Podobnie było w Polsce i gdzie indziej na świecie. Odkąd jako płeć piękna zjawiłyśmy się na tym świecie, dla mężczyzn jesteśmy wciąż nie odkrytym "kontynentem". Wiele słów nam poświęcili, wiele książek napisali, i na tyle byli i wciąż są aroganccy, że myślą, że wiedzą o nas wszystko. Na przestrzeni wieków sporo przeszłyśmy, sporo doświadczyłyśmy. Jakby ewolucję w spojrzeniu i na świat i na samą siebie. Dawne księżniczki, delikatne i zmysłowe, pobudzały męską wyobraźnię do jej granic. Strzelano się o Nie, kochano w Nich nieprzytomnie, ot... jak to wczasach romantyzmu bywało.
Kiedyś kobieta w rękach mężczyzn była zabawką, przedmiotem, zachcianką.
Ale to minęło. Z czasem panowie zaczęli dostrzegać w nas coś więcej. Osobę niezależną, odważną w swobodzie i wolną. Przestałyśmy być tylko obiektem westchnień, stałyśmy się konkurencją. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Stało się tak dzięki specyfice współczesnego życia. Była to niejako konieczność. Taką sytuację wymusiło samo życie. Potrzeba pieniądza, potrzeba utrzymania życia na odpowiednim poziomie sprawiła, że kobieta poszła do pracy. I nagle wszystko się zmieniło. Do naszej wrodzonej delikatności doszła aktywność, udzielanie się, zaradność, wykształcenie i kompetencja.
Nie przeszkodziło to wcale obowiązkom rodzinnym i domowym. Stałyśmy się przez to jeszcze bardziej atrakcyjne dla świata mężczyzn. Na tyle atrakcyjne, że zaczęli obawiać się o swoją dominację nad nami. Im bardziej się nami fascynowali, tym bardziej chcieli podporządkować. Próby zdyskredytowania nas, były wszędzie i nadal są widoczne. Nie chcą już widzieć nas w roli osób z nieograniczonymi możliwościami. Osób, które wkraczają na męską ścieżkę rozwoju, pozwalającą żyć nam na równi z nimi. Przestało to dla nich być zabawne. Stało się denerwujące. Jak one śmią być lepszymi od nas? Jak śmią być wolnymi? Niezależnymi od nas?
NIC O NAS, BEZ NAS, mówi Barbara Nowacka
Faceci z rządu i kościoła niepokoją się, wszak grozi to mniejszą ilością małżeństw, mniejszą ilością rodzonych dzieci, wszak ucierpi na tym przyrost naturalny! I za to winą obarczają nas, bo nie chcemy już być tylko gosposiami domowymi. Patrząc stereotypowo, potępiają nas współczesne kobiety, za tę naszą odwagę. Boją się. I nie wyobrażają sobie, aby ich władzę i wszystko co się z nią wiąże, miałybyśmy zagarnąć. I pomimo wyraźnej, nachalnie i bezczelnie stosowanej dyskryminacji wobec nas myślę, że mimo wszystko dobrze spełniamy się w każdej roli, nie tylko w męskich zawodach.
Ogólnie, współczesny świat wciąż odczytuje pozytywnie naszą w nim rolę. Jesteśmy fascynujące, delikatne i poświęcamy się dla rodziny i domu. Nie jest dzisiaj prawdą, że kobieta potrzebuje mężczyzny, by przy nim się rozwijać. To już przeszłość. To raczej dzięki nam mężczyźni widzą treść i sens swojego życia. To bezdyskusyjny fakt. Czy to się Im podoba, czy nie. Potrzebne jest wzajemne wsparcie. Potrzebny jest podział obowiązków. Dosłownie, nie na papierze. Pozwala to i kobiecie i mężczyźnie czuć się dowartościowaną/nym i potrzebną/nym. To takie oczywiste, że bardziej już być nie może.
Podoba mi się nasz współczesny wizerunek. Mimo narzuconej nam życiowej roli, mamy sposobność pozostać niezależną, wolną i wartościową osobą. I nic nikomu nie musimy udowadniać, szczególnie naszym zniewieściałym mężczyznom. W ostatnim czasie w Polsce wiele mówi się o nas kobietach, o naszych prawach, rolach i potrzebach. Mówimy o tym MY SAME. Coraz częściej i donośniej zabieramy głos w dyskusjach o kwestiach, które są dla nas jakże żywotnie istotne. Nie wolno nam przestać. Nie wolno zejść z obranej drogi.
Drogi niezależności i wolności swobody decydowania o sobie.
Jesteśmy wykształcone, pracowite, zadbane i... zabiegane. Nasz współczesny wizerunek, społecznie, jest i stanowi wartość dodaną. Mamy osiągnięcia zawodowe i rozwijamy swoje pasje. Jesteśmy zabiegane, ale to nam nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, jeszcze bardziej mobilizuje. Chcemy przecież znaczyć w życiu przynajmniej tyle, co mężczyźni, którzy bez wysiłku osiągają swoje cele. Też tak chcemy! Powoli męskie stereotypowe myślenie o płci pięknej, zmuszone jest odejść do lamusa. Przestajemy wreszcie kojarzyć się Polakom z delikatną istotą, wiecznie potrzebującą wsparcia męskiego ramienia.
Owszem, nie wniesiemy przysłowiowej komody na przysłowiowe czwarte piętro, to rola naszych facetów, niech udowadniają cokolwiek, jeśli tak bardzo chcą. Niech udowodnią, że rzeczywiście nas wspierają. Kobiety współczesne stawiają na równi rodzinę, karierę i pracę. Ale... niekoniecznie przywiązują wagę do związków i partnerstwa. Ciekawe dlaczego? Za wniesienie komody na czwarte piętro można zapłacić panu "złota rączka". Niezależność, ambicja, dobre wykształcenie, pracowitość, własne pieniądze i dbanie o samą siebie, jakże różnią dzisiejsze kobiety od prababek, które zmuszone były żyć wg męskiego narzuconego Im wzorca.
W dzisiejszych czasach kobiety odważniej walczą o swoje, osiągają sukcesy zawodowe i mówią głośno o swoich potrzebach. Są otwarte na świat, chcą go poznawać, podróżować, odkrywać, zdobywać nowe doświadczenia i rozwijać swoją niezależność, a nie tylko siedzieć w domu. Wiem, że część z nas woli zostać w domu. Niestety. Nie wiem tylko, co tak naprawdę Nimi kieruje. Nie wierzę w to, że nie odróżniają tego czego chcą mężczyźni, od tego czego tak naprawdę same chcą, w zakamarkach swych dusz. Może wciąż śnią?
Zrozumcie Drogie Siostry, ten tekst to apel do Was wszystkich. Obudźcie się wreszcie. Zjednoczcie. Zacznijcie wreszcie mówić jednym językiem. Zostańcie kim chcecie. Księżniczka to bajka, zaś kura domowa to szara i nieciekawa rzeczywistość... chyba, że bycie kurą to Wasza życiowa misja.
Jednak wśród dzisiejszych facetów trafiają się wyjątki... co zaznaczyć muszę.
Fotografie: *slideshare.net *ipl.org.pl *Głos Wielkopolski Plus
No to ja nie wpisuję się w kanony opisanej przez Ciebie nowoczesnej kobiety. I dlaczego ta część kobiet, która woli być domową księżniczką jest postrzegana jako ktoś z niższej półki? Zawsze wolałam siedzieć w domu i bycie kurą domową nigdy nie było dla mnie szare i nieciekawe. Pracę zawodową podjęłam i kontynuowałam tylko dlatego, żeby być niezależną finansowo i w razie "W" nie być uziemioną przy facecie z powodu "niemania" własnej kasy :) Gdybym była dziedziczką wielkiej fortuny i nie musiała pracować, byłabym właśnie tylko taką domową kurą, bo to zawsze lubiłam najbardziej. Nigdy nie fascynowało mnie robienie kariery i jakakolwiek zawodowa aktywność. Kochałam być w domu i nim się zajmować, stąd może to moje tak niecierpliwe wyczekiwanie na emeryturę. Czy jestem jakimś babskim dziwadłem???
OdpowiedzUsuńWłaśnie potwierdziłaś to, co ja opisałam. Mimo, że lubisz bycie domową kurą, to, jak dalej piszesz - "Pracę zawodową podjęłam i kontynuowałam tylko dlatego, żeby być niezależną finansowo i w razie "W" nie być uziemioną przy facecie z powodu "niemania" własnej kasy". Ja nic innego nie opisałam, jak właśnie to. To są nasze wybory. Mam koleżankę, która nigdy nie pracowała i przyznaje, że takie życie miało i ma dla Niej sens. I dobrze. Nie przestałam się z Nią z tego powodu kolegować. Nie uważam też Jej, że jest kimś z niższej półki. To dobrze wykształcona osoba, mogła mieć dobrą pracę, ale postawiła na rodzinę. I też dobrze. Spełnia się. Ja np. postawiłam i na rodzinę i na karierę. Wyszło mi bez pudła. Dałam radę tak, jak dało radę wiele innych pań. Kiedyś moja Babcia powiedziała mi - "żeby być księżniczką, trzeba się nią urodzić" - to cytat. Twoje ostatnie pytanie działa w obie strony. Zależy kto i z której strony na to patrzy. Ani TY, ani JA, ani ŻADNA inna kobieta, nie jesteśmy dziwadłami. Jesteśmy KOBIETAMI, które po swojemu ułożyły sobie życie, ponosząc lub nie, wszelkie konsekwencje swoich decyzji. Nam Iwonko wyszło, ale popatrz na młode dzisiaj kobiety, z czym muszą sobie radzić. Polityka weszła Im do najbardziej intymnych sfer życia (aborcja), wciąż gmera w ustawach emerytalnych, w ustawach edukacyjnych i innych nie mniej wrażliwych dla nas dziedzinach życia. Jaką One mają przyszłość?
UsuńPozdrawiam Cię... i uśmiechnij się... TY żyjesz pięknie...
... "aborcją jest świadome i bezpośrednie, czyli zamierzone jako cel czy jako środek zabójstwo istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem" Jeśli występujemy przeciwko prawu naturalnemu , kim się stajemy? Ilu ludzi mordowanych jest w trakcie in vitro i czy w tym kontekście zabicie jednego ma usprawiedliwiać życie innego człowieka ? Jeśli depczemy podstawowe prawa czy jesteśmy jeszcze ludźmi ?W prawie karnym wszystkich państw zabójstwo człowieka było karane jako zło samo w sobie. Karana była aborcja i eutanazja. Jednak wiek XX przyniósł zmianę optyki ochronnej funkcji prawa karnego. Zaczęło się ono wycofywać z obrony życia określonych grup ludzi. Czy przez to jesteśmy bardziej ludźmi ? Oczywiście, wszystkie inne sprawy dotyczące kobiet , przez Panią poruszone są ważne ale jeśli przestajemy być ludźmi, próbując wprowadzić prawa nienaturalne czy możemy mieć prawo do innych praw ? Czy legalizacja aborcji, dokonana wszak przez mężczyzn ,nie była uprzedmiotowieniem nas byśmy służyły przyjemności a nie rozpraszały się dziećmi ? Powinnam teraz odnieść się do kolejnych elementów Pani opracowania ale w moim odczuciu przestaje mieć to sens . Jeśli stawiam siebie ponad prawem czy oczekiwanie ,że ktoś mnie potraktuje zgodnie z nim ma sens ? Kloszard
OdpowiedzUsuńOdpowiem krótko - jakiekolwiek by nie były rozważania, przeprowadzane przez kogokolwiek, nawet ustawodawcę, na temat kobiet, jedno jest pewne, NIC O NAS BEZ NAS. Po prostu.
UsuńPozdrawiam serdecznie...
Na szczęście jest wielu mężczyzn, którzy popierają i wspierają swoje kobiety (siostry, żony, matki) i na nich zawsze możemy liczyć:-)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Szkoda tylko, że tym szczęściem nie cieszą się inne kobiety. I szkoda, że wśród samych kobiet nie ma jednomyślności w sprawach wyłącznie kobiecych.
UsuńPozdrawiam serdecznie...
Kobiety wrogie innym kobietom, to najgorsza opcja!!!
UsuńTak Jotko, ale niestety to FAKT jak diabli... który strasznie mnie wkurza...
UsuńPa...
Które to są sprawy "wyłącznie kobiece " ?
OdpowiedzUsuńJest Pani kobietą, Pani Kloszard. Nie wie Pani? A może Pani tylko prowokuje? Upss... jestem niegrzeczna, odpowiadam pytaniem na pytanie...
UsuńJuż raz napisałam, że nowoczesna kobieta winna mieć zaplecze w nauce, wiedzy sprawdzonej i udowodnionej . Do wczoraj taka wiedza obowiązywała. Kto jest kobietą, kto nie jest .Czy wolno zabijać czy nie . Kiedy zaczyna się życie . To takie podstawowe . Jednak wiedza przekazywana przez Panią Nowacką np-jest zakłamana. Nie oparta na nauce a na ideologii dlatego pytam by mieć pewność-co to są sprawy "wyłącznie kobiece". Wczoraj panowie się nie malowali,dziś nie wypada się dziwić ,że pan jest umalowany itp. Nie próbuję prowokować. Chcę uściślenia. Tematy przez Panią poruszane są bardzo obszerne dlatego też trudno o kompromis bo w jednym będziemy się zgadzały a w innym już nie.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Zgadzam się z Pani tezą zawartą w pierwszym zdaniu. Też wolę opierać się na Nauce i sprawdzonej wiedzy. Narzucanie wydumanej ideologii, szczególnie wg czyjegoś widzimisię, przeszkadza w wychwyceniu samej kwintesencji. Nie nadążamy za nią. Tyle jest różnych zdań. Nie my to rozstrzygniemy. Jednak teraz ja się pytam - co jest niezrozumiałe w dyskryminacji kobiet, w braku dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji, w przemocy wobec kobiet, w zrefundowaniu przez państwo procedury in vitro? Dla mnie to nie jest ideologia, a realizm życia. To są m.in. sprawy dotykające bezpośrednio kobiet, a które porusza B. Nowacka. To co przekazuje, to nie ideologia, to czyste fakty dotyczące rzeczywistości współczesnych kobiet. Nie wtrącałabym tu umalowanego faceta, to temat na inny tekst. Z powodu też obszerności tematu, rzeczywiście, trudno o kompromis. Jeszcze się nie zdarzyło, by wszystkie strony miały takie samo zdanie. I co tu uściślać? Naprawdę domaga się Pani tego? Temat widoczny gołym okiem.
UsuńPozdrawiam...
Nigdy się nie porozumiemy jeśli na jednej szali kładzie Pani dyskryminacje kobiet i prawo do mordowania ludzi czyli dyskryminację innych ludzi. Hitler dał swoim ludziom prawo do mordowania według własnego kaprysu, podobnie Lenin Stalin a teraz kolejni ludzie chcą dawać innym takie prawa a przecież wiadomo do czego to prowadzi.Wspomina Pani o Pani Nowackiej i wrzuciłam w google pytanie co owa Pani zrobiła by pomóc kobietom, by uchronić je przed decyzją o zamordowaniu dziecka, co zrobiła dla życia a nie dla śmierci i proszę samej sprawdzić co się pojawia.
OdpowiedzUsuńNie cofam tego, co wcześniej napisałam, jednak dodam jeszcze:
Usuń1. To co mówi B. Nowacka jest mi bliskie, jednak zdaję sobie sprawę, że jako polityk nie będzie w stanie w pojedynkę cokolwiek zrobić. Czyli dzisiaj są to puste słowa.
2. Nie można moim zdaniem kłaść na szali dyskryminacji kobiet z mordowaniem ludzi. To dwie różne sprawy.
3. Dawno nauczyłam się, by to co mówi polityk, traktować z bardzo dużym dystansem. Gdy przyjdzie czas, powiemy SPRAWDZAM, również Pani Nowackiej.
4. Czy się porozumiemy? Tu i teraz nie chodzi o porozumiewanie się, o przyznawanie która z nas ma rację. Tu i teraz wymieniamy swoje poglądy na newralgiczne sprawy. A w takich "zwycięzców" zazwyczaj nie ma. To dyskusja. Trzeba też wziąć poprawkę, że ten temat, to kolejna polityczna wrzutka przedwyborcza, kotlet kolejny raz odgrzewany. Dobrze obie o tym wiemy. Będzie trwał tak długo, jak długo opinia publiczna będzie nim żyła. Takie są realia. Na tym właśnie polega spryt polityków, wątpliwej jakości zresztą. To raczej zamach na naszą inteligencję.
Pozdrawiam Panią...
Pewnie wyjdę na męską szowinistyczną świnię ale nic nie poradzę że współczesne wyzwolone kobiety czyli kliniczne babochlopy nie budzą mojej sympatii i nie podobają się pod każdym względem także seksualnym. Ostrzyzona na jeża suchotnica bez biustu nie podnieca nikogo oprócz nekrofila. Ja mentalnie tkwię w XIX wieku gdy kobiety nosiły sukienki i faceci im uchylali kapelusz na powitanie. Bardzo mi się to podoba. Lalka Prusa. Te klimaty. Niestety minęło. Dziś kobiety chca być takie jak faceci więc nie kłaniam się, nie przepuszczam w drzwiach, nie pomagam nosić ciężkich walizek i nigdy nie całuje w dłoń bo się brzydzę feministek. I co ze mna zrobić? Utopić? ;)
OdpowiedzUsuńA z Kloszardem szkoda dyskusji. To paskudny troll od dawna. Smrodzi na wielu blogach.
Wcale nie. Myślę, że tęsknisz za czasami, kiedy to płeć brzydką określano mianem - dżentelmena i wcale tego miana wówczas nie nadużywano. Tak po prostu było. I masz rację. Dzisiaj widok pana całującego panią w dłoń, to rzadkość. Tak, jak z pierwszeństwem przejścia przez drzwi. Myślę, że wiele Pań chciałoby być tak szarmancko traktowane jak nasze Babki. Cóż... takie czasy. W wielkim skrócie można by rzec tak - chciałyście drogie Panie równouprawnienia, to je macie. Z wszelkimi tego konsekwencjami. Jednak swoje zdanie podtrzymuję - prawa należą się nam jak psu micha. Masz prawo mieć swoje zdanie. Nikt Cię nie utopi, szkoda by było.
UsuńPozdrawiam serdecznie Jarku... i dziękuję za ostrzeżenie... na razie na pokładzie spokój...
Skoro ma Pani wątpliwości co do Pani Nowackiej , może lepiej zacytować kogoś kto jest wiarygodny, jest naukowcem .Co do poglądów kogo nie można mieć wątpliwości ? Matematyka,fizyka,filozofa,psychologa, teologa....dlaczego w dyskusjach najczęściej pojawiają się nazwiska , które nie maja żadnego naukowego dorobku albo są niewiarygodne. Tutaj mogę podać kompletnie niewiarygodnego lekarza używanego jako autorytet-pana Chazana jednak nawet takie nazwisko jest więcej warte niźli kogoś kto jedynie mówi...a za nim nie stoi nic, żaden dorobek żadna historia. Kloszard
OdpowiedzUsuńBy bardziej zagmatwać temat napiszę coś ....dziwnego ?...Jestem za całkowitym i bez najmniejszych wyjątków zakazem mordowania dzieci jednak nie odważę się ukarać, kwestionować, piętnować kobiety , która swoje dziecko zabiła. Kara utraty praw wykonywania zawody karała bym lekarzy , którzy leczą i zabijają. Jeśli leczysz, zawsze za wszelką cenę masz leczyć i ratować nawet jeśli nie da się uratować i matki i dziecka . Chce mieć pewność ,że lekarz do którego idę nie jest mordercą. Jeśli jest po temu prawo niech lekarz ma szyld-"zabijanie ludzi "-uczciwie , zgodnie z prawdą. Kloszard
Amen...
UsuńTo prawda. Podobają mi się czasy gdy facet był dzentelmenem a kobieta damą. Pewnie już jestem starym dziadem i nic się nie poradzi że chciałbym być czasami szarmancki a nie mam dla kogo. Pocalujesz w dłoń na powitanie to oskarżą o molestowanie. Strach żyć w tym dzikim świecie. Równe prawa w pełni popieram ale przydałoby się trochę romantyzmu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to, co mówisz. Romantyzm z prawdziwego zdarzenia przydałby się szczególnie tym twardogłowym. I zastanawiam się też, czy oprócz nas, rozumieją ludziska dzisiaj, co znaczy być romantycznym. Szkoda gadać... chyba... nie?
UsuńMiłego wieczoru...
We współczesnych czasach i pan złoto rączka nawet przy oferowaniu zapłaty niechętny bywa do dzwigania. Dba o krzyż. W pracy wszystko sie automatyzuje. Roboty, dzwigi podnoszą... on nie bedzie obcej dzwigal niczego. Niech znajdzie se innego jedzenia. No chyba, ze babka mu sie podoba. :)
OdpowiedzUsuńWspolczesny mężczyzna nie wie, jaki ma być. Bo i współczesna kobieta nie jest uporządkowana i latwa we współżyciu. Panowie sie gubią.
Kobiety powoli zagarniają wszystko. Coraz więcej kobiet jest lepiej wykształconych niż faceci. Przewyższamy ich. Nie raz spotykam w robocie kobiety mądrale i facetów próbujących wypłynąć. I agresywnych tak w tych dążeniach, że ho, ho.. znaczy sie nie w sposób, że pięści, walka na ringu, ale innymi metodami.
To jest walka.
Facet otwiera sie na potrzeby kobiety w przypadku, kiedy ja kocha.
No tak, nie wystarczy być "złotą rączką", trzeba jeszcze być fachowcem i nikomu przy tym łaski nie robić. I fakt - kobiety rozkładają coraz szerzej skrzydła, czym przytłaczają mężczyzn, którzy z kolei słabo sobie z tym radzą. Stąd agresja. Zgoda z ostatnim zdaniem, jednak kiedy miłość mija(?)... wraca rzeczywistość.
UsuńPozdrawiam serdecznie Aniu...
I znowu słowa uznania dla Ciebie za kolejny wspaniały tekst.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy w komentarzach juz ktos o tym pisał.... ale według mnie kobieta przede wsxystkim powinna czuć się całkiem wolna co oczywisciev wiaze się z jej odpowiedzialnością za wszystko co robi.
Ale przecież kobiety generalnie są inteligentniejsze /niezależnie od tego co tam różne głupie "korwiny" uwazaja/ więc nowoczesna kobieta da sobie radę zawsze i we wszystkim...
Dziękuję bardzo Stokrotko za Twoje uznanie. I wiesz, kobieta powinna czuć się wolną, jak najbardziej, ale nie każda z różnych powodów, czuje taką potrzebę. Lubią mówić o oparciu na męskim ramieniu. Cokolwiek to znaczy. Że ciągną ten wóz niejednokrotnie, za siebie i za niego, nie wspominają.
UsuńI tak, wychodzi z różnych udowodnionych badań i samo życie pokazuje, że kobiety są górą, a "różne głupie "korwiny" nic na to nie poradzą. Pozostało im tylko jałowe gadanie... jak dziadersa do obrazu...
Pozdrawiam Cię serdecznie...
Tylko dlaczego razem z tą nowoczesnością coraz więcej samotnych starych bezdzietnych panien? Mozna sobie je nazywać wyzwolonymi singielkami ale to nie zmienia faktu ze z jakiegos powodu faceci ich nie chca. Feminizm to bardzo często kariera i samotność. Dobra praca nie zastąpi miłości.
OdpowiedzUsuńHa... to dopiero zjawisko, nie? A słowo >singiel< to inne określenie tego samego stanu przecież, stanu starej panny i starego kawalera. No, ale my lubimy nowomowę. Ładniej brzmi. Sądzę, że i faceci ich nie chcą i same singielki dokonują świadomego wyboru życia samotnie. I masz w zupełności rację - "Dobra praca nie zastąpi miłości". Powiem więcej, bez tego uczucia jesteśmy bardzo ubodzy.
UsuńPozdrawiam serdecznie...
Realia są takie że taka nowoczesna i wyzwolona kobieta kończy marketing i zarządzanie, robi karierę w korporacji, zarabia dużo i nagle się budzi że ma 45 lat, młodość minęła, koleżanki już zostają babciami a ona pomimo że jest prezesem to nie ma w sumie nikogo. Ani meza ani syna. Pustka zyciowa. I stąd ta popularność portali randkowych bo w realu już trudno kogoś w takiej sytuacji znaleźć. Za póżno.
OdpowiedzUsuńDokładnie. I wiesz co, zastanawiam się czasami, czy te kobiety wybierające taki właśnie model życia, nie czują się w końcu przegrane. Bo póki jest się młodą, nie myśli się o dalszej przyszłości. Gdy jest się już w okresie dojrzałym, że tak powiem, zaczyna się, jak powiedziałeś... pustka życiowa. Pieniądze i kariera, nagle nie są już priorytetowe. Luksusowe życie przejadło się. I myślę jeszcze, że wtedy niejedna z Nich zazdrości koleżankom. Stąd może i potrzeba wiadomych portali. Słusznie zauważyłeś...
UsuńMam bardzo feministyczne poglądy, na szczęście w domu mam męża, który mnie wspiera w tak nielubianych przez mężczyzn czynnościach, a oboje już nie pracujemy zawodowo. Przez wiele lat pracowałam zawodowo, dokształcałam się, wychowywałam dzieci, zajmowałam się domem i ogrodem, bo mąż pracował daleko, czyli moja praca to była praca na kilku etatach. Niczego nie żałuję, a teraz czuję się całkowicie spełniona, więc nie jest źle. Boję się tylko, co czeka moją wnusię w tym ... kraju?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.:))
Gratuluję Ci tego, co osiągnęłaś wraz z mężem. Rzadko słyszy się takie deklaracje. Jednak przyszłość naszych dzieci i wnuków, to cień leżący na naszych sumieniach. Mówię przez WY, ponieważ jak i w innych sprawach, odpowiedzialność będziemy ponosić zbiorowo. Nie za ciekawie to wygląda. Miejmy nadzieję, że zanim Twoja wnusia dorośnie, nasz kraj zmieni się.
UsuńŚlę serdeczności...