIĘ, GDY PONOSIMY PORAŻKI
Taki "przyjaciel" nie zastanawia się, co my czujemy widząc nieoczekiwane reakcje. Nie bierze pod uwagę naszego smutku i przykrości jaką nam sprawił. Do nas natomiast dociera wreszcie prawda, że właściwie to zawsze takie reakcje miały miejsce z jego strony, gdy u nas działo się coś fajnego, pozytywnego. Tego typu osoby, gdy słyszą dobre wiadomości, traktują je i nas jak powietrze. A gdy dowiedziały się o porażce, o... to co innego. Wtedy nasze problemy stają się czymś najciekawszym na świecie.
Ciężko zrozumieć takie zachowania. Tym bardziej ciężko, gdy dotyczy przyjaciół. Czy nie lepiej cieszyć się szczęściem innych? Jeżeli zazdrościć, to w sensie pozytywnym. To najlepszy motywator dla nas samych. Przecież na zdrowy rozum - zazdrość nikomu nic nie daje. Nie traci osoba której zazdrościmy, tylko ten kto zazdrości. Nie ma mowy wtedy o jakiejkolwiek znajomości, a co dopiero przyjaźni. Piszę tak, bo nie wierzę, że można się przyjaźnić nie ciesząc się z czyjegoś sukcesu. To nie jest przyjaźń.
Właściwie to nie wiadomo, co to jest. I właściwie po co to "coś" latami pielęgnować? By się dowartościować? Wiecie, nawet nie chce mi się nad tym zastanawiać. Szkoda czasu. Lepiej świat odbierać w kolorach, niż tylko na czarno. Lepiej cieszyć się z sukcesów jakie odnoszą przyjaciele, bo to tak, jak byśmy sami odnosili sukcesy. Chcę przez to powiedzieć, że nie sztuką jest przyjaźnić się z kimś w biedzie. Przyjaźń na dobre i złe, to dopiero SZTUKA. Bardzo Wielka Sztuka.
Powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie JEST w takim samym stopniu słuszne, jak to, że poznajemy ich i w dobrych dla nas czasach.
Bez względu na czas, miejsce czy odległość.
Obrazy: *Ohme *Aia.pl *SameQuizy.pl *Facebook
Mam tylko dwoje przyjaciół. Jedną od 1994 roku więc sprawdzona przez lata a drugą od 2008. I wcale nie jesteśmy jednomyślni. Mamy odmienne poglądy na wiele spraw. A mimo wszystko się przyjaznimy. Ludzi nieszczerych, obłudnych i zawistnych bez skrupułów pozbywam się że swojego życia i zrywam kontakty bez możliwości powrotu. I mam spokój. Może przez to mało osób wokół mnie, czasami nawet czuję się samotny ale mimo to jestem szczęśliwy że tak dobieram sobie ludzi. Bo dobrze wybrać to też sztuka. Łatwo o pomyłkę i rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńPonieważ człowiek jest zwierzęciem stadnym, na dłuższą metę nie wytrzymuje w samotności. Może nawet sfiksować nieco. Dlatego powinno się doceniać to, że ma się przyjaciela na dobre czy na złe. Nawet jeżeli się różnimy w poglądach, jest o wiele ciekawiej w życiu, niż to życie celebrować w pojedynkę. Nie jest łatwe znaleźć przyjaciela, nie jest łatwą sprawą utrzymać tę przyjaźń, ale co w życiu jest łatwe? Każda sprawa wymaga wysiłku. Zatem lepiej się wysilać, niż rozczarowywać. :)
UsuńMyślę, że słowo przyjaciel jest obecnie mocno nadużywane. W moim odczuciu przyjaciel, to ktoś kogo poznaliśmy zarówno w czasach, kiedy jest nam dobrze jak i wówczas, kiedy jest nam źle. Obserwuję to w naszej niewielkiej miejscowości, że teraz po kilku nawet niezobowiązujących spotkaniach już mienimy się przyjaciółmi, a niedługo po tym zrażamy się do kogoś i stajemy się sobie obcy, a niekiedy jesteśmy wrogami. I po co od razu przyjaciel? Można mieć bliższych i dalszych znajomych, by nie czuć się samotnie, a nie od razu przyjaźń niesprawdzona na całe życie. Ja mam dwie przyjaciółki od lat i możemy zawsze na siebie liczyć. Nie mieszkamy w tej samej miejscowości. Pozostali, a jest ich wielu, to są znajomi. Lubię być w ich towarzystwie i myślę, że oni też. Mamy sobie wiele do powiedzenia, spotykamy się, ale jeszcze nie nazwę tego przyjaźnią, bo nie jest sprawdzona. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńNie dość, że to słowo jest nadużywane, to sam sens przyjaźni jest wyolbrzymiany. Lubimy posługiwać się pięknymi słowami dodając sobie źle pojmowanej wartości. Podbijając swoje samopoczucie i miło muskając swoją wyobraźnię. Zaliczam do takiej postawy przyjaźń. Myślę też, że wielu mieniąc się naszymi przyjaciółmi robią to egoistycznie tylko dla siebie. Dlatego łatwo kogoś takiego rozszyfrować. Dlatego lepiej mieć dwoje sprawdzonych, niż licznych fałszywych. Też o swoich znajomych mówię koleżanka/kolega. Im to nie przeszkadza. A poza tym przyjaźń nie potrzebuje reklamy i obnoszenia się z nią publicznie. :)
UsuńI ja serdecznie pozdrawiam Blogchwilko... miłej niedzieli...
Podobno z przyjacielem dobrze nawet pomilczeć, bo i tak przyjaciele rozumieją się bez słów.
OdpowiedzUsuńO przyjaźni lub jej braki napisano wiele, ale czym tak naprawdę jest przyjaźń?
Może to po prostu pokrewieństwo dusz, może nie musimy od razu lecieć z pomocą materialną czy wysłuchiwać narzekań na męża i dzieci , może wystarczy pewność, ze w razie potrzeby jest ta dobra dusza, która zawsze wie, co powiedzieć i kiedy przytulić...
Wiele razy słyszałam, że przyjaciel powinien to czy tamto i czego nie powinien robić, ale czy tego samego wymagamy od siebie? zawsze towarzyszyło mi powiedzenie: kto szuka ideału w przyjaźni, na ogół zostaje bez przyjaciół...
jotka
Znam to powiedzenie. To fajne uczucie, móc z kimś pomilczeć. Wiesz, każdy może mieć swoją definicję przyjaźni, bo wynika to z doświadczenia życiowego. Jedna z nich jest taka - prawdziwy przyjaciel po prostu JEST. Gdy potrzebujesz nakrzyczy, pouczy, poradzi, wysłucha, gdy trzeba poda pomocną dłoń, pomilczy. Nieproszony nie zadaje pytań, działa. Cokolwiek nie zrobi, zrobi to z wyczuciem, albo uszanuje decyzję i nic nie robi. Konia z rzędem temu, kto powie, że działa dokładnie tak samo. Ja tylko dopowiem, że wszystko co nas dotyczy, działa w obie strony. Przynajmniej tak powinno być.
UsuńPozdrawiam serdecznie Jotko...
Ostrożnie podchodzę do określeń typu przyjaźń. Co nie zmienia faktu że jest bardzo ważna, samemu zawsze jest ciężko. Tak już mamy ten świat skonstruowany, że samemu to sobie możemy co najwyżej pracować żeby nikt przez ramie nie zaglądał.
OdpowiedzUsuńCiekawie i dowcipnie powiedziane. Dobrze, że jesteś ostrożna, omijasz rozczarowania i zawody, a to nie jest potrzebne.
UsuńDziękuję za wizytę i komentarz.
Pozdrawiam serdecznie...
Przyjazn też się niestety zdewaluowała.
OdpowiedzUsuńA przyjacielem jest ten który potrafi pomóc w biedzie, cieszyć się razem powodzeniem a przede wszystkim zrozumieć postępowanie drugiego człowieka. Mam taką przyjaciółkę....A znamy się od drugiej klasy szkoły podstawowej...
Serdeczności Polonko...
Tak. W ogóle mamy parę rzeczy, zachowań czy słów, które na tyle stały się codziennością, że nie zwracamy uwagi na ich znaczenie. Łatwo nam to przyszło. Zbyt łatwo.
UsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko...
Teraz powszechnie byle kogo nazywa się przyjacielem. Ja nie naduzywam tego słowa. Większość ludzi których znam to tylko znajomi i koledzy. Na przyjażn trzeba sobie zasłużyć czymś więcej niż cześć na ulicy przy spotkaniu.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Mam obok siebie kilkanaście bardzo dobrych znajomych. Regularnie się spotykamy od lat. Ale bardzo rzadko padają między nami słowa - przyjaźń, przyjaciółka. Nie mamy takiej potrzeby. Wiemy, że jesteśmy sobie bliskie i nie musimy zapewniać siebie o tym. To jest nasz sukces, jeżeli można w takich kategoriach to przedstawiać. :)
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń to trudny temat. Do tego się dorasta i uczy. Tak przyjaźń to inny rodzaj miłości który wymaga poświęcenia, czasu i czasem kosztuje ale na pewno warto chronić i walczyć o taką relację.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Bardzo fajnie to ujęłaś. Na szczęście znam wiele osób, które myślą podobnie. Ktoś, kto tego nie zna, jest moim zdaniem w jakimś sensie... ubogi.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie...
Tak...zauważ, że teraz tych prawdziwych przyjaźni jest coraz mniej...ludzie żyją szybko i czesto są skupieni tylko na sobie, drugi człowiek to raczej dodatek do jego ego...A jesli jeszcze jest przydatny...no to już nazywają przyjaźnią.. Ja też Ciebie pozdrawiam 😘
UsuńZwróciłaś uwagę na ważną rzecz - PRZYDATNOŚĆ PRZYJAŹNI. To jakby kolejny element tego tematu. Przypuszczam, że wiele osób może wiele na ten temat powiedzieć. I rację masz, nie przywiązuje się dzisiaj takiej uwagi do wartości samej przyjaźni, jak kiedyś.
UsuńBardzo serdecznie pozdrawiam... fajnie się z Tobą rozmawia...