To, co na ten moment robią ekolodzy, to stanowczo za mało. To kropla w morzu potrzeb. I mimo, że to robią, nie ma tu w żadnym razie miejsca na powiedzenie - że lepiej późno niż wcale. Jest stanowczo za późno i żeby całkiem nie stracić "domu", ludzkość całego świata już teraz, natychmiast powinna obowiązkowo zacząć naprawiać przez wieki popełniane błędy. Jesteśmy na tej Planecie na tyle długo, by wreszcie zrozumieć, że jest ona naszą żywicielką, a zatem należy o nią tak dbać, jak dbamy o przysłowiowe jajko.
Jednak z nieznanego mi powodu jest zupełnie inaczej. Zachowujemy się jak władcy świata, panowie a raczej królowie życia, nie mający żadnego obowiązku wobec żywicielki. Branie garściami, świadome niszczenie, dewastacja i ani widu żadnej próby odbudowy, to nasze drugie imiona. Oto przykład pierwszy z brzegu - jedzie samochód betonową drogą przez las i nagle "sru", leci przez otwarte okno worek ze śmieciami, puszki po piwie, kartony po papierosach, opakowania po zjedzonych batonach. Wystarczy wyjść do lasu na spacer, by to zobaczyć.
NAJPILNIEJSZĄ Z POTRZEB, NASZA KULTURA NIE OGARNIA
Widzimy miejscami, jaki śmietnik robią tam pseudo spacerowicze. Gołym okiem widać nasz agresywny i jakże egoistyczny stosunek do Matki Natury. Wychodzimy z założenia, że co wspólne to nie nasze, więc nie ma potrzeby o to dbać. Zamykamy oczy na zależność między nami a Naturą. Nie bierzemy pod uwagę silnej więzi łączącej nasze życie z życiem Natury. Lekceważymy tę współzależność nie bacząc na koszty. A przecież jesteśmy jej częścią. Jesteśmy jej bardzo nieposłusznym i bardzo agresywnym rozwydrzonym bachorem. Wszak wychowuje się nas bezstresowo.
Zatem nie mając wyjścia, Natura odwija się w naszym kierunku jeszcze bardziej agresywną reakcją. Już nie cacka się z nami. Zalewa nas tsunami, powoduje tu i tam ruchy tektoniczne, sprowadza lawiny błotne, powoduje pęknięcia ziemi i prowokuje wybuchy wulkanów. Strach się bać. Ale widocznie to dla nas wciąż za mała nauczka. Polityka ustami swoich populistów wspomina, że zrobi się TO i że zrobi się TAMTO. Nagada się i na tym gadaniu kończy. Dalej pokazuje Naturze środkowy palec jak każdej innej dziedzinie.
Wiadomo wszem i wobec, że żeby było lepiej, zmiany należy zacząć od siebie. Taka jest zasada. W przypadku ekologii polegać to ma na zmianie myślenia i postrzegania chyba już całego wszechświata. Dostrzeżenia wzajemnej harmonii. Może też odblokowania się na sprawy ważniejsze od czubka własnego nosa. Ziemię mamy tylko jedną, życie mamy tylko jedno, warto się nad tym zastanowić. Piwem i batonikiem daleko nie zajedziemy. By żyć zdrowo potrzebujemy odżywczych składników, a nie tylko cukru. Potrzebujemy ruchu a nie wygodnych foteli. To warunek.
Jesteśmy na tyle rozpuszczeni i na tyle aroganccy, że nie zwracamy uwagi na to co nam służy. Nawet najwyższe kary nie pomagają. Jest dobrze? To dobrze! Gdy będzie źle, potem będziemy się martwić. Ot cała filozofia. Byle co jemy i byle jak się zachowujemy. W stosunku do siebie i w stosunku do Natury. Jesteśmy wrzodem na ziemskim tyłku. Jesteśmy takimi nieszczęśnikami, że aż żal patrzeć. Poprzez własną krótkowzroczność nie widzimy, jakim inteligentnym i jak samowystarczalnym bytem jest Ziemia. Stwarza życie, reguluje nim i kontroluje je, gdy to życie umiera przetwarza je w nową formę.
Oddycha, bo ma swoją atmosferę, jej układem krwionośnym są oceany, układem nerwowym fauna i flora w postaci wszystkich gatunków. Na tak idealnej powierzchni nerwowym wrzodem jest dla niej tylko człowiek. Myślący, czujący, to i owo kreujący, za jego sprawą nawet rodzi się nowe życie. Z drugiej strony jednak zbyt zwracający uwagę tylko na siebie, nie dbający o przyszłość, dokonujący niekończącej się grabieży Planety, czym zamyka przed własnymi dziećmi szansę na lepszą przyszłość. Ten brak współpracy zabija wszelką nadzieję na poprawę naszego zachowania.
A przecież Ziemia to jedyny nasz dom. W razie "W" nie mamy się gdzie z niej wyprowadzić. Ziemia bez nas odetchnie, odpocznie od nas i przeżyje. My bez niej już niekoniecznie. A podobno mamy rozum. A to ciekawe? To, z jaką energią niszczymy Ziemię, odbija się na nas. Słabniemy cywilizacyjnie i pod każdym innym względem. To jest nasza cena jaką płacimy. Jeżeli tego nie dostrzeżemy już TERAZ, dojdzie do katastrofy. Osobiście ani myślę podzielić los np. Indian. Żyjąc wolno na swojej ziemi i dbając o nią z szacunkiem, byli szczęśliwi.
Wystarczyło ich tej ziemi pozbawić, zalać cywilizacyjnym "dobrem", a przestali być jej częścią. Szybko przejęli wszelkie nałogi, jeszcze szybciej popadając w depresje i nikomu niepotrzebne konflikty. Stali się cieniami siebie samych. Wniosek - spokojnie nie da się żyć bez szacunku dla własnej żywicielki. Australia do dzisiaj ma niespłacone długi wobec Aborygenów (eksterminacja, zagłada, odbieranie dzieci Aborygenkom), tak jak Ameryka wobec Indian. To plama na honorze tych Państw. A o ilu takich plamach jeszcze opowiada Historia ludzkości?
Niszczymy siebie i niszczymy Ziemię, po której stąpamy i z której żyjemy. A to droga donikąd. Że konieczne są zmiany, to wiemy. Pytanie jest takie - jak to zrobimy i czy w ogóle to zrobimy? Pytam, bo na naukę nie ma już czasu. Na wyrabianie szacunku nie ma już czasu, jeżeli już, to czyńmy to po drodze. Na zastanawianie się nad zaangażowaniem się wszystkich rządów i ich społeczności, nie ma już czasu. Czas się skończył. Ziemia doszła do głosu. I wyraźnie daje nam to do zrozumienia.
Nam ludziom zostaje tylko jedno, by ten głos Ziemi usłyszeć. Każdy z nas może to zrobić. Tu i teraz. Już.
FAKT - LUDZKOŚĆ WOBEC ZIEMI MA PRZEOGROMNY DŁUG DO SPŁACENIA
Bo człowiek to najgorsze zwierzę, jakie żyje na tej planecie... I nie muszę patrzeć na wycinane lasy Amazonii, wystarczy mi popatrzeć jak na przestrzeni 12 lat, odkąd mieszkam tu gdzie mieszkam, przetrzebiono okoliczny stan zadrzewienia. Z gęstych lasów naokoło wsi, pozostały pojedyncze drzewa, a piły ścinające drzewostan słychać naokoło całymi dniami. Ziemię mamy jedną - fakt, ale czy życie? Kwestia dyskusyjna... Ja osobiście mam nadzieję na kolejne moje inkarnacje na tej planecie :) Miłego, Polonko...
OdpowiedzUsuńWiesz, zgadzam się z Tobą do ostatniej kropki. Człowiek to najgorsze i najbardziej niebezpieczne zwierzę na Planecie. W mojej okolicy również ścinają drzewa aż drzazgi lecą. Za to w pełnej krasie wyłania się goły beton, nawet kratki ściekowe zabetonowali na amen. Przy pierwszej ulewie, będziemy mieć rzeki na ulicach. Co za głupota!!!
OdpowiedzUsuńHa... co do inkarnacji - wiele razy o niej czytałam... jednak traktuję ten temat z dystansem... i dziwnym jest, że dotyczy chyba tylko Hindusów, prawda?
Pozdrawiam późnym popołudniem...
Nie, nie tylko Hindusów i mówiąc szczerze, pierwszy raz słyszę o kojarzeniu Hindusów z reinkarnacją... Przeczytaj "Wędrówkę dusz" autorstwa dr Michaela Newtona, doświadczonego hipnoterapeuty. Polecam, nawet jeśli potem wsuniesz tę pozycję pomiędzy bajki, warto przeczytać :) Całusy wieczorne...
UsuńWiesz, powiedziałam tak, ponieważ kiedyś tak o tym przeczytałam. A książkę postaram się nabyć, daj mi trochę czasu. Wpisałam sobie do notesu, by nie zapomnieć.
UsuńDzięki za podpowiedź i... pozdrawiam bardzo... Ooo tak... widzisz? Tak mówię do wnuka na dobranoc...
Obawiam się, że nie będzie lepiej, bo zbyt dużo okoliczności przemawia przeciwko ekologii.
OdpowiedzUsuńNajpierw politycy, którzy mają swoje brudne interesy, później pandemia i powrót plastikowych oraz jednorazowych przedmiotów, teraz kryzys gospodarczy i wojna...
Do tego wszystkiego , poczucie porażki wzmaga podejście zwykłych ludzi, którzy rozumują - po nas choćby potop!
Ale w końcu nadzieja umiera ostatnia...
jotka
Gorzkie są Twoje słowa, ale prawdziwe. Cóż zrobić, rzeczywistość jaka jest, jest naszą sprawką. I wiesz co? Nie chcę ludzkiego postępowania wobec Ziemi tłumaczyć brudnymi interesami, pandemią, wojną czy plastikiem. Wszyscy jesteśmy po równo winni, wszyscy mamy na sumieniu stan Ziemi. Ale... może coś się zmieni... może... jak mówisz - nadzieja umiera ostatnia.
UsuńPozdrawiam serdecznie Jotko... spokojnego wieczoru...
Zgadzam sie z Twoimi obserwacjami, Polonko. Zgadzam bo widze wszedzie chociaz ludzie mi znani pilnie przestrzegaja pewnych regul czystosci i recycling. Ja tez.
OdpowiedzUsuńJednak to tylko kropla w morzu i mysle ze na dluzsza mete ta walka jest przegrana.
Niestety, też tak to widzę. Ludziom się nie chce, są za leniwi i bez wyobraźni.
UsuńPozdrawiam serdecznie Serpentynko...
Najgorsze to jest chyba to że prawie wszyscy ludzie narzekają że niszczymy środowisko i naszą Planetę..... a sami postępują paskudnie - śmiecą, brudzą i postępują bezmyślnie...
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam. Koło domu, przy śmietniku, na ulicach, w niektórych miejscach parkowych i leśnych. I myślę, że to nie jest tak do końca bezmyślne postępowanie... gdy dziecko rzuca za siebie papierek, rodzic tego nie widzi? Rodzic robi podobnie, a dziecko go naśladuje. Te wszystkie śmieci i butelki same nie przyszły do lasu. To JEST świadome działanie. Będziemy przegrywać tak długo, póki ludzkość nie zmieni się. Nie zanosi się na to. I to jest najgorsze.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie... o poranku...
No cóż kontrowersyjny temat i takie mam poglądy więc nie będę go tykac, nie abym była przeciwko ale w świecie jest wiele zakłamania na ten temat. Jestem za tym aby najpierw przestano produkcji plastiku! A u nas ustawiono automaty na plastikowe butelki a potem można dyskutować 😉
OdpowiedzUsuńTak, masz rację. Niestety koło jest mocno rozpędzone. Ludzie przyzwyczaili się, że mają to czego chcą, kosztem Ziemi i samych siebie. To samolubstwo, arogancja, bezmyślność i... inne takie. Plastik i tzw. "trudne" śmiecie są wyzwaniem. Pamiętam jak pewne produkty pakowało się w papier. Dzisiaj w Żabkach mają papierowe torby. Może to jakiś początek? I jeszcze coś - kary są o wiele za niskie, by poskutkowały.
UsuńPozdrawiam serdecznie... i lecę z rewizytą...
Ja bym chciała by wrócono do mleka, śmietany w butelkach, reszta produktów jak piszesz w papierowych torbach, ale by nie kosztowały więcej niż plastikowe 🤦
UsuńTeż pamiętam czasy wszelkich napojów w butelkach. Komu szkodziły? Plastiki weszły, bo my Polacy lubimy naśladować innych, papugować ichnie pomysły. Tak jest niestety do dzisiaj.
UsuńPozdrawiam serdecznie...